Díaz: To początek moich marzeń
Luis Díaz przyznaje, że sam siebie zaskoczył tak szybką aklimatyzacją w Liverpoolu. Kolumbijczyk imponował nam w każdym ze swoich dziewięciu występów dla The Reds od finalizacji jego transferu z FC Porto pod koniec stycznia.
W tym czasie Díaz zdążył już zdobyć trofeum ze swoim nowym klubem, zaliczając występ w finale Pucharu Ligi Angielskiej przeciwko Chelsea. To nie jedyne jego osiągnięcie w tak krótkim okresie czasu - bramka napastnika w meczu przeciwko Norwich City otrzymała klubowy tytuł Bramki Miesiąca w lutym.
Naturalnie, zawodnik z numerem 23 jest zachwycony początkiem swojej kariery na Anfield i zdeterminowany do utrzymania dobrej formy.
Luis, zagrałeś zaledwie dziewięć meczów w barwach Liverpoolu i już zdobyłeś jedno trofeum. Idzie Ci całkiem nieźle...
- Oczywiście! Nie mogłoby być lepiej, to dokładnie to, czego wszyscy chcieliśmy. Z mojego punktu widzenia jest to początek, o którym marzyłem. Wiedziałem, że dołączę do bardzo konkurencyjnego klubu, który bierze udział we wszystkich rozgrywkach. Jestem więc niezmiernie szczęśliwy z mojego startu i mam nadzieję, że jak najdłużej tak zostanie.
Czy zaskoczyło Cię to jak szybko dopasowałeś się do nowego klubu i nowego zespołu?
- Na pewno była to lekka niespodzianka. Wszystko dzieje się dokładnie tak, jak chciałem. Miałem nadzieję, że jak najszybciej się zaaklimatyzuję, poznam styl gry i poczuję się komfortowo. Podczas treningów i na boisku udaje mi się znaleźć porozumienie z zespołem i myślę, że to zasługa zarówno ich jak i sztabu szkoleniowego, który pomógł mi na samym początku. Byli bardzo pomocni. Jestem tu, żeby pomagać, wspierać klub i chłopaków. Tak jak zawsze mówię, chcę dawać z siebie wszystko.
Jak wyjątkowa i ważna była dla Ciebie możliwość występu w finale rozgrywek po tak krótkim okresie bycia zawodnikiem Liverpoolu?
- Oczywiście, był to ważny finał. Nasi zawodnicy zawsze dają z siebie wszystko, by wygrywać mecze, ważne finały jak ten. Wygrana była więc fantastycznym doświadczeniem. Fakt, że wygraliśmy po konkursie rzutów karnych... było to naprawdę wyjątkowe dla naszych fanów. Wiemy, że są z nami na dobre i na złe i pokazali nam to podczas meczu i w trakcie samych rzutów karnych. To było cudowne. Wydarzyło się to tak szybko po moim dołączeniu do klubu, więc jest to niesamowite. Trzeba jednak mieć głowę na karku i ciężko pracować. Najważniejsze jest rozwijanie się jako zawodnik i jako człowiek oraz pomaganie Liverpoolowi.
Mówiąc o serii rzutów karnych, Fabinho powiedział, że przed finałem ćwiczył razem z Tobą. On próbował strzałów w stylu Panenki, a ty bałeś się, że będzie tak strzelał w finale. Ulżyło Ci, gdy trafił do bramki?
- Tak było! W tygodniu przed finałem ćwiczyliśmy razem rzuty karne. Fabinho żartował, mówiąc, że jeśli dojdzie do karnych, to będzie strzelał właśnie tak. Powiedziałem, że mu nie wierzę, śmiałem się z niego i mówiłem, że nie może tego zrobić, bo jeśli się nie uda to fani nie będą szczęśliwi. Kiedy w finale miał strzelać karnego, pomyślałem sobie “Boże, czy on to zrobi?”. Byłem zszokowany i zaskoczony, że wyszło mu to tak dobrze. Pokazuje to jego klasę i jakość gry.
Mówiłeś, że oglądałeś mecze Liverpoolu jeszcze przed swoim transferem. Trenujesz z innymi napastnikami codziennie - czy są oni jeszcze lepsi niż myślałeś, że będą?
- Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę z nimi trenować i grać. Podziwiałem ich z dystansu, ale zobaczenie ich na żywo i trenowanie z nimi to kompletnie inna sprawa niż oglądanie ich w telewizji. Grając z nimi można przyjrzeć się im w inny sposób niż w telewizji lub na trybunach. Łatwiej doceniać ich z bliska. Nie mówię tylko o napastnikach, ale o wszystkich zawodnikach. Wszyscy chłopcy mają niesamowite umiejętności oraz świetną taktykę i dobrze zdają sobie z tego sprawę.
Jeśli chodzi o mecze w Premier League, czy przez bardzo dobrą formę Manchesteru City masz poczucie, że musicie wygrać każdy mecz i nie ma miejsca na pomyłki?
- Zdecydowanie. Kiedy grasz w klubie takim jak Liverpool, jest to prawie oczywiste. Musimy robić wszystko, żeby wygrać każdy mecz i zdobyć wszystkie trofea. Myślę, że wszystkie rozgrywki różnią się od siebie, stawiają nas przed nowym wyzwaniem. Jeśli będziemy mieli dobre nastawienie i będziemy dobrze przygotowani do tych wyzwań, to na pewno sobie poradzimy.
Komentarze (0)