Klopp: Musieliśmy coś sobie udowodnić
Jürgen Klopp mógł wypowiadać się w samych superlatywach o swoich piłkarzach po tym jak wyrównali rekord Premier League i wygrali na Anfield aż 9:0 z ekipą Bournemouth.
The Reds wszystko w tym meczu wychodziło i od pierwszych do ostatnich minut spotkania sukcesywnie podwyższali rezultat.
Ekipa Scotta Parkera długo będzie pamiętać ten dzień, a oto co do powiedzenia po meczu miał Jürgen Klopp.
Jakim słowem możesz podsumować ten występ?
- Potrzebny.
Czy to była najlepsza możliwa odpowiedź piłkarzy na serię 3 meczów bez zwycięstwa?
- Musieliśmy coś sobie udowodnić. Po krótkim okresie przygotowawczym, w którym mieliśmy lepsze i słabsze mecze przyszedł dobry występ przeciwko świetnemu rywalowi (Manchesterowi City), a potem nagle zaczęliśmy zawodzić.
- Wiem jak to wygląda kiedy próbujesz wyjaśnić przyczynę porażki swojej drużyny. Zawsze brzmi to jak szukanie wymówek. Każdy trener jest najmądrzejszą osobą na świecie po zwycięstwie swojej drużyny. Dlatego ta publiczna część mojej pracy nie jest dla mnie aż tak ważna i dziś musieliśmy udowodnić coś przede wszystkim sobie samym.
- Nie byliśmy zadowoleni ze sposobu w jaki graliśmy chociaż mieliśmy dobre momenty w każdym dotychczasowym meczu. Pokazaliśmy nasze silne strony, ale także takie, które powinniśmy poprawić. Nie jesteśmy jednak w stanie zrobić listy i pracować nad każdym kolejnym aspektem krok po kroku. Musisz nadać grze odpowiedni kierunek i dlatego tak bardzo podobał mi się początek dzisiejszego meczu. Nie obawialiśmy się, nie zatrzymywaliśmy się, po prostu ruszyliśmy z pełnym impetem do przodu. Nałożyliśmy na nich presję, wygrywaliśmy pojedynki w ważnych sektorach boiska, zarówno w polu karnym jak i poza nim, wygrywaliśmy drugie piłki i tego typu rzeczy. Oczywiście ryzykujemy w ten sposób, że rywal pośle kontratak, ale to ryzyko musimy podejmować.
- Nie mogliśmy robić wszystkiego jednocześnie, ale szybko strzeliliśmy gola, a potem drugiego. Dwa wspaniałe gole po świetnej grze. Nie przestawaliśmy naciskać i strzeliliśmy kolejne bramki, tak różne od siebie i do przerwy było już 5:0. Bardzo szanuję to co robi Scott Parker w Bournemouth. Nie ma łatwych warunków do pracy, tak to przynajmniej wygląda z zewnątrz. Dla nas ważne było, żeby po przerwie się nie zatrzymywać i dalej kontrolować mecz, pójść po kolejne bramki. Na tak wczesnym etapie sezonu nie byłoby dobrze przyzwyczajać nas do gry na utrzymanie wyniku. Zaczęliśmy więc drugą połowę i już praktycznie na samym początku zrobiło się 6:0. To pozwoliło nam wprowadzić do gry kilku młodych zawodników. Dzięki temu zaczęliśmy rotować składem zaczynając najbardziej intensywny okres gry w mojej karierze. Mogę to powiedzieć już teraz, to co nas czeka w najbliższej przyszłości to będzie czyste szaleństwo.
- To było dla nas perfekcyjne popołudnie. Na listę strzelców wpisało się wielu piłkarzy. Strzeliliśmy piękne bramki, stworzyliśmy sobie kilka wyśmienitych sytuacji, po prostu potrzebowaliśmy czegoś takiego. We wcześniejszych meczach mieliśmy czasem nawet lepsze sytuacje i ich nie wykorzystaliśmy. Jeśli dobrze pamiętam to Fabio Carvalho w meczu z Crystal Palace oddał strzał wolejem mając całą bramkę przed sobą i chybił, a dziś z trudniejszej pozycji, także wolejem, trafił do siatki. Wszyscy wiedzieliśmy, że on potrafi tego typu rzeczy.
Jak podsumujesz występ Firmino zakończony dwoma golami i trzema asystami?
- Najwyższy, absolutnie najwyższy poziom. Na czele tych wszystkich wspaniałych występów dzisiaj. Podobał mi się też bardzo wpływ Andy'ego na grę, ale oczywiście dziś największe laury zebrał Bobby. Chwalenie indywidualnych występów po porażce nie przysporzy mi sławy, ale Bobby już w meczu z United grał bardzo dobrze. Mieliśmy około 70% posiadania piłki, a bez niego nie wiem czy przebilibyśmy granicę 50%. Dziś świetnie poruszał się po boisku, często schodził między środkowych pomocników i w odpowiednim momencie atakował pole karne rywala. Szczególnie podobał mi się jego udział w akcji, którą przeprowadziliśmy w pierwszej połowie. Zagrał na jeden kontakt z Harveyem Elliottem i jeżeli dobrze pamiętam zagrał do niego piętą w polu karnym. Było wtedy blisko kolejnego gola. To Bobby, którego wszyscy znamy. To wielki występ w jego wykonaniu i przydarzył mu się w idealnym momencie.
Dlaczego Harvey Elliott zszedł z boiska w przerwie meczu?
- Harvey poczuł coś delikatnego, a skoro prowadziliśmy 5:0 to był idealny moment do zdjęcia go. Nie było to nic poważnego, więc przy innym wyniku nie zdjęlibyśmy go z boiska. Harvey już porozmawiał z fizjoterapeutą i po meczu potwierdził, że wszystko z nim ok.
W jakim miejscu umieścisz to zwycięstwo spośród wszystkich w swojej karierze?
- Nie myślałem o tym nawet sekundy. Nie wiem, 9:0 to dziwny wynik, nie powtórzy się zbyt szybko. Prawdopodobnie moja drużyna nigdy nie powtórzy już takiego wyniku, zbyt dużo przypadku by w tym było. To bardzo ważne zwycięstwo, dlatego na początku wywiadu użyłem słowa: "potrzebny." Mam poczucie, że przez ostatnie dwa miesiące nie pracowaliśmy lżej niż dzisiaj. Nie chodzi też o nasze nastawienie, że spodziewaliśmy się, że będzie trudno czy coś w tym stylu. Wszyscy jesteśmy w dobrym nastroju. Podobała nam się nasza gra przez większość czasu spędzonego na boisku w tym sezonie. Dziś po prostu wszystko nam wychodziło i naprawdę uważam, że wszyscy powinni wyjść poświętować to zwycięstwo. Miłego weekendu, my jednak już skupiamy się na Newcastle.
Widziałeś na treningach w tym tygodniu, że tym razem Liverpool wygra?
- Po meczu z United powiedziałem jak trudno jest odpowiadać na niektóre pytania. Kiedy mówię, że widziałem dużo pozytywnych rzeczy w przegranym 1:2 meczu to niektórzy myślą, że oszalałem. W tamtym meczu jednak widziałem sporo naszej drużyny. Powinniśmy wygrać tamto spotkanie, czego nie mogę powiedzieć o wszystkich naszych meczach przeciwko United. Przegrywaliśmy z nimi w różnych okolicznościach. W tym konkretnym meczu naprawdę czuliśmy, że jesteśmy blisko, ale przegraliśmy na własne życzenie. To nie tak, że mamy kilkanaście wymówek i poglądów dlaczego przegraliśmy. Zawiedliśmy w kluczowych momentach i dlatego wynik był jaki był. Więc odpowiadając na pytanie, czy widzieliśmy, że to zwycięstwo nadchodzi? Nie. Ani tydzień wcześniej ani dzisiaj. To nie koniec świata, że przegraliśmy z Manchesterem United. To się zdarza, to może się zdarzać często, zwłaszcza kiedy nie prezentujemy się na swoim najwyższym poziomie. Dziś chciałem po prostu, żebyśmy zaczęli ten mecz tak jak zaczęliśmy, a reszta rzeczy już sama potoczyła się zgodnie z planem. Nie jesteśmy w stanie zagwarantować naszym kibicom wyników, jedyną gwarancję jaką dajemy to taka, że zawsze staramy się wystąpić na najwyższym poziomie.
Darzysz sympatią Scotta Parkera? O czy rozmawialiście w końcówce meczu?
- Scott nie narzekał, nie marudził na swoją sytuację. Kiedy spojrzysz na inne kluby i to jakie transfery zrobiły, ile wydały pieniędzy, a potem widzisz Bournemouth i zastanawiasz się, co tu się może wydarzyć. Nie mówię, że ich skład jest słaby czy coś w tym stylu, po prostu ta liga jest bardzo ciężka, zwłaszcza dla klubu takiego jak Bournemouth. Awansujesz do Premier League i już wiesz, że będziesz mieć problemy w wielu meczach. Dlatego uważam, że Scott wykonuje świetną pracę. Awansował od razu do Premier League, gdzie Fulham i Nottingham Forest spisywały się świetnie w zeszłym roku. Oczywiście darzę go dużą sympatią.
Komentarze (36)
Błędem jest myślenie, że te kluby grały w PL. Jak to sobie przeczytasz ponownie to wszystko zatrybi.
Skoro mamy taki problem w drugiej linii to dlaczego nie spróbować zrobić z niego pomocnika? To samo z Firmino jak wróci Nunez
- Liverpool are making progress on signing Jude Bellingham. ✍️
- 19-yr-old has indicated he wants to join Liverpool and deal could be brought forward to January. ✅
źródło: Football Insider
redartur76, tylko Hendo hejtuje, bo nie spełnia standardów tego klubu, a ja płace i wymagam.