Robertson: Chciałbym kiedyś zagrać dla Celtiku
Jego kariera zaczęła się w Celtiku i chce, żeby tam się zakończyła. Tak twierdzi Andy Robertson, jeśli tylko Liverpool zadecyduje, że nie jest już potrzebny na Anfield.
Kapitan Reprezentacji Szkocji dalej ma dylemat dotyczący zespołu, który nie dał mu szansy w wieku piętnastu lat, mimo że jest teraz jednym z najlepszych lewych obrońców.
Dalej niesamowicie marzy o założeniu jeszcze kiedykolwiek biało-zielonej koszulki…jednak nie zależy mu na tym będąc na końcu kariery, chciałby to zrobić nadal będąc w formie. Czy dzień, w którym opuści Liverpool, będzie dniem w którym przejdzie do Celtiku? Robertson nie wie, jak na to odpowiedzieć. Kiedy jednak zostanie przed nim postawiona decyzja, a on nadal będzie wystarczająco młody, będzie wiedział co wybrać. Robertson wszem i wobec głosi swoją miłość do Liverpoolu. Gdyby mógł kiedykolwiek przewidzieć swoją karierę na Anfield, która doprowadziła go do wygrania Ligi Mistrzów i Premier League, nie mógłby w to uwierzyć.
A gdyby rozważana opcja nie była możliwa?
- Zawsze, gdy oglądam Celtic, to biorę to pod uwagę - dodał Robertson. - Kiedy ogląda się ich mecze i widzi zapełniony stadion, dla kibica Celtiku to wygląda jak marzenie. Chciałbym zakończyć swoją karierę w Liverpoolu, gdyby była taka możliwość. Jeśli byłbym w stanie cały czas występować na zadowalającym poziomie, to liczyłbym na to.
- Potem jednak oglądam mecze Celtiku i przypominam sobie, że jak dorastałem, to stwierdziłem, że chciałbym rozegrać dla nich swoje najlepsze lata w karierze. Kiedy grałem na Queen’s Park, cały czas o tym myślałem.
- Nie chcę mieć trzydziestu pięciu lat na karku, kiedy dołącze do Celtiku. Wtedy mój wujek znienawidzi mnie za to, że już nawet nie potrafię biegać. Zobaczymy, często żyję po prostu chwilą.
- Nie wybiegam myślami w przyszłość, nie rozpamiętuję również przeszłości. Na wszystko będzie czas.
Robertson, który nie bierze udziału w aktualnym zgrupowaniu reprezentacji z powodu kontuzji, wziął udział w podcaście BT Sport, prowadzonym przez Darrella Curriego. Wspominał w nim, że decyzja Celtiku o odrzuceniu go sprawiła, że otworzyły się przed nim nowe możliwości, które pozwoliły sięgnąć marzeń.
- Mieli uwagi co do mojego wzrostu, a także budowy ciała, nigdy nie byłem super zbudowany. Celtik w pewnym momencie stwierdził, że nie będzie kontynuować ze mną współpracy, z innych zawodnikami również tak było.
- W tym momencie kariery raczej nigdy nie rozważałem porzucenia kariery, ale musiałem albo grać w pełnym wymiarze czasowym, albo szukać czegoś innego. Nie było innej drogi. Kiedy Celtik mnie odrzucił, jedyne co mi pozostało to lokalny klub Queen’s Park, który był bliski mojemu sercu, a dodatkowo ciągle uczyłem się w szkole niedaleko.
- Pracowałem przy organizacji koncertów i dużych meczów. Kiedy miałem osiemnaście lat, musiałem podjąć decyzję. Skończyłem szkołę i musiałem zastanowić się nad dalszą ścieżką kariery.
- Moi rodzice pozwolili mi na rok przerwy, w którym mogłem sobie to wszystko przemyśleć. Duży udział miała w tym moja ciocia Vera, która przekonała rodziców do tego, bo wiedziała, że potrzebuję tego czasu.
- Wtedy moja przyszłość wyglądała dość mgliście. Szkoda, że gdy grałem w Dundee United, to ciocia zmarła i nie widziała moich dalszych sukcesów.
- Pamiętam, jak była na moim pierwszy meczu. Brała również udział w każdym spotkaniu Dundee. Jest wiele powodów, dla których kocham reprezentować Szkocję, jednak to jeden, która pozwala mi przetrwać nawet najgorsze chwile.
Robertson pamięta również swoje momenty w amatorskim Queen’s Park. Dołączenie do trzecioligowego zespołu sprawiło zainteresowanie nastolatkiem, który był zdeterminowany, aby je wykorzystać.
- Pamiętam, że wtedy dużo pracowałem nad muskulaturą. Przez pół roku ćwiczyłem.
- Musiałem za osiemnaście funtów tygodniowo opłacić sobie dojazdy, a często i tak brakowało mi pieniędzy. Pracowałem wtedy w szatni Reprezentacji Szkocji, co pozwoliło mi również nabyć doświadczenia. Jeden z ludzi odpowiedzialnych za stroje zawodników, który był moim szefem, pracuje teraz w Liverpoolu. Śmieszny jest ten los, ale zawsze ze sobą rozmawiamy.
- W trzeciej lidze gra jest bardzo fizyczna. Trzeba było być przygotowanym do spotkań.
- Wiedziałem, że na meczach mogą pojawić się obserwatorzy z innych klubów i stwierdziłem wtedy, że to może być moja szansa i muszę dać z siebie wszystko.
- Queen’s Park i tak jest często obserwowany, bo występuje tam masa młodych zawodników. Jednak, gdy Rangers grało w tej samej lidze, wiedziałem, że będę mógł się wykazać.
- Starałem się rozwijać, pytać o jak najwięcej rzeczy starszych kolegów. Kiedykolwiek się spotykamy, to zawsze im za to dziękuje.
- Czasem to dziwne, gdyż większość z nich zastanawia się, dlaczego zawodnik Liverpoolu im dziękuje. Jednak nie zgadzam się z tym, gdy byłem młody, to bardzo mi pomogli. Nie zapomina się takich rzeczy!
Komentarze (2)