SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1848

Paradoks Trenta Alexandra-Arnolda


W czasie popołudnia, które upływało szybko niczym statek na maksymalnym pływie, na wietrznym Etihad Stadium była 67 minuta spotkania, a Trent Alexander-Arnold kręcił się i dryblował na prawej flance wysoko na połowie przeciwnika, zajmował to miejsce przez większą część starcia.

W końcu jego podanie przechwycił zawodnik City. Piłka trafiła do Kevina de Bruyne, który popisał się kapitalnym prostopadłym podaniem do Raheema Sterlinga, a ten ruszył z kontratakiem.

Sterling przebiegł całą prawą stronę Liverpoolu, następnie zatrzymał się, ruszył dalej, a potem znowu się zatrzymał, otoczony przez dwóch piłkarzy w czerwonych koszulkach. Jednym z nich był Alexander-Arnold, który wrócił do obrony w charakterystycznym dla siebie stylu, wyglądając przy tym jak surfer przemierzający plażę z deską pod pachą. Kiedy piłka znalazła się poza placem gry Alexander-Arnold zgiął się wpół, złapał się za kolana i ciężko oddychał, miał za sobą kolejną sytuację wynikającą ze swojego stylu gry na wysokim ryzyku.

Po ostatnim gwizdku zremisowanego przez Liverpool 2:2 spotkania grający na prawej obronie rozgrywający mógł pochwalić się jedną asystą, a niewiele zabrakło mu też do zaliczenia kilku kolejnych, do tego wspaniale operował piłką, jednak momentami miał problemy na prawej flance, ponieważ przez świetnie wykonany plan Pepa Guardioli został odizolowany.

Bez wątpienia metodologia gry oparta na Trencie Alexandrze-Arnoldzie będzie kolejny raz dogłębnie analizowana. Truizmem stało się ciągłe narzekanie na jego grę w obronie, mimo to Jürgen Klopp cały czas stara się pokazać niedowiarkom, że są zaślepieni i nie rozumieją kwestii taktycznych.

Internet powtarza, że Alexander-Arnold nie potrafi bronić - ale nie tylko, że tego nie potrafi, ale że jego umiejętności gry w defensywie są oburzające, toksyczne. Prawda nie leży jednak po środku, sprawa jest dużo bardziej interesująca. Jak rozwiązać taki problem jak z Trentem? Odpowiedzią na to jest pusty wzrok i wzruszenie ramion. O jakim konkretnie problemie rozmawiamy?

Prawdopodobnie lepiej jest wyobrazić sobie ekipę Liverpoolu, w której prawy obrońca zostaje z tyłu, kryje i blokuje przestrzeń. Jest tak, ponieważ aktualny zespół, definiująca erę Kloppa maszyna, jest do oszałamiającego stopnia zbudowany wokół balansowania między ryzykiem i kreatywnością na prawej stronie. To właśnie można było zaobserwować w pełnej krasie w czasie tego przepięknie otwartego, przepięknie niedoskonałego starcia na najwyższym światowym poziomie, które w tak wielu aspektach skupiało się wokół prawego obrońcy Liverpoolu.

Guardioli należy się szacunek za sposób, w jaki podszedł do tego meczu. Od pierwszych jego chwil menedżer City żywo gestykulował przy linii bocznej boiska, rękoma kreślił dziwne, geometryczne kształty, widział przestrzenie, kąty, możliwości, wyglądał na kogoś, kto chce chwycić sprawy w swoje ręce.

Od samego początku City stawiało na proste środki, posyłając długie, płaskie piłki po przekątnej, celując w przestrzenie za bocznymi obrońcami Liverpoolu. Do przerwy defensywna czwórka City wykonała 18 takich podań. Oba trafienia City w pierwszej połowie padły po szybkich ruchach na boku boiska, dzięki czemu znajdowali wolne, niepilnowane przestrzenie w liniach między bocznymi obrońcami i stoperami. Do końca spotkania Obywatele stworzyli sobie w ten sposób wystarczającą ilość okazji, aby spokojnie zwyciężyć, ale zawiodło ich wykończenie akcji.

Po tego typu akcji powinni byli strzelić gola już po czterech minutach gry, jednak objęli prowadzenie dopiero kilka minut później, kiedy strzał de Bruyne odbił się od Joëla Matipa. Dziesięć minut później Liverpool wyrównał. To piękne trafienie padło po kapitalnym dograniu Andy’ego Robertsona do linii końcowej, gdzie znajdował się Alexander-Arnold, który dopieszczonym zagraniem na centymetry obsłużył Diogo Jotę.

To była fantastycznie wypracowana bramka. Co więcej, to była czysta, dobitna manifestacja filozofii Liverpoolu opartej na bocznych obrońcach, gol-świadectwo, moment, w którym powiedzieli ‘tak, naprawdę będziemy dalej to robić, będziemy w pełni sobą, będziemy wykorzystywać swoje atuty, a wy możecie próbować wykorzystać nasze słabości’.

Do przerwy Liverpool przegrywał 1:2. Podania i poruszanie się zawodników City były zachwycająco precyzyjne. Blisko murawy można było usłyszeć dźwięki perfekcyjnie działającej maszyny do szycia, która spajała ten mecz, ten dzień w jedność.

Jak na to odpowiedzieć, jak zamknąć te przestrzenie na bokach boiska? W jaki sposób chronić cierpiących wahadłowych? Najciekawszym elementem tego spotkania była odpowiedź Kloppa. Brzmiała ona: zrobić nic. Co więcej, poprosił o więcej: więcej agresji, więcej zawrotów głowy, więcej lepszej jakości ryzykownych zagrań ze strony bocznych obrońców.

Mniej niż minutę po rozpoczęciu drugiej połowy Alexander-Arnold znowu znajdował się wysoko na placu gry, podaniem znalazł Mohameda Salaha na wolnej przestrzeni. Ten z kolej zagrał do Sadio Mané, który skierował piłkę do siatki.

W trakcie drugiej połowy meczu Alexander-Arnold był najwyżej wysuniętym zawodnikiem Liverpoolu. Tyle samo razy znalazł się pod własną bramką i bronił w niebezpiecznych sytuacjach. Bez wątpienia po meczu powstaną filmiki zdecydowanie potępiające jego styl gry.

Taka jest jednak oczywiście jego rola, musi ruszać do przodu, robić różnicę, wprowadzać anomalię do świetnie przygotowanych systemów przeciwnika. Ta dowolność jest wpisana w jego grę, nie tylko wolność, ale także konieczność występowania w roli rozgrywającego, mózgu drużyny, jego kreatywnej wyobraźni.

Takie popołudnia ukazują paradoks Trenta: to zawodnik tak niezwykły i jedyny w swoim rodzaju, że wciąż nie wiadomo, czy Gareth Southgate znajdzie dla niego miejsce w prowadzonej przez siebie, bardzo ułożonej reprezentacji Anglii. Jest jednak wystarczająco dobry, aby przyjechać na teren aktualnych mistrzów i pokazać im swoją magię.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (5)

MG75 11.04.2022 16:19 #
Taka gra A-Arnolda wynika z niedoskonałości linii pomocy Liverpoolu, która nie stanowi wiekszego zagrożenia w ofensywie. Gdybyśmy mieli II linię City to Arnold mógłby grać niżej i podłączać się do akcji w innych etapach budowania akcji, bardziej zabezpieczając tyły.
Hawken17 11.04.2022 21:25 #
Wtedy nie dawałby aż tyle drużynie, fakt że jest on naszym "ukrytym" rozgrywającym sprawia iż jesteśmy tak groźni. We wczorajszym meczu szwankowała asekuracja naszej II linii, mam wrażenie że nie pierwszy raz w tym sezonie. Według mnie wiąże się to z początkiem sezonu i występami Harveya, który grał bardziej ofensywnie i teraz Hendo zamiast asekurować Trenta i grać niżej, zaczął śmiało wychodzić do przodu i kończy się to, że zostajemy z trójką z tyłu (Matip, Fabinho, Van Dijk) ze spóźnioną asekuracją.
JakubLFC 11.04.2022 18:02 #
Jestem ciekawy, kiedy TAA wyląduje w środku pomocy. Chłopakowi ewidentnie spodobała się gra z przodu, mógłby spróbować iść śladami Steviego, który też zaczynał na boku. Kto w dzisiejszych czasach wytrzymuje 10-15 lat na jednym stanowisku pracy, jak dla mnie ciągnie wilka do lasu. Mam nadzieję, że go kiedyś zobaczę w środku!
Hawken17 11.04.2022 21:28 #
Fajny arykuł.
liverpoool 12.04.2022 10:23 #
Nadawałby się do dawnego ustawienia 4-4-2 jako prawy pomocnik.

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (11)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com