Robbo: Szkoda, że nie udało nam się wygrać
Andy Robertson powiedział, że nowi mistrzowie Anglii wciąż mają nad czym pracować w tym sezonie, po dzisiejszym remisie 2:2 w starciu z Kanonierami na Anfield.
Drużyna Arne Slota po pierwszej połowie prowadziła 2:0 i wydawało się, że zmierza po wygraną w rywalizacji z Arsenalem.
The Gunners po zmianie stron strzelili jednak 2 gole i mecz zakończył się podziałem punktów.
Szkocki obrońca mógł zostać bohaterem spotkania, strzelając gola po rzucie rożnym w doliczonym czasie gry, jednak wcześniej arbiter dopatrzył się faulu Konaté na jednym z graczy Arsenalu.
- Myślę, że graliśmy naprawdę dobrze w pierwszej połowie. Strzeliliśmy 2 gole, a przy odrobinie szczęścia mogliśmy jeszcze dołożyć kolejne trafienia - powiedział Andy.
- Zdominowaliśmy Arsenal w ciągu pierwszych 45 minut. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że potrzebujemy podobnego poziomu gry po przerwie, chcąc ich pokonać. Nie weszliśmy najlepiej w mecz po zmianie stron, czego efektem był szybki gol Kanonierów.
- Zmienili kilka rzeczy i zaczęli nam sprawiać więcej problemów. Straciliśmy swoją agresję w pressingu, niepotrzebnie się wycofaliśmy, graliśmy z mniejszą dokładnością, a rywale po prostu poczuli krew.
- Myślę, że zaczęliśmy znów grać na swoim poziomie, dopiero po ich wyrównującym golu. Oczywiście czerwona kartka nam nieco pomogła. Przez chwilę poczułem się, niczym w siódmym niebie, gdy trafiłem do siatki w doliczonym czasie gry, jednak moja radość okazała się przedwczesna.
- Po meczu powiedziano mi, że byłem na spalonym, więc wcześniejszy faul nie miał i tak większego znaczenia.
- Remis 2:2 z dobrym i wymagającym rywalem. Jesteśmy zachwyceni naszymi rezultatami w tym sezonie, jednak nasza postawa w drugiej połowie była daleka od ideału. Zdecydowanie mamy nad czym pracować - powiedział lewy obrońca Liverpoolu.
- Cieszę się, że w końcu zaliczyłem asystę - śmiał się podczas wywiadu Robbo.
- W tym sezonie rzuciłem już kilka takich podań w pole karne, lecz żadne nie zostało zakończone w sposób, jaki zrobił to dziś Cody. Wiem, że zarzuca mi się, że nie jestem tak kreatywny jak dawniej. Czasem obrońca także potrzebuje nieco szczęścia. Krytycy mogli wykorzystywać fakt, że mój licznik asyst zatrzymał się na liczbie '59'. Cieszę się, że w końcu ruszył do przodu!
- Uwielbiam angażować się w grę ofensywną i posyłać dobre asysty do swoich kolegów. Wiem, że w tym sezonie średnio mi to wychodziło, dlatego mam nadzieję, że w kolejnym znacznie się poprawię.
Na sam koniec Robertson został spytany o reakcję kibiców przy wejściu na boisko Trenta Alexandra-Arnolda, który został wygwizdany przez fanów na Anfield.
- Wiem, że wokół Trenta jest teraz mnóstwo rozmaitych emocji. Przede wszystkim muszę przyznać że jestem rozczarowany, że stracę w szatni swojego dobrego kumpla. Wiele razem osiągnęliśmy w Liverpoolu w ostatnich sezonach. Trent jest świetnym piłkarzem i wspaniałym gościem. Dzięki niemu stałem się lepszym piłkarzem.
- Doprowadził mnie do poziomu wprost nieprawdopodobnego. Nigdy nie sądziłem, że mogę grać na takim pułapie. Nieustannie mnie motywował w ostatnich latach, lecz dokonał wyboru i musimy to uszanować.
- Sądzę, że jego spuścizna w Liverpoolu jest nad wyraz dostrzegalna dla każdego. Zdobył z zespołem mnóstwo ważnych trofeów.
- Oczywiście dla nas to nie był miły obrazek, gdy widzisz, że twój kolega z zespołu jest wygwizdywany przez własnych kibiców. Nie możemy jednak mówić fanom, w jaki sposób mają się zachować. Mogę przedstawić swoje zdanie, ale nie mogę mieć wpływu na reakcję trybun.
- Jestem dumny z Trenta, za to, co osiągnął z Liverpoolem. Kocham go jako piłkarza, kumpla z zespołu i naprawdę będzie mi go brakować w przyszłym sezonie w naszej szatni - podsumował Szkot.
Komentarze (0)