W Liverpoolu potrzeba nowej grupy liderów
W przyszłym tygodniu zawodnicy Liverpoolu rozpoczną w Kirkby przygotowania do nowego sezonu i przynajmniej na początku może towarzyszyć im nieco dziwne uczucie.
Po raz pierwszy za rządów Jürgena Kloppa wzbudzający w piłkarzach niepokój test wydolnościowy będzie miał nowego triumfatora.
James Milner, który od czasu dołączenia do The Reds w 2015 roku był niekwestionowanym królem tej tradycji pierwszego dnia przygotowań, odszedł z zespołu i pomimo tego, że był to odpowiedni moment na pożegnanie 37-latka, to jego transfer z pewnością pozostawi w drużynie wyrwę i kilka pytań bez odpowiedzi.
Kiedy mówi się o Liverpoolu z Kloppem u steru, a zwłaszcza o idei budowania 'kultury' wewnątrz klubu, dyskusja zawsze musi zaczynać się i kończyć od Milnera.
To właśnie on ustalał standardy na treningach przez blisko dekadę, sztab szkoleniowy się go obawiał, partnerzy z zespołu go podziwiali, nowi piłkarze zawsze starali się mu zaimponować, a młodzi zawodnicy stawiali go sobie za wzór do naśladowania.
- Najważniejsze jest to, żeby dostać skinienie głową z aprobatą od Milly'ego - powiedział kiedyś jeden z absolwentów Akademii. Jeden z byłych członków sztabu określił go w nieco bardziej dosadny sposób: - Potrafi być pieprzonym koszmarem - powiedział. - Jednak w jego obecności nikomu nie uchodziło nic na sucho.
Inny człowiek związany z klubem opowiedział kiedyś historię, która miała miejsce w trakcie przygotowań przedsezonowych w 2019 roku, kilka tygodni po tym, jak Liverpool wygrał Ligę Mistrzów. Milner skończył właśnie test wydolnościowy - oczywiście na pierwszym miejscu - i udał się tam, gdzie spodziewał się znaleźć napoje izotoniczne. Nie było ich tam.
Zagotował się. - Wygraliśmy coś, prawda? - rzucił w kierunku trenerów odpowiedzialnych za przygotowanie fizyczne. - Standardy już się obniżają, tak nie może być.
Jasne, to skrajny przykład. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że napoje zostały po prostu przesunięte o kilka metrów w cień.
Sęk jednak w tym, że wpływu Milnera, jego nieustępliwości, czasami absurdalnej, dążenia do doskonałości nie będzie łatwo zastąpić w przyszłości. Z pewnością ludzie zatęsknią jeszcze za jego umiejętnością utrzymania wszystkich w pełnej gotowości - sztabu, zawodników, dziennikarzy, a nawet Kloppa.
Nie jest jednak jedynym ważnym piłkarzem, który odchodzi tego lata. Liverpool stracił także prawdopodobnie najbardziej uwielbianego gracza w osobie Roberto Firmino, z The Reds pożegnali się także Alex Oxlade-Chamberlain oraz Naby Keïta, którzy może w Merseyside nie grali na miarę oczekiwań, jednak zdecydowanie odegrali ważne role w osiąganych przez klub sukcesach, a także w kulturze zespołowej.
Za każdym z zawodników klub będzie tęsknił w inny sposób - za dowód mogą posłużyć sceny, których wszyscy byli świadkami w końcówce ubiegłego sezonu - a zadaniem nowych graczy, a także tych, którzy zostają w zespole, będzie utrzymanie lub podniesienie standardów i jedności, które według Kloppa będą kluczowe, jeśli drużyna chce otrząsnąć się po rozczarowującym zeszłym roku.
Pod tym względem ostatnie transfery mogą napawać optymizmem. Źródła bliskie klubowi wierzą, że Alexis Mac Allister i Dominik Szoboszlai, a wcześniej Cody Gakpo, Darwin Núñez oraz Luis Díaz to piłkarze, którzy posiadają nie tylko talent, ale także osobowości, które pozwolą im odnieść sukces w Merseyside. Ciężko pracują, są oddani rozwijaniu się, a w rezultacie świetnie pasować będą do szatni Liverpoolu.
Jeżeli chodzi o kwestie logistyczne w tej szatni, to po odejściu Milnera wicekapitanem The Reds oficjalnie zostanie Virgil van Dijk, dodatkowo interesujące będzie to, czy w ogóle, a jeśli tak to kto zostanie dołączony do 'grupy liderów' w pierwszym zespole. Aktualnie znajdują się w niej van Dijk, Andy Robertson, Alisson Becker, Trent Alexander-Arnold oraz kapitan Jordan Henderson, a dostać się tam można poprzez głosowanie zawodników.
Oczywistym kandydatem będzie Mohamed Salah, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego pozycję i lata spędzone w zespole, można także odnieść wrażenie, że to właśnie Egipcjanin przejmie pałeczkę po Milnerze jeżeli chodzi o wyznaczanie standardów na boiskach treningowych.
Z całą pewnością podziela on pasję Milnera dotyczącą kondycji, przygotowań i dbania o siebie, tacy młodzi piłkarze jak Harvey Elliott, Stefan Bajčetić, Bobby Clark oraz Ben Doak mówili także, że regularnie służy dobrymi radami i słowami zachęty, co z pewnością jest bardzo istotne dla młodych zawodników, którzy bardzo chcą się uczyć i imponować starszym.
Liverpool na pewno będzie musiał wymagać więcej od najbardziej doświadczonych graczy, aby otrząsnąć się z rozczarowań ubiegłego sezonu.
Tacy piłkarze jak van Dijk, Henderson, Robertson czy Fabinho muszą wrócić do swojej najwyższej formy, Alexander-Arnold musi cały czas pracować nad tym, aby jego zalety dalece przewyższały jego niedociągnięcia, z kolei Salah czy Alisson muszą utrzymać swój niesamowity poziom i regularność.
Jednocześnie Díaz, Núñez i Gakpo muszą wrzucić wyższy bieg, a Mac Allister i Szoboszlai muszą wykazać się od samego początku. Liverpool postawił na tych zawodników, muszą oni zastąpić prawdziwe legendy klubu, to właśnie oni muszą wprowadzić zespół w nową erę sukcesów.
Oczywiście łatwo jest o tym mówić, jednak za rogiem już czyha nie tylko Manchester City, ale także inni bogaci rywale, którzy w przyszłości na pewno nie ułatwią życia. Premier League nigdy nie była tak konkurencyjna, nigdy wcześniej aż takiej roli nie odgrywały też pieniądze.
Z takim właśnie wyzwaniem przyjdzie się mierzyć Kloppowi i jego nowej ekipie, mimo wszystko muszą się nim cieszyć, a nie bać się go.
Można powiedzieć, że do tego wyzwania muszą podejść tak, jak Milner podchodził do przygotowań przedsezonowych. Z wysoko uniesioną głową.
Przyszłość zaczyna się teraz.
Neil Jones
Komentarze (5)