F. Aurélio: TAA i Robbo to urodzeni boczni obrońcy

Fábio Aurélio przed sobotnim meczem legend Liverpoolu zdradził, że bardzo ceni sobie grę "kompletnych" bocznych obrońców w osobach Trenta Alexandra-Arnolda i Andy’ego Robertsona. W sobotę sam będzie musiał po raz kolejny wcielić się w podobną rolę.

Brazylijczyk, który w ciągu sześciu lat zaliczył 134 występy dla Liverpoolu, wróci po latach na Anfield, by reprezentować legendy Liverpoolu w starciu z legendami Barcelony.

W meczu legend w barwach gospodarzy wystąpi jeszcze sporo wielkich nazwisk, w tym Daniel Agger, Jamie Carragher, Steven Gerrard, Dirk Kuyt, Steve McManaman i Maxi Rodríguez.

Aurelio czuł się zaszczycony możliwością wybiegnięcia na boisko po raz kolejny. Cieszy go fakt, że może w ten sposób przyczynić się do zebrania środków niezbędnych do realizacji projektów LFC Foundation i jej partnerów, a także Forever Reds - oficjalnego stowarzyszenia byłych zawodników klubu.

Przed sobotnim starciem postanowiliśmy porozmawiać z 42-latkiem o samym nadchodzącym spotkaniu, ale także o tym, jak TAA i Robertson zmienili pozycję bocznego obrońcy, grając dla Kloppa.

Poniżej zapis całej rozmowy...

Jak bardzo cieszysz się na myśl, że wrócisz i znów zagrasz na Anfield w sobotę?

Oczywiście nie mogę się doczekać. Po zakończeniu kariery nie wyobrażałem sobie, że jeszcze kiedyś będę miał okazję, żeby wyjść na Anfield i zagrać mecz. Jednak dzięki fantastycznej pracy LFC Foundation, która pomaga w wielu dziedzinach, otrzymałem szansę dołożenia swojej cegiełki i doświadczenia po raz kolejny wyjątkowego uczucia, jakie towarzyszy grze w czerwonej koszulce. Tak więc naprawdę nie mogę się już doczekać. 

Jak się czujesz pod względem kondycyjnym? Jesteś gotowy na cały mecz, czy zobaczysz, jak to się potoczy?

Cóż, piłka nożna zawsze była moją pasją, a treningi są częścią mojego życia - nie wyobrażam sobie życia bez nich. Dobrze się czuję z tym, że wciąż pracuję nad kondycją w taki sposób, by moje ciało mogło pozwolić mi na cieszenie się grą tak długo, jak to możliwe. I chociaż zwykle gram w siedmioosobową odmianę piłki nożnej, myślę, że cała ta moja praca nad kondycją wystarczy, żeby poradzić sobie z 90 minutami na boisku. Mam taką nadzieję.

Gdybyś mógł wybrać jedną rzecz, to co chciałbyś osiągnąć indywidualnie w sobotę? Strzelić bramkę z rzutu wolnego, trafiając w górny róg? 

To byłoby spełnienie marzeń, gdybym mógł strzelić gola na Anfield, ponieważ podczas mojego pobytu w klubie wszystkie swoje cztery gole strzeliłem na wyjeździe. Jeśli udałoby mi się to zrobić po rzucie wolnym, nie mógłbym prosić o więcej. W każdym razie bardzo się cieszę, że w ogóle mogę ponownie zagrać na Anfield. Na pewno mi się to spodoba, ale spróbuję także spełnić moje małe marzenie. Dlaczego nie?

Czy jest ktoś, z kim szczególnie chciałbyś zagrać ponownie?

Będzie naprawdę miło móc zagrać z piłkarzami z mojej epoki, bo każdy oczywiście pamięta swoje czasy w klubie. Jednak tutaj będzie okazja do spotkania się również z piłkarzami z innych okresów, więc nie mogę się doczekać, aż ich wszystkich poznam. Żadnego z kolegów bym nie wyszczególniał, ale bardzo cieszę się na myśl spotkania z ludźmi z moich czasów. Cieszę się też, że spotkam się z ludźmi z czasów, którzy grali tu na długo zanim przyszedłem.

Teraz Anfield jest jeszcze większe niż kiedyś, oczekuje się, że na trybunach zasiądzie 54 tysiące widzów...

To niesamowite. Naprawdę trudno to wytłumaczyć. Jeśli potrafię się tym cieszyć, oglądając Liverpool w telewizji, wyobraź sobie, co się dzieje na boisku. Łatwo jest zwrócić uwagę na atmosferę, gdy tylko patrzysz z boku, jednak kiedy grasz, skupiasz się na grze, na przeciwniku, myślisz o rozwiązaniach, które mogą ci pomóc w trakcie meczu. Wiesz, że panuje świetna atmosfera, ale nie możesz zwracać uwagi na niektóre szczegóły. I chociaż nie zwracasz na te szczegóły uwagi, to czujesz to - dość trudno to wyjaśnić. To tak, jakbyś czuł, że coś pochodzącego z twojego wnętrza popycha cię do przodu i sprawia, że ​​jesteś silniejszy. Naprawdę trudno to wytłumaczyć.

Dziś na twojej pozycji w klubie występuje Andy Robertson - na którym miejscu uplasowałby się w twoim prywatnym rankingu lewych obrońców? 

W swojej karierze widziałem kilku świetnych lewych obrońców - jedni byli bardzo mocni w defensywie, inni grali o wiele bardziej ofensywnie. Jednak jeśli spojrzeć całościowo na rolę obrońcy, to on jest kompletny zarówno w obronie jak i w ataku, może strzelać gole, ma szybkość, wytrzymałość, jest agresywny. Musi więc być na szczycie tej listy, nie może być inaczej. Jego liczby mówią same za siebie.

Myślisz, że Andy i Trent pomogli zmienić rolę bocznych obrońców w porównaniu z twoimi czasami?

Udaje im się robić wszystko, czego wymaga gra na tej pozycji. Mówiłem to już wcześniej o Robertsonie, to samo mogę powiedzieć o Trencie. Są kompletnymi obrońcami. Obaj przez cały mecz biegają po całej długości boiska, dużo uczestniczą w grze zespołu. Naprawdę można powiedzieć, że to urodzeni boczni obrońcy.

Niedawno do Liverpoolu dołączył Luis Díaz, który podobnie jak ty pochodzi z Ameryki Południowej. Dobrze wiesz, z jakimi wyzwaniami wiąże się adaptacja w nowym klubie, więc powiedz, jak oceniasz jego wejście do zespołu?

Oglądałem kilka jego meczów w Porto, więc kiedy zobaczyłem informacje o tym transferze, wyobraziłem sobie, że będzie idealnie pasował do zespołu. Ma szybkość, jest bardzo mocny w grze jeden na jednego. To, co bije po oczach, gdy patrzę, jak gra, to jego charakter, jego głód piłki. Moim zdaniem to wszystko pomaga mu szybko się przystosować. On ma tożsamość Liverpoolu.