Klopp: Nie pamiętam gorszego meczu
Jürgen Klopp szczerze ocenił występ swojego zespołu, po przegranym 0:3 starciu ligowym z Brighton.
The Reds zostali pokonani na Amex Stadium, po trzech bramkach strzelonych przez Mewy w drugiej połowie spotkania. Na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Solly March, a wynik przypieczętował Danny Welbeck.
Przedstawiamy Państwu co niemiecki trener miał do powiedzenia podczas pomeczowej konferencji prasowej...
O ostatecznym wyniku i występie Liverpoolu...
Przede wszystkim gratulacje dla Brighton, rozegrali świetny mecz. Były chwile, w których bardzo im ułatwiliśmy dzisiejsze zadanie, ale ogólnie zagrali kapitalnie, a my nie. Staraliśmy się pomóc chłopakom nieco inną organizacją. Myślałem, że to może całkiem nieźle wypalić; czasem tak właśnie było, wywieraliśmy na nich dość sporą presję. Ale za każdym razem, gdy zdobywaliśmy piłkę, traciliśmy ją zbyt łatwo. To był nasz główny problem, który uniemożliwił nam realizowanie planu. Brighton grało lepiej przez całe 90 minut, ale do przerwy był remis 0:0. To był korzystny rezultat o tyle, że w pierwszej połowie rzeczywiście mogliśmy pozwolić sobie na rozegranie słabej połowy. Nie straciliśmy wtedy żadnej bramki, więc musieliśmy się po prostu odbić. Ale później druga połowa zaczęła się w najgorszy możliwy sposób. Przegrywaliśmy 1:0 i oczywiste było to, że tylko jedna ekipa jest gotowa rozegrać dobry mecz. My natomiast walczyliśmy sami ze sobą. Co się stało później, wszyscy widzieliśmy. Mierzymy się z tymi samymi problemami co w zeszłym tygodniu: nie wygrywamy kluczowych pojedynków, zbyt łatwo tracimy posiadanie. Po tym, gdy tracisz piłkę, zorganizowanie odpowiedniej asekuracji jest naprawdę trudne. Tutaj pełna odpowiedzialność leży po mojej stronie, miałem inny pomysł na inną formację. Nie wyszło, za co przepraszam.
O tym czy jego drużyna zrozumiała instrukcje dotyczące tego meczu...
Prawdę mówiąc w trakcie tygodnia wydawało się, że wszyscy kumają o co mi chodziło. Wykonanie było znacznie gorsze... graliśmy przeciwko drużynie, która jest bardzo pewna siebie i gra z radością. Musieliśmy wygrywać pojedynki w kluczowych momentach gry. Myślę, że mieliśmy szanse na 2:1, ale mogę się mylić. Takie chwile były, ale ostatecznie nie wydarzyło się nic, dzięki czemu mieliśmy szanse się odbić. Każdy piłkarz Brighton i każdy kibic tej ekipy, może być bardzo zadowolony z tego co zobaczył. Natomiast ci, których serce bije dla Liverpoolu... wprost przeciwnie. Wiem, że zawodnicy mnie słuchali i wiem co sugerujesz tym pytaniem... ale nie ma w tym nic więcej.
O podejściu do kibiców Liverpoolu pod koniec meczu...
Nasi kibice byli wyjątkowi. Zdawali sobie sprawę, że to nie jest nasz dzień. Mimo to pokazali, że są z nami. Chciałem w ten sposób im za to podziękować.
O dokonaniu czterech zmian jednocześnie i o tym czy to pierwsza taka sytuacja...
Rzadko kiedy mogliśmy pozwolić sobie na zmianę czterech zawodników jednocześnie - więc nie, chyba nic takiego dotąd się nie zdarzyło. Po raz pierwszy od kilku miesięcu mogliśmy sobie na to pozwolić. Wcześniej wprowadzaliśmy już trzech nowych zawodników na boisko jednocześnie. Nikt nie jest kontuzjowany, chodziło wyłącznie o świeże siły. Zazwyczaj nie jesteśmy drużyną, która fauluje w wyjątkowo ostry sposób, ale dzisiaj złapaliśmy kilka żółtych kartek, które wynikały z frustracji. Nie chcieliśmy postawić się w jeszcze gorszym położeniu, ryzykując czerwoną. Nie ma sensu o tym rozmawiać, gdybyśmy grali w piłkę to by się to nie wydarzyło. Grając w systemie zakładającym indywidualne krycie, musimy w umiejętny sposób się poruszać, podawać piłkę i tak dalej. Chcieliśmy wprowadzić świeże siły i postarać się nieco więcej pograć. Dzisiaj to nie wyszło. Myślę, że dostrzegalne było to, że zbieraliśmy się do stworzenia większego zagrożenia pod bramką rywali, niż rzeczywiście stworzyliśmy. Choćby w pierwszej połowie, dwa-trzy podania. Ich środkowy obrońca ledwo co wybija piłkę. Gdyby mu się nie udało, Cody byłby na czystej pozycji. Nie oczekuję, że będziecie pamiętać akcje, z których mogliśmy coś mieć. Ja pamiętam głównie pojedynki jeden-na-jeden, a później Brighton wychodzące naprzeciwko bramkarzowi lub środkowemu obrońcy... przeważnie tak wyglądał ten mecz. Gdy tracimy piłkę w takich momentach, nie możesz w odpowiedni sposób się ochronić. My jesteśmy statyczni, a oni mijają nas na pełnej prędkości. Nie mam nic pozytywnego do powiedzenia o tym meczu.
O zawodnikach Liverpoolu, którzy nie walczą w sposób, jaki od nich oczekuje...
Oczywiście nie jest to coś, co mi odpowiada. Ale nie myślę sobie: "Nie wygrywasz pojedynków, och". To moim zadaniem jest odpowiednie przygotowanie chłopaków do momentów, w której muszą podejmować walkę z rywalem. Jasne, już w tamtym tygodniu mówiłem, że nie mogę wygrywać tych pojedynków za nich. Ale to ja muszę im pokazać jak się asekurować w odpowiedni sposób. To ja ustalam wyjściowy skład, taktykę i tego typu rzeczy. Nie wiem czy pamiętam gorszy mecz od tego i nie mam na myśli tylko Liverpoolu. Mówię ogólnie. To jest moja odpowiedzialność. Jest naprawdę kiepsko, to jest oczywiste.
O tym czy powiedział zespołowi, że musi zapomnieć o tym spotkaniu...
Nie. Zdarzają się takie mecze, po których tak mówię. Ale nie w tym przypadku. To nie jest odosobniony przypadek. Niestety. Nie jesteśmy w najlepszej sytuacji. Mamy problemy z kontuzjami, dochodzą też inne rzeczy. Ale skład, którym wyszliśmy na ten mecz nie był zły - naprawdę. To co zrobiliśmy nie było dobre. To zdecydowanie nie jest moment, w którym powinniśmy powiedzieć sobie: "Okej, zapomnijmy o tym". W zasadzie to po meczu powiedziałem niewiele. Nic, co na ten moment myślę, by nie pomogło. To nie jest dobra chwila, abym zaczął mówić. Jeżeli będę mógł powiedzieć komuś coś, co pomoże, na przykład go obudzi albo podniesie na duchu, to mam na to czas jutro. Tego popołudnia nie byłem w odpowiednim nastroju.
Komentarze (43)
będzie najlepszy w jego wykonaniu, oby go nie zwolnili ani sam nie zrezygnował
Ale tamten kryzys był spowodowany brakiem obrońców. No i wyszliśmy z niego.
Autobusy? Ty to chyba jeden z tych zwolenników Czesława Michniewicza.
Zwalnianie Kloppa jest o tyle złe, że nie ma na jego miejsce nikogo lepszego. On tutaj pasuje tak samo jak Liverpool pasuje do niego. Nawet jeżeli ten sezon będzie ciężki do uratowania to wiem, że w przyszłym sezonie drużyna będzie wyglądała znacznie lepiej i bardziej dojrzale.
Odnośnie transferów to jestem przekonany, że Klopp by je robił gdyby pozwalali mu na to właściciele. Myślę, że on widzi gdzie mamy dziury, a dowodem na to jest ograniczanie roli Hendersona w tym sezonie. Ograniczyć roli TAA się aktualnie nie da bo nie ma go kim zastąpić. Czuję w lecie duże zakupy.