Wygrywamy 1:0 z Młotami!
Po wymagającym spotkaniu na Anfield, Liverpool pokonał West Ham United 1:0. W 27. minucie Trent Alexander Arnold obsłużył dobrym podaniem Sadio Mané, który z bliskiej odległości pokonał Fabiańskiego. Była to bramka na wagę 3 bardzo cennych oczek.
Gospodarze mogli znakomicie wejść w to spotkanie. Już w 1. minucie Liverpool szybko wykonał rzut wolny, Trent posłał długie podanie do Mo Salaha, który w sytuacji 1-1 z golkiperem West Hamu, nie potrafił przechytrzyć byłego reprezentanta Polski.
Goście potrafili się jednak kilkukrotnie odgryźć głównie za sprawą Michaela Antonio, który sprawiał kłopoty defensywie Czerwonych.
27 minuta i bramka dla podopiecznych Kloppa. Trent posłał sprytną piłkę w pole karne, a Sadio Mané ubiegł Dawsona i pokonał Fabiańskiego. Po krótkiej analizie VAR okazało się, że Senegalczyk nie był na spalonym i Liverpool wyszedł na prowadzenie.
W 32. minucie Luis Díaz popisał się wspaniałym rajdem, minął 3 rywali i został sfaulowany tuż przed polem karnym Młotów. Do piłki podszedł Trent Alexander-Arnold, jednak uderzył minimalnie obok prawego słupka Fabiańskiego.
W 39. minucie kapitalną okazję miała ekipa the Hammers. Johnson obsłużył kapitalnym długim podaniem Fornalsa, który nie był na spalonym, ku zdziwieniu defensywy Liverpoolu. Zawodnik West Hamu przelobował co prawda Alissona, jednak na posterunku był Arnold, który również przy dobitce Bowena, zachował pełną czujność na linii bramkowej.
West Ham potrafił być zagrożeniem dla Liverpoolu również w drugiej połowy. Serca Kopites zadrżały szczególnie mocno w 70 minucie. Soucek podał piłkę do Lanziniego, który przyjął piłkę w polu karnym the Reds, ograł obrońcę i mając przed sobą tylko Alissona z kilku metrów fatalnie przestrzelił nad bramką. Kibice Młotów, jak również ... Pep Guardiola wprost nie mogli w to uwierzyć!
Kilka minut wcześniej dobrą okazję miał Salah, który po inteligentnym zgraniu piłki przez Hendersona, z 16 metrów, strzelił wprost w Fabiańskiego.
W 76. minucie bramce Młotów zagroził jak zwykle aktywny Diaz, jednak jego strzał minął minimalnie spojenie słupka z poprzeczką.
W 80. minucie znów groźnie zaatakowały Młoty. Przed dogodną szansą stanął Antonio, jednak Robertson na spółkę z Keitą zażegnali niebezpieczeństwo i skończyło się jedynie kornerem dla ekipy Moyesa.
Liverpool dowiózł wygraną do końca i zainkasował niezwykle cenny komplet punktów. Teraz pozostaje Nam czekać na rezultat niedzielnych derbów Manchesteru!
Bramki: Sadio Mané 27′ (asysta – Trent Alexander-Arnold)
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Konaté, van Dijk, Robertson - Henderson, Fabinho, Keïta (90' Milner) - Salah (79' Jota), Mané, Díaz (90+5' Jones)
West Ham: Fabiański - Johnson, Dawson, Zouma, Cresswell - Bowen (53' Benrahma), Soucek, Lanzini, Vlasić (61' Noble) - Antonio, Fornals (90+3' Chesters)
Sędziował: Jon Moss
Czerwone koszulki, w których nasi ulubieńcy wybiegli dziś na boisko, możecie znaleźć w sklepie naszego partnera PodStadionem.pl.
Komentarze (92)
Ibou ma swoje problemy z Antonio a Luis trochę za bardzo samolubnie.
Z kolei Mo...nic mu nie wychodzi!
Szybko strzelić na 2:0 i uspokoić grę.
Z jednej strona konkurencja napędza grę, a z drugiej mam wrażenie, że konsekwencją jest większa samolubność.
ufff
Jutro za United.
A co do Salaha to nie pamiętam, kiedy ostatnio zagrał słaby mecz, taki jak dzisiaj, a to pokazuje, jak wybitnym jest piłkarzem.
Gdyby WHU umieli strzelać....na szczęście nie bardzo dziś potrafili!
Mo mnie dzisiaj zirytował w II połowie.
W sumie nieważne wszystko ponieważ są 3 punkty.
To teraz pora na "menczyster" i oby raz okazali się pożyteczni😬
Osobiście lubię się napić po meczu aby zredukować emocje.
Podsumowując zwycięstwo może nie w idealnym stylu ale jednak cieszy. Jedynym mankamentem w naszej grze obronnej są powroty naszych bocznych obrońców do defensywy oraz skuteczność naszej linii ataku. Natomiast inna sprawa to to, że z taką grą powinniśmy raczej pokonać Inter Mediolan na Anfield :)
Podsumowując na zakończenie należy powiedzieć tylko 1 - DUMNY PO ZWYCIESTWIE, WIERNY PO PORAŻCE. I tyle w temacie :)
We wtorek po awans do 1/4 LM
YNWA
Francuzi i Anglicy w 39 też zajęli się swoim życiem, rozwojem, pasją, pracą...
Faktycznie jebać emaptię.
Zadziwiający brak skuteczności z obu stron, no ale to my tę jedną decydującą bramkę wcisnęliśmy.
Ładna seria, już 12 zwycięstw z rzędu i 15 bez porażki.