Origi: Liverpool zawsze będzie w moim sercu
Divock Origi zapewnia, że pobyt w Liverpoolu był dla niego zaszczytem, a klub na zawsze będzie miał szczególne miejsce w jego sercu.
Napastnik The Reds nie mógł wystąpić w niedzielnym spotkaniu, wygranym 3:1 z Wolves w ramach ostatniej kolejki Premier League ze względu na problemy mięśniowe.
Koledzy Origiego ustawili jednak dla niego szpaler, kiedy napastnik został uhonorowany, po siedmiu sezonach spędzonych w Merseyside.
- Szczerze mówiąc, jestem zaszczycony. To był zaszczyt móc grać na Anfield z kolegami z drużyny, personelem i fanami - powiedział Belg dla oficjalnego klubowego serwisu.
- Tego trzeba doświadczyć. Zanim tutaj przybyłem mówiono mi, że ten klub jest wyjątkowy. Kiedy podpisujesz tutaj kontrakt, przekonujesz się o tym.
- Miałem możliwość wygrania wielu trofeów, to nie do opisania. To prawdziwy zaszczyt.
- To coś, za co zawsze będę wdzięczny - odpowiedział Origi zapytany o swój legendarny status wypracowany w Liverpoolu.
- Na pewno będę tutaj przyjeżdżał, by oglądać mecze. Będę śledził co dzieje się w klubie, on na zawsze pozostanie w moim sercu, ma w nim specjalne miejsce.
- Mam nadzieję, że zespół dalej będzie rósł w siłę i będzie tak "liverpoolski" jak to tylko możliwe. Na pewno tu wrócę.
Oto zapis całej rozmowy z Divockiem Origim:
O tytule Premier League, który trafił do Manchesteru City:
- Tak, nawet siedząc na ławce rezerwowych, wydawało nam się w pewnym momencie, że jest 3:3. To był niesamowity mecz, było o co walczyć. Na sam koniec możemy być z siebie zadowoleni. Walczyliśmy ciężko, mamy za sobą świetny sezon i odczuwam dumę. Oczywiście, chcieliśmy zdobyć tytuł, więc z jednej strony to boli, ale z drugiej czujemy się dumni i zadowoleni z tego co osiągnęliśmy.
O problemach zdrowotnych, które wykluczyły go ze spotkania:
- Mam mały problem z udem, ciągle rozpoznajemy co to dokładnie jest. Niestety, taka jest piłka, mój sezon prawdopodobnie się skończył. Dlatego starałem się po prostu podnosić zespół na duchu, tak jak to tylko możliwe. Starałem się czerpać z tego garściami, to ostatni mecz domowy w sezonie, tyle pięknych wspomnień. To było coś niesamowitego być tego częścią. Byłoby jeszcze lepiej gdybyśmy wygrali Premier League, ale i tak było wspaniale.
O ulubionym momencie w koszulce Liverpoolu:
- Szczerze mówiąc, było ich tak wiele. Nawet te poza kamerami, jak w Melwood. Tylu wspaniałych kolegów z zespołu, fanów, finałów Ligi Mistrzów i innych pucharów, wyzwań, kiedy było ciężko, a my potrafiliśmy się podnieść. To coś co zapamiętam do końca życia. Będę mógł dzielić się tymi wspomnieniami z moimi dziećmi. To było coś wspaniałego.
O golu w finale Ligi Mistrzów w 2019 roku:
- W takich momentach myślisz tylko o tym, żeby grać w piłkę i o byciu najlepszą wersją siebie. Tego nie da się przewidzieć. To poza wszelkim wyobrażeniem. Doskonale wiem ile to znaczy dla klubu. Mieszkałem w mieście przez kilka lat, w samym centrum, więc doskonale wiem jak to wygląda po golu strzelonym w derbowym meczu i w momentach, gdy jest ciężko. To wszystko jest częścią mnie. Dlatego to coś szczególnego. Wiem, że klub wciąż będzie tak wyjątkowy jak do tej pory. Jest w doskonałych rękach. Kiedy widzisz kolejną, nadchodzącą generację, zespół rekrutacyjny i zawodników, którzy już tu są, wiesz, że to będzie wyjątkowy czas. Cieszę się, że mogłem odegrać swoją rolę dla tego cudownego klubu.
O byciu ważnym piłkarzem w szerokiej kadrze:
- Po każdym meczu odczuwasz frustrację. Kiedy nie grasz, czujesz ból, ale mimo to zawsze stawiasz drużynę na pierwszym miejscu. Zawsze tak starałem to sobie tłumaczyć, wiedząc, że wszystko dzieje się dla wyższych celów, mamy wspaniałego trenera, który podejmuje dobre decyzje, musimy wygrywać mecze. Podczas mojego pobytu tutaj, wygraliśmy mnóstwo ważnych spotkań, a stawianie drużyny na pierwszym miejscu zawsze było dla mnie najważniejsze. Oczywiście, odczuwałem to co każdy piłkarz, Chciałem grać, ale ostatecznie zdawałem sobie sprawę, że wszystko dzieje się dla słusznej sprawy. Myślę, że cele jakie miałem przed sobą w Liverpoolu zostały osiągnięte.
Komentarze (1)