Ancelotti: Finał niczym derby Merseyside
Carlo Ancelotti spodziewa się, że finał Ligi Mistrzów pomiędzy Realem a Liverpoolem pod kątem poziomu zaangażowania i intensywności będzie przypominać derby Merseyside.
Los Blancos po dramatycznym rewanżu, pokonali 3:1 Manchester City i zagrają o Puchar Europy w Paryżu z Liverpoolem.
Ancelotti mierzył się już dwukrotnie z Liverpoolem w finale Champions League jako szkoleniowiec Milanu. W 2005 roku przegrał w Stambule, z kolei 2 lata później wziął rewanż w Atenach.
W 2019 roku Carlo został mianowany menadżerem Evertonu, lecz po kilkunastu miesiącach zdecydował się skorzystać z kuszącej oferty Królewskich.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że znów będę mógł poprowadzić zespół w finale Champions League. Granie przeciwko Liverpoolowi będzie dla mnie niczym derby! Wciąż jestem fanem Evertonu.
- Historia naszego klubu pomaga przetrwać wiele ciężkich momentów w tym sezonie. Nigdy się nie poddajemy. Zawsze mamy w sobie niesamowite pokłady dodatkowej energii. Graliśmy przeciwko fantastycznemu rywalowi, wydawało się, że już się nie podniesiemy z kolan, lecz walczyliśmy do końca.
- Po tym jak strzeliliśmy 2 gole w końcówce spotkania, mieliśmy psychologiczną przewagę w dogrywce. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się wyeliminować Man City - podsumował Włoch.
Komentarze (28)
Niemniej widzę na stronie, że jest jeszcze trochę biletów VIP ;)
Licząc 1984 pora na 3:2 dla Liverpoolu kontra Carlo. A budowa extra napiecia w postaci derbów to raczej motywacja dla nas niz wsparcie dla Realu, który chciałbym, żebyśmy rozszarpali (pobożne życzenie - najważniejszy jest fakt zdobycia LM).
Proponuję sobie przypomnieć erę "Galacticos" - to od Realu zaczęło się tzw. psucie rynku i wydawanie horrendalnych kwot na piłkarzy. Oni to zaczęli robić jeszcze zanim Abramowicz pojawił się w Chelsea. Akurat Real był tu pionierem i można śmiało powiedzieć, że przetarł szlaki takim klubom jak PSG czy City.
Zresztą chyba w Hiszpanii budżet i decyzje Zarządu są w jakimś stopniu związane z decyzjami kibiców?
Faktycznie, gdyby wymienić trzy najbardziej przeżarte śmierdząca kasą kluby w Europie to akurat wszystkie je po drodze do finału puknął Real.
Nosz dawno tak nie śmiechłem