Klopp: Wszyscy zasłużyliśmy na to zwycięstwo
The Reds zaliczyli pierwsze zwycięstwo w Premier League w 2023 roku. Za sprawą bramek Mohameda Salaha oraz Cody'ego Gakpo, Liverpool zwyciężył w 242 derbach Merseyside.
Na pomeczowej konferencji prasowej, Klopp opowiedział o pracy, która zagwarantowała jego drużynie trzy punkty oraz wychwalił wkład kibiców w przebieg meczu.
O tym czy dzisiejsze spotkanie przyniosło ulgę i innych emocjach...
Ulżyło nam! Dokładnie to czujemy od momentu końcowego gwizdka. Jesteśmy szczęśliwi ze względu na to jak się zaprezentowaliśmy. Ważnym było to żebyśmy zagrali w taki sposób, w jaki chcemy zagrać. Nie pod dyktando Evertonu. Nie da się tego uniknąć przez cały mecz, ale wydaje mi się, że nie mieli zbyt wielu stałych fragmentów gry. To istotne, zwłaszcza, gdy chcesz zagrać agresywnie. Nie można przedobrzyć. Każdy stały fragment gry z ich strony stanowi potencjalne zagrożenie. Chcą je otrzymywać. Na tym polu spisaliśmy się bardzo dobrze.
Na dodatek byliśmy naprawdę szalenie dominujący. Zmienialiśmy pozycje, rozgrywaliśmy piłkę, zmuszaliśmy ich do biegania. Obie nasze bramki padły po kontratakach, weźmiemy też i to. Uwielbiam oba trafienia, uwielbiam to jak wszyscy na boisku byli zaangażowani, gdy byli w pobliżu. Przy każdym z goli mieliśmy do wyboru trzy różne opcje na rozegranie akcji. Wiele rzeczy dzisiaj wyglądało inaczej. To był najlepszy nasz mecz od jakiegoś czasu i właśnie dlatego wygraliśmy.
O występie Stefana Bajčetića...
Naprawdę dobry... a w dodatku zagrał na nowej pozycji. Musicie też zapytać o to jego samego. Wydaje mi się, że nigdy wcześniej nie zagrał ustawiony w ten sposób. Jako dzieciak przyszedł do nas z pozycji środkowego obrońcy. Dotąd zagrał dla nas parę meczów na "szóstce", a teraz wystąpił jako "ósemka", która grała czasem jako druga, asekurująca "szóstka". Spisał się wyjątkowo dobrze. Bardzo dobry występ, prawdę mówiąc.
O tym czy tydzień treningów dał Liverpoolowi pewność, że są w stanie zagrać mecz taki jak dzisiaj...
Tak, zdecydowanie. W zasadzie to rozmawialiśmy o tym trzy dni temu. To chwile, w których trenerzy mówią sobie, że "dzisiaj ekipa trening wyglądał naprawdę dobrze", a później dodają: "tak, ale w zeszłym tygodniu też nie było najgorzej!". To jest bardzo przekonujące. Na dzisiejszym spotkaniu z drużyną powiedziałem chłopakom, że treningi były dobre – naprawdę dobre – i teraz musimy przełożyć to na boisko. To zawsze jest podstawa. Im lepiej trenujesz, tym lepiej grasz. Tak zazwyczaj to działa. Cały miniony tydzień służył przygotowaniu do tego meczu, to prawda. Potrzebowaliśmy takiego starcia, takiego występu. Mamy to za sobą, nasi ludzie absolutnie na to zasłużyli – atmosfera była wspaniała, nawet zanim zdobyliśmy pierwszą bramkę. To szalone jak dzisiaj spisali się nasi kibice. Dostarczyliśmy. Każdy na to zasługiwał.
O tym jak ważne jest debiutanckie trafienie Gakpo...
On również zaprezentował się bardzo dobrze. Stworzył dogodną sytuację dla Darwina [Núñeza], miał też inne świetne momenty, jak ten, gdy wyszedł spod presji i wywalczył rzut wolny. Radził sobie wyjątkowo dobrze pod bardzo dużą presją w środku ataku. Zapewne nie była to najtrudniejsza bramka jaką zdobył w swojej karierze, ale to jest dokładnie to trafienie, o którym marzy każdy napastnik w sytuacji, gdy nie miał ku temu okazji wcześniej. Zresztą oba dzisiejsze gole, dla każdego z naszych strzelców, były bardzo ważne. Pewnie swojego trafienia potrzebuje też Darwin, a miał ku temu możliwości. Niemniej jednak dał z siebie wszystko podczas tamtego niebywałego biegu, fantastyczne podanie.
Tak prawdę mówiąc to nie mieliśmy dzisiaj, aż tak wielu sytuacji na strzelenie bramki. A jeżeli już jakąś sobie stworzyliśmy, to piłka lądowała na przykład na głowie Mykolenki. Po meczu widziałem analizę Carry [Jamiego Carraghera]. Przez dziesięć minut rozmawiali o tym, w jaki sposób ten strzał mógł być obroniony. Koniec końców wylądował on na głowie obrońcy i nic takiego się nie wydarzyło. Ale to wciąż była bardzo dobra kontra. Wazną chwilą był też moment, w którym zdołaliśmy wybronić się przed stratą bramki przy pierwszej dogodnej sytuacji rywali. Nie wiem jak wiele zawdzięczamy szczęściu, ale czasem bywa tak, że jeśli zabraknie ci tego elementu to masz przekichane. W ostatnim czasie nie mieliśmy zbyt wiele szczęścia, pomyślcie chociażby o pierwszej bramce Wolves. Możemy mówić o wszystkim: o tym co zrobiliśmy źle i tego typu rzeczach, ale to w jaki sposób piłka wpadła do bramki... to było po prostu jak komedia pomyłek. A więc tak, bardzo ważny wieczór. Teraz musimy się upewnić, że będziemy to kontynuować.
Komentarze (12)
Kiedy to się skończy że mecz twojej drużyny komentuje zagorzały jej przeciwnik i otwarcie o tym mówi?