Luis García: Nie można odpuścić nawet na 5 minut
Przygotowania do finału Ligi Mistrzów trwają pełną parą, a o zdanie na temat możliwych rozwiązań pytani są nie tylko obecni piłkarze i członkowie sztabów szkoleniowych obu drużyn. O finał w Paryżu zapytany został również Luis García, jeden z bohaterów ze Stambułu.
Zdaniem Hiszpana Liverpool nie może zlekceważyć swojego sobotniego rywala.
Ekipa Jürgena Kloppa dotarła do finału po potyczkach z Interem Mediolan, Benficą Lizbona i Villarrealem w fazie pucharowej, za to Real Madryt eliminował PSG, Chelsea i Manchester City. W każdym z tych pojedynków Los Blancos musieli odrabiać straty i nie mieli na to zbyt dużo czasu.
Mecz z najbardziej utytułowanym klubem na arenie europejskiej jest dla Liverpoolu okazją do rewanżu za przegrany finał w 2018 roku w Kijowie. Tamta porażka 3:1 na Ukrainie była bolesną lekcją, ale zespół Jürgena Kloppa sporo się zmienił od tamtego czasu i teraz to ekipa z miasta Beatlesów przystępuje do finału jako faworyt.
Problem jaki może spotkać Liverpool to fakt, że Real Madryt potrafi znaleźć drogę do zwycięstwa z przeciwnikami z najwyższego topu. Wygrali 13 ze swoich 16 finałów Pucharu Europy. Ostatnią porażkę w meczu finałowym tych rozgrywek Real Madryt odniósł aż 41 lat temu, a było to (o ironio!) w Paryżu przeciwko Liverpoolowi!
Oto co Luis García powiedział, kiedy został zapytany o jego przewidywania odnośnie finału Ligi Mistrzów w tym roku:
- Przeciwko Realowi Madryt nigdy nie możesz być pewny swego. Widzieliśmy ich mecze przeciwko PSG, Chelsea i Manchesterowi City, każdy rywal grał innym stylem, a Real zawsze znajdował sposób na zwycięstwo.
- Mentalność odegra tu kluczową rolę. Nikt inny nie wygrał Ligi Mistrzów 3 razy z rzędu. Nikt inny nie triumfował w Pucharze Europy 13 razy. Jeżeli jakiejś drużyny w Europie trzeba się obawiać to zdecydowanie jest to Real Madryt.
- Myślę, że Liverpool bardziej by się obawiał Realu Madryt, gdyby łatwiej poszło im w fazie pucharowej. Los Blancos wyglądali na zespół, który nie jest w swojej najlepszej formie, nie wiem jakim cudem udawało im się te występy zamieniać w zwycięstwa. Ciężko jest wywalić ich z rozgrywek.
- Mohamed Salah powiedział, że wolałby trafić na Real ze względu na to co wydarzyło się w Kijowie i mam nadzieję, że będzie to wielki mecz. Liverpool musi zagrać swój najlepszy futbol przez cały mecz, ponieważ Realowi nie można odpuścić nawet na 5 minut.
- Fani Realu wiedzą, że Liverpool to jeden z najtrudniejszych rywali na jakiego można trafić. Ofensywa robi olbrzymie spustoszenie w blokach defensywnych rywali, a linia pomocy kiedy gra Fabinho jest bardzo zbalansowana. Thiago był ostatnio w mistrzowskiej formie, a Matip, Konate i van Dijk nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Kibice w Madrycie wiedzą, że ich zespół czeka ciężki mecz, ale wynik pozostaje sprawą otwartą.
Niepewny pozostaje występ Thiago, który zaczynał swoją karierę w Barcelonie, a teraz jako 31-letni piłkarz dowodzi linią pomocy w Liverpoolu. Hiszpan walczy z czasem, żeby zdążyć się wykurować na finał Ligi Mistrzów po odniesieniu kontuzji w meczu ligowym.
Teraz wszyscy fani the Reds drżą o zdrowie rozgrywającego, chociaż jeszcze nie tak dawno Thiago często zmagał się z krytyką, gdyż nie wszyscy doceniali jakość jego występów.
- Dużo się mówiło - skwitował Luis García.
- Niewiele osób znało tak naprawdę jakość prezentowaną przez Thiago. Nie wszyscy widzieli jego rozwój w Barcelonie, a potem występy w Bayernie. To wyjątkowy piłkarz. Z piłką przy nodze jest jednym z najlepszych na świecie.
- Kontuzje mu nie pomogły, ale kiedy je w pełni wyleczył to wniósł do zespołu jakość i świeżość. Real Madryt go zna i z pewnością jeśli zagra to Toni Kross oraz Luka Modrić będą musieli zagrać na swoim najwyższym poziomie. Muszą być zwarci, ponieważ szybkość Liverpoolu i ich sposób przechodzenia z linii pomocy do ataku są zabójcze.
- Jeśli linia pomocy Realu zagra na najwyższym poziomie to mecz będzie ciężki dla Liverpoolu, ponieważ the Reds przyzwyczajeni są do kontrolowania piłki - zakończył Luis García.
Komentarze (1)
He came from Barca to give us joy, a potem jeszcze Atletico. Luis może się odważniej wypowiedzieć, że liczy na to, że im wkopiemy.