Klopp: Ten mecz był szalenie ważny
Jürgen Klopp pochwalił swój zespół za bardzo dobry występ na Ibrox w starciu Ligi Mistrzów przeciwko Rangersom. Liverpool rozgromił rywali 7:1.
Mecz nie rozpoczął się jednak po myśli ekipy z Merseyside. W siedemnastej minucie Scott Arfield zapewnił gospodarzom prowadzenie. The Reds odpowiedzieli jednak dzięki trafieniu Roberto Firmino.
W drugiej połowie spotkania zaczął się prawdziwy koncert w wykonaniu angielskiej drużyny. Bobby dołożył kolejną bramkę, następnie na listę strzelców wpisał się Darwin Núñez, Mohamed Salah popisał się hattrickiem, a ostatnią bramkę w starciu trafił Harvey Elliott.
Salah, który rozpoczął mecz w roli rezerwowego, pobił przy okazji rekord na najszybciej strzelonego hattricka w historii Ligi Mistrzów. Egipcjanin potrzebował do tego zaledwie 6 minut oraz 12 sekund.
Ekipa Kloppa potrzebuje teraz jednego punktu, aby zapewnić sobie wyjście z grupy A. Wcześniej w trakcie dnia Napoli pokonało Ajax 4:2.
Tymczasem my przedstawiamy Państwu zapis pomeczowych wypowiedzi Kloppa...
Ogólnie o meczu...
Właściwie to miałem bardzo pozytywną rozmowę z chłopakami po pierwszej połowie... straciliśmy bramkę, wyrównaliśmy rezultat i mieliśmy za sobą naprawdę dobre momenty gry. Chcieliśmy jednak dużo więcej, pokazaliśmy drużynie konkretne przestrzenie, w których możemy rozgrywać i się przemieszczać. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ich nastawienie z poprzedniej części meczu, zapowiadało się naprawdę intensywnie.
Musieliśmy działać klarowniej i pewniej w okolicach pola karnego rywali. Oczywiście to się udało i wyszło wspaniale. Wszystkie bramki były absolutnie przepiękne, włącznie ze stylem w jaki skonstruowaliśmy te sytuacje i ostatecznym wykończeniem. To było kluczowe. Mecz piłki nożnej trwa zazwyczaj 95 minut, więc jeżeli jesteś w stanie budować coś na dobrej pierwszej połowie to musisz to zrobić. To właśnie staraliśmy się zrobić.
O tym jak dobra była to noc dla formacji ofensywnej, zwłaszcza biorąc pod uwagę rekord Mo Salaha...
Wyjątkowa. To typowy Mo. Cała ta sprawa to bardzo ważna rzecz. Chłopcy świetnie się zaadaptowali do swoich pozycji i formacji wyjściowej. Bardzo dobrze też reagowali na boisku. Każdy kto dzisiaj rozpoczął mecz w pierwszym składzie ma za sobą udany występ. Naprawdę nie mogę wskazać zawodnika, który nie zaliczył co najmniej dobrego meczu. Te dwa dzieciaki na prawym i lewym skrzydle, Fábio oraz Harvey, świetni. Takie rzeczy jak dzisiaj mogą się wydarzyć w momencie, gdy jesteś gotowy na zmiany, wiesz jak je wprowadzić i cała ekipa jest gotowa do pracy. To szalony wynik, doskonale o tym wiemy ale nie robimy z tego nic większego. Choć to wciąż oczywiście najlepsze co mogło nam się przydarzyć, dlatego jestem bardzo zadowolony.
O miłej chwili Elliotta, który mógł cieszyć się z pierwszego trafienia w Lidze Mistrzów (po przedłużającej się analizie VAR)...
Tak, to było bardzo miłe. Myślałem, że pobiegnie w stronę tłumu, co nie byłoby do końca w porządku. Jeśli poznalibyście go nieco bliżej to jeszcze lepiej zrozumielibyście ile to dla niego znaczy. Zagrał wyjątkowy mecz, naprawdę zasługiwał na bramkę.
O tym czy zaskoczony był znacznie mniejszym oporem Rangersów w drugiej części spotkania...
W zasadzie to nie. Myślę, że pierwsza połowa bardzo dobrze przygotowała nas na intensywność drugiej. Rywale mieli trudności w defensywie. Jeżeli wchodzimy w odpowiedni rytm to potrafimy być bardzo dobrym zespołem. Niestety w tym roku nie przydarza się nam to nieustannie, ale dzisiaj udało się zbudować coś pozytywnego na dobrym elementach z pierwszej części spotkania. Końcowy rezultat osiągnęliśmy dzięki rzeczom, które wydarzyły się wcześniej. Nie zrezygnowaliśmy, zmusiliśmy przeciwników do ciągłego ruchu co było dla nich trudne. Oczywiście konieczność zmiany środkowego obrońcy nie była dla nich pomocna. Później to samo z pomocnikiem. Ale to pokazuje jedynie jak intensywna była to potyczka. Tamta sytuacja, w której ich defensor nabawił się kontuzji w zasadzie uniemożliwiła Darwinowi przedostanie się dalej. To była dobra postawa, dał z siebie wszystko.
Było wiele sytuacji, w których musieli wkładać naprawdę dużo wysiłku w obronę przed naszymi atakami. Właśnie dlatego nie mogliśmy przestawać, chłopcy zrealizowali plan. Ostatecznie jednak piłka nożna sprowadza się do strzelania goli, co jest najtrudniejszą rzeczą w tym sporcie. A dzisiaj bramki, które zdobyliśmy, były naprawdę, naprawdę wyjątkowe. Ten cross Joey'a, wyjątkowa akcja między Bobbym i Darwinem. Później na boisko wszedł Mo i zaczął czarować, bardzo dobrze zinterpretował instrukcje i znajdował się w odpowiednich częściach boiska. I na koniec Harvey, choć wcześniej bramkę mógł zdobyć Diogo. Tak, to noc, w której wiele rzeczy poszło po naszej myśli - ale to dzięki zrozumieniu kluczowych kwestii.
Czy ten wynik ma wpływ na nastroje przed niedzielną potyczką z Manchesterem City...
Tak, zdecydowanie. Jest inaczej. Zwykle po meczach wyjazdowych pijemy piwo, ale tak długo już nie piłem, że prawdopodobnie upiłbym się tym jednym! Tak, nastrój jest całkowicie inny, to świetna sprawa. Zdajemy sobie jednak sprawę z kim zmierzymy się w niedzielę na Anfield. To będzie zupełnie inne spotkanie. Niemniej jednak lepiej zacząć kolejny mecz z emocjami, które czujemy po dzisiejszym.
O reakcjach zawodników na ich trafienia...
Sami widzieliście. Nie widziałem dokładnie celebrującego Mo, ponieważ za każdym razem biegł w stronę narożnika z naszymi kibicami. Ale po Darwinie widać było wszystko. To było dla niego najważniejsze na świecie. Ogromna ulga, cała jego praca się opłaciła. Jeszcze co do Mo to doskonale wiemy, że gdy ma ten dzień to jest niebywały, absolutnie niebywały. I dzisiejszego wieczoru zagrał na innej pozycji. Mam nadzieję, że od teraz wszystko będzie mu wychodziło, podobnie jak reszcie z nas. Będziemy dalej nad tym pracować, tak samo jak pracowaliśmy do teraz.
O zmianach wprowadzonych w drugiej połowie...
Jeszcze raz wszystko zobaczymy. Zawsze jestem otwarty na zmiany w dobrą stronę. Słuchajcie, nie musimy robić z tego jakiejś wielkiej rzeczy, ale w niedzielę na Anfield przyjeżdża najlepsza drużyna piłkarska na świecie. Postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy, ale to nie jest teraz tak, że jesteśmy pewni siebie i mówimy im "przyjeżdżajcie, czekamy". Nic z tych rzeczy. Dzisiejszy mecz był dla nas, z bardzo wielu względów, szalenie istotny. Jasne, 7:1 to szalony wynik, wiemy. Zdarzyło nam się to przed laty, nie do końca pamiętam z kim również wygraliśmy bardzo wysoko w Lidze Mistrzów, ale teraz musimy nieco ochłonąć. To bardzo ważne.
Dzisiejsze zmiany przyniosły wiele dobrego. Przede wszystkim mogliśmy się na nie zdecydować. Diogo Jota nie wystartował w pierwszym składzie bo dzisiaj rano dostałem telefon, że odczuwa pewien dyskomfort mięśniowy. Był zdolny do gry lecz nie za długo. Dlatego podjąłem decyzję o tym, żeby dać mu 30 minut... może dwadzieścia? Podjęliśmy odpowiednią decyzję. Hendo dużo grał, Darwin także ma sobą wiele minut po okresie, w którym za wiele nie grał. Musieliśmy mieć takie kwestie na uwadze podejmując decyzję o zmianach. Wyjściowa jedenastka spisywała się bardzo dobrze, a zmiany dały nam dodatkowego kopa i było to bardzo, bardzo satysfakcjonujące. Świetny wieczór, ale teraz jest pora na odpoczynek i przygotowania do kolejnego.
O radzeniu sobie z atmosferą na Ibrox...
Na stadionach takie jak ten zawsze czuje się ogromny wpływ. Poprzedniego wieczoru ktoś powiedział mi, że tutaj jest zawsze tak samo. Po trafieniu Arfielda atmosfera była niesamowita. W takich chwilach ważne jest to, aby trochę to uspokoić. A można to zrobić jedynie za pomocą swojej gry, innej szansy nie ma. Nie da się tego zrobić pojedynkami, wtedy wciąż wszyscy stoją na piętkach. Musisz grać swoją piłkę, aby nieco ten tłum uciszyć. Chłopcy właśnie to zrobili i jest to coś z czego jestem zadowolony najbardziej na świecie.
Jasne, cieszy mnie to, że zdobyliśmy te wszystkie bramki, ale nie przyjeżdżaliśmy tutaj z myślą, żeby wpakować ich aż siedem. Gdybyśmy wygrali 2:1 to również byłbym bardzo szczęśliwy. Sprawy jednak potoczyły się w ten sposób, takie rzeczy się zdarzają. Rangersi mieli duże problemy z obroną. Wiem, że jutro pojawią się nagłówki o pogromie czy coś w tym rodzaju. Nie widzę tego jednak w ten sposób. To był po prostu nasz dzień, a gra z nami w takim momencie nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Gra przeciwko nam w trudnych dla nas chwilach jest z kolei niefajna... dla nas samych. Musimy więc to zmienić i dokładnie nad tym pracujemy.
Komentarze (0)