Klopp: Trzymamy rękę na pulsie
Jürgen Klopp udzielił ekskluzywnego wywiadu dla Sky Sports, podczas którego wypowiedział się na temat wyścigu o tytuł Mistrza Anglii, jego najsilniejszego zespołu i przyszłości klubu.
Być może wcześniej Klopp myślał, że wyścig o tytuł już się zakończył. Teraz jednak wie, że nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte i nigdy nie powinien był w to wątpić.
- Patrząc wstecz na moją karierę, bardzo rzadko byłem w sytuacji, kiedy wszystko nie rozstrzygnęło się dopiero w ostatnim meczu - mówił Klopp.
- Niestety nie zawsze chodziło o zdobywanie tytułu, czasami to była walka o utrzymanie. Nie wiem dlaczego akurat mi się to przydarza, ale dzieje się tak dość często.
Klopp rozmawiał ze Sky Sports przed swoją wtorkową konferencją prasową. Siedząc w niewielkim pokoju, ze światłami kamer skierowanymi na niego i kubkiem kawy w dłoni, rozmyślał nad wydarzeniem, które miało miejsce dzień wcześniej. Wydarzeniem, które podniosło poziom ekscytacji wśród kibiców Liverpoolu.
Menadżer The Reds oglądał w poniedziałek wyjazdowy mecz Manchesteru City z Crystal Palace, który zakończył się remisem.
Mówił: - Obejrzałem około 65 minut w celu analizy ich gry. Co robią w danej sytuacji? Kto gra?
Dzięki dwóm straconym punktów przez City, Liverpool musi jedynie wygrać następne dziesięć ligowych spotkań, żeby zdobyć tytuł Mistrza. Wszyscy wiedzą, że zespół Kloppa wygrał ostatnie osiem meczów z rzędu w Premier League. Zapytany o to, czy wygranie następnych dziesięciu wydaje się więc łatwym zadaniem, Klopp uśmiechnął się i odpowiedział:
- Dokładnie tak. Mówisz to z dobrym nastawieniem, więc ja też odpowiadam z dobrym nastawieniem.
Po chwili jednak niemiecki szkoleniowiec przybrał bardziej poważną minę.
- Musimy myśleć o naszych przeciwnikach, z którymi jeszcze w tym sezonie spotkamy się w ligowych meczach. Oczywiście jednym z nich jest Manchester City.
- Mamy szacunek do wszystkich przeciwników. Zmierzymy się jeszcze z Manchesterem United, Tottenhamem. Musimy rozegrać wyjazdowy mecz z Aston Villą. Ostatni mecz w sezonie to domowe spotkanie z Wolves.
- Jest mi bardzo miło, że prowadzimy taką dyskusję, bo to oznacza, że mamy jakieś szanse. To znacznie lepsza sytuacja, niż gdyby brakowało nam 20 punktów do lidera. Jednak musimy skupić się na następnym meczu i zrobić wszystko co w naszej mocy, by zdobyć trzy punkty. To bardzo ważny i trudny mecz wyjazdowy z Arsenalem.
Kanonierzy wygrali pięć ligowych spotkań z rzędu.
- To będzie wyzwanie, bo Arsenal jest w bardzo dobrej sytuacji. To mecz na ich stadionie. Myślę, że nie ma na świecie drużyny, która doliczyłaby sobie trzy punkty przed wyjazdowym meczem z Arsenalem. My na pewno tak nie robimy.
Pomimo skromności i prób bagatelizacji sytuacji, nie można ukryć, że dynamika w Premier League lekko się zmieniła. W połowie stycznia ligowa tabela wyglądała znacznie inaczej - między City a Liverpoolem była różnica 14 punktów, chociaż The Reds mieli wtedy do rozegrania dwa zaległe mecze. Wydawało się, że wyścig o tytuł już się zakończył, a okazuje się, że nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte.
Piłkarze Liverpoolu musieli dać z siebie wszystko, żeby znaleźć się w takiej sytuacji.
- Musieliśmy walczyć, było bardzo intensywnie. Rozegraliśmy 5 meczów w 13 dni i musieliśmy wszystkie wygrać.
Wśród wygranych meczów zespołu był finał Pucharu Ligi rozstrzygnięty w konkursie rzutów karnych oraz wygrana w pierwszym meczu ⅛ finału Ligi Mistrzów z Interem Mediolan.
Zawodnicy Kloppa są zmotywowani do wygrania następnych trofeów.
- Trzymamy rękę na pulsie - przyznał Klopp.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do takich sytuacji. W zeszłym sezonie musieliśmy odnotować dobre wyniki w nie pamiętam już ilu ostatnich meczach, tylko żeby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Rok wcześniej wygraliśmy Premier League, więc to był wyjątkowy sezon. W sezonie 2018/19 zacięty wyścig trwał aż do ostatniego dnia.
Widać różnicę w zespole Liverpoolu w porównaniu do sezonu 2018/2019. W tamtym sezonie, Mohamed Salah i Sadio Mané znaleźli się w wyjściowym składzie we wszystkich ostatnich 22 meczach. Teraz nie jest to konieczna ani optymalna opcja. Klub może pochwalić się niespotykaną wcześniej głębią składu. Jamie Carragher nazwał rywalizację między Liverpoolem a Manchesterem City “najlepszą na świecie”. Jeszcze niedawno mówiono, że Liverpool ma przewagę, jeśli chodzi o wyjściową XI, ale to City ma głębię składu.
Jednak to Liverpool wygrał Puchar Ligi Angielskiej, kończąc czteroletnią dominację City w tych rozgrywkach. Zespół Kloppa zakwalifikował się również do ćwierćfinału Ligi Mistrzów oraz Pucharu Anglii.
- To świadectwo naszej głębi składu. Mamy różne opcje w razie potrzeby - mówił Klopp.
Znane wszystkim bardzo dobrze ofensywne trio Salah, Mané i Roberto Firmino otrzymało silne wsparcie. Jedynie Salah zdobył w tym sezonie więcej bramek w Premier League niż Diogo Jota. Luis Díaz - kolumbijski napastnik, którego transfer z Porto miał miejsce w styczniu - również pozytywnie wpłynął na wyniki.
Czy to najsilniejszy zespół jaki kiedykolwiek prowadził Klopp?
- Oczywiście. To zabawne, bo oprócz Luisa to dokładnie taki sam skład z jakim zaczynaliśmy sezon. Mieliśmy bardzo silny zespół, po prostu kilku zawodników było niedostępnych, a teraz już mogą grać. To skład, jaki zawsze chcieliśmy mieć.
Dzięki temu Klopp może dokonywać strategicznej rotacji. Być może Jota będzie strzelał na bramkę Watfordu, może to Díaz będzie postrachem dla któregoś z ich bocznych obrońców, a Firmino zagra w meczu europejskich rozgrywek.
- Teraz możemy rotować w ten sposób. Zawsze mamy to na uwadze, ponieważ ten okres jest bardzo intensywny. Bobby zmagał się z kontuzją, ale już wrócił do gry, więc mamy kolejną opcję. To szalone, bo mamy jeszcze do dyspozycji Divocka i Takiego.
Divock Origi jest odpowiedzialny za dwa z 66 punktów zdobytych przez Liverpool - strzelił zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry w wyjazdowym meczu z Wolves. Takumi Minamino zdobył dziewięć bramek we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie, ale nie znalazł się w składzie na sobotni mecz z Brighton, który został wygrany 2-0 przez The Reds.
- To dla niego bardzo ciężkie i dla mnie tak samo. Taki jest w świetnej formie.
Klopp rozmyślał nad tym, co mogło się stać, jeśli byłby w stanie utrzymać razem mistrzowski zespół Borussii Dortmund z 2012 roku. Ma nadzieję, że skład Liverpoolu pozostanie niezmienny, jednocześnie zdając sobie sprawę, że w jego zespole jest zbyt dużo talentu na taką ewentualność.
- To bardzo mało prawdopodobne, że skład w ogóle się nie zmieni ze względu na dużą ilość świetnych zawodników. Niektórzy chłopcy uważają, że nie dostają wystarczającej ilości minut na boisku. Zobaczymy co wydarzy się w lecie i postaramy się znaleźć rozwiązania. Rdzeń drużyny musi zostać razem, to jest pewne.
Zespół zdecydowanie się rozwija. Klopp chce, żeby Liverpool odnosił sukcesy do 2024 roku, kiedy kończy się jego kontrakt, oraz długo po tym. Przewiduje nawet jeszcze lepsze czasy dla klubu.
- W piłce nożnej skupiamy się na teraźniejszości. Musimy jednak też myśleć o przyszłości - mówił.
Ibrahima Konaté - 22-letni obrońca, który wcześniej grał dla RB Lipsk - na pewno w tym pomoże.
- Dobrze zrobiliśmy, podpisując kontrakt z niesamowicie utalentowanym i bardzo młodym środkowym obrońcą. Diogo jest w najlepszym wieku, tak samo Luis.
Jota i Díaz obydwaj mają 25 lat.
- Niektórzy chłopcy nie są starzy, ale za trzy lub cztery lata już będzie można ich tak określać. Ja uważam jednak, że najlepsze jeszcze przed nimi.
- Musimy przygotowywać klub na czas, jaki nastanie po odejściu i tych chłopaków, ponieważ musi nastać czas po naszym i powinien być jeszcze bardziej udany niż nasz.
Jaki jest problem? To oczywiste.
- Nigdy nie gramy sami. Są inne drużyny i każda chce się ulepszać.
Klopp wraca myślami do teraźniejszości, czyli do kolejnego hektycznego końca sezonu.
- Jeśli w marcu jesteś w interesującej części tabeli, w ćwierćfinałach, nadal grasz we wszystkich rozgrywkach, to może być bardzo dobry sezon - mówił.
- Bycie gotowym na walkę życia to wyzwanie. Chłopcy są chciwi w dobry sposób i mogą dzięki temu wiele osiągnąć.
- Linia mety nigdy nie jest prosta, nigdy nie przebiegamy przez nią jak najszybciej, tylko nad nią utykamy. Najważniejsze jest, żeby po prostu znaleźć się za nią.
Komentarze (1)
Kloppek nie bierze samograji, ani klubów z olbrzymim lub nieograniczonym budżetem, a buduje projekty i kluby od podstaw, gdzie Borussia i LFC to idealne tego przykłady, a odwrotnymi są Bayern i City Guardioli.