Robertson: Zmiana Hendo była kluczowa
Andy Robertson zwrócił uwagę na „niewiarygodny” występ Jordana Hendersona, który pozwolił Liverpoolowi zainkasować kolejne zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Henderson wszedł na włoskie boisko po około godzinie gry, a zmiana ta pozwoliła The Reds zakończyć mecz 1/8 fazy pucharowej rozgrywek wynikiem 2:0.
Drużyna Jürgena Kloppa na początku drugiej połowy ledwo radziła sobie z intensywnym naporem przeciwnika, jednak w momencie pojawienia się na boisku Jordana Hendersona wraz z Nabym Keïtą i Luisem Díazem sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni.
Andy Robertson określił ową potrójną zmianę, jako kluczową w odniesieniu siódmego zwycięstwa z rzędu w aktualnej edycji Champions League.
- Hendo był niesamowity, ciężko mi nawet określić jego występ – stwierdził lewy obrońca.
- Byliśmy w ciężkiej sytuacji w momencie, gdy na boisku pojawili się on, Naby i Luis.
- Diametralnie wpłynęli na nasz styl gry, a my zaczęliśmy odzyskiwać kontrolę nad spotkaniem.
- Według mnie dlatego to właśnie Hendo zasługuje na wszelkie słowa uznania, potrafił odpowiednio utrzymać piłkę, a także genialne rozegrać i regulować rytm gry. To nie jest łatwe, gdy wchodzi się na boisko prosto z ławki. To był genialny występ.
Roberto Firmino, który pojawił się na boisku w przerwie w zamian za kontuzjowanego Diogo Jotę, otworzył wynik spotkania na 15 minut przed końcem po dośrodkowaniu Robertsona z rzutu rożnego, a Mohamed Salah ustalił wynik spotkania na 2:0 na 8 minut przed końcem.
- Dośrodkowałem, gdyż staram się zawsze dobrze to robić, ale Bobby naprawdę postarał się podczas swojego strzału. To nadzwyczajny gol – dodał Robertson o swojej 11. asyście w aktualnym sezonie.
- Bobby jest wyśmienitym piłkarzem, który zasługuje na wszelki szacunek. Był bardzo szczęśliwy z powodu strzelenia gola, a ja pomyślałem, że nie dalibyśmy rady tego zrobić bez wcześniejszych zmian.
- Walczymy o te same trofea, ale co ważniejsze, najbardziej zależy nam na tożsamych celach. Każdy z nas chce odnosić sukcesy, a osiągnąć je możemy jedynie dzięki współpracy.
- Kiedy zwróci się uwagę na jakość naszych rezerwowych, można dojść do wniosku, że mogą oni wpłynąć na przebieg każdego spotkania i tak właśnie jest!
Robertson przyznaje, że drużyna może być niezmiernie wdzięczna za wyborne występy obydwu środkowych obrońców – Virgila van Dijka i Ibrahimy Konaté. Ich gra nie pozwoliła zawodnikom Interu oddać ani jednego celnego strzału na bramkę, mimo że włoska drużyna obiła w pierwszej odsłonie obramowanie bramki Alissona.
- Wiem, że w każdym meczu musimy próbować wystąpić jak najlepiej, ale niestety w tamtym meczu z Interem nie byliśmy do końca sobą – stwierdził reprezentant Szkocji. – Kiedy ma się problem z właściwym wejściem w spotkanie, trzeba zrobić wszystko, aby jakkolwiek je wygrać. Wydaje mi się, że wykonaliśmy swój cel.
- Dobrze broniliśmy, nie kojarzę, aby Ali miał dużo do roboty.
- Niektóre akcje Interu były naprawdę groźne, a my nie potrafiliśmy sobie poradzić, szczególnie na początku drugiej połowy. Wydaje mi się, że Inter zaczął lepiej grać bez piłki i używać pressingu, ale nie mieli tak naprawdę ani jednej stuprocentowej sytuacji.
- Ibou i Virg byli naszą ostoją, Trent również bardzo dobrze radził sobie po prawej stronie. Udało nam się mocno ukrócić zapędy ofensywne Interu, a to zawsze jest w cenie, gdy przeciwnik dominuje.
- Ten pojedynek jednak jeszcze się nie zakończył, Inter to wspaniała drużyna, która za niedługo przyjedzie na Anfield. Będą starali się zrobić wszystko, aby utrudnić nam grę i awansować do następnej rundy.
- Cieszę się, że doszliśmy do tego etapu w tak prestiżowych rozgrywkach. Kibice na pewno staną na wysokości zadania, a rewanż na Anfield będzie wspaniałym przeżyciem.
Komentarze (0)