Elliott: Łza zakręciła mi się w oku
Harvey Elliott nie ukrywał, że wejście na boisko w drugiej połowie wczorajszego meczu z Cardiff City w Pucharze Anglii dostarczyło mu wielu powodów do wzruszeń.
18-latek przez niemal 5 miesięcy był poza grą przez uraz kostki, którego nabawił się we wrześniowym starciu z Leeds United w Premier League.
Skrzydłowy zachował chłodną głowę w polu karnym przeciwnika i pięknym strzałem nie dał szans na udaną interwencję golkiperowi Cardiff.
- Taki powrót to spełnienie moich marzeń. Wróciłem szybko do gry po tej fatalnie wyglądającej kontuzji. Ponowne wyjście na Anfield i strzelenie gola przed tą fantastyczną publicznością. Do teraz mam ciarki - mówił Elliott w pomeczowym wywiadzie.
- Na dobrą sprawę jeszcze to do mnie nie dotarło, ale jestem przekonany, że za jakiś czas to sobie na dobre uświadomię.
- Prawdę powiedziawszy wszystko wydarzyło się bardzo szybko - odpowiedział dziennikarzowi, który poprosił by Elliott opisał, co czuł, gdy piłka zatrzepotała w siatce rywala.
- Obróciłem się z piłką i uderzyłem bez zastanowienia. Piłka wpadła do siatki, a ja mogłem świętować gola z kibicami i kolegami. Widziałem po meczu powtórkę tego gola i muszę przyznać, że nieźle to wyglądało - uśmiechał się pod nosem Elliott.
- Powrót po tak długiej przerwie. Uwierzcie, że ciężko to opisać. Wiedziałem, że muszę być niezwykle cierpliwy i minie wiele tygodni, zanim znów pojawię się na boisku. Ponowne bycie na Anfield, gra dla klubu, któremu kibicowałem od dziecka to spełnienie najskrytszych marzeń. Chciałem znów założyć czerwoną koszulkę i nadrobić nieco to, co straciłem w ostatnich miesiącach.
- Cieszę się z powodu zwycięstwa i awansu do kolejnej rundy. Gdy wychodziłem na boisku, łza zakręciła mi się w oku. Byłem naprawdę wzruszony! Pomyślałem sobie wtedy 'Jeśli poradziłeś sobie z tym wszystkim w tak młodym wieku, nic już cię nie złamie'. Na szczęście kontuzja to już przeszłość i nie mogę się doczekać kolejnych występów.
- Chłopaki z zespołu są niczym rodzina. Cały czas mnie wspierali, wysyłali non stop smsy. Byli ciekawi jak się czuję i jak sobie radzę ze wszystkim. Gdy mijaliśmy się w klubowym budynku, zawsze znaleźli chwile, by się zatrzymać i wymienić chociaż kilka zdań. Mogę czuć się naprawdę kapitalnie, że jestem w takim zespole, gdzie wszyscy stanowią dla siebie potężne wsparcie. Miałem wokół siebie fantastycznych ludzi, lekarzy, fizjoterapeutów, którzy pomogli mi stanąć na nogi i wrócić do futbolu.
Zapytany o debiut swojego nowego kolegi, Luisa Díaza, Elliott odpowiedział: - Już w meczach Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi pokazywał, że jest obdarzony ogromnym talentem. To świetny gość. Pomagamy mu się zaaklimatyzować, tak szybko, jak to tylko możliwe. Może liczyć na każdego członka zespołu. Jestem pewien, że niebawem pokaże, dlaczego klub tak mocno chciał go sprowadzić. Przeciwko Cardiff pokazał przebłyski swoich umiejętności. Z pewnością jest graczem klasy światowej. Moim zdaniem w Liverpoolu może tylko rozwinąć skrzydła i wskoczyć na najwyższy pułap. Jestem przekonany, że cały świat dowie się wkrótce, kim jest Luis Díaz.
- Oczywiście powrót do formy zajmie mi trochę czasu. Konkurencja o miejsce w składzie jest duża. Po kontuzji wrócił również Thiago. Pamiętajmy, że nie grał jeszcze Fabinho, który jest znakomitym zawodnikiem. Dziś mieliśmy w środku pola również świetne trio z Hendo, Naby'm i Curtem w rolach głównych. W drużynie panuje ogromna rywalizacja, napędzamy się wzajemnie i staramy wydobyć z siebie, to, co mamy najlepsze. Jestem tutaj po to, by grać dla Liverpoolu i dumnie reprezentować barwy naszego zespołu. Chcę grać i pomagać drużynie w odnoszeniu sukcesów. Na tym się koncentruję - podsumował młody Anglik.
Komentarze (3)