Zawieszenie Van Dijka uwidacznia niekonsekwencję
Czerwona kartka, którą otrzymal Virgil van Dijk w meczu z Newcastle United w zeszłą niedzielę była dopiero jego czwartą w prawie 550 meczach dla klubu i reprezentacji.
Kapitan Liverpoolu zapłacił cenę za błąd w ocenie sytuacji w pierwszej połowie meczu na St James’ Park.
Jego wślizg na Aleksandrze Isaku był ryzykowny i nieznacznie nietrafiony. Tak, trącił piłkę, ale dopiero po trafieniu szwedzkiego napastnika w nogi.
Po podyktowaniu rzutu wolnego sędzia John Brooks nie miał innego wyjścia, jak tylko pokazać czerwoną kartką w miejscu popełnienia przewinienia (tuż przed polem karnym). To było zatrzymanie dogodnej okazji na zdobycie bramki.
Gdyby piłka była w polu karnym, Van Dijk otrzymałby najprawdopodobniej żółtą kartkę, biorąc pod uwagę fakt, że rzeczywiście próbował odebrać piłkę rywalowi i przyznany zostałby rzut karny.
Jego zawieszenie na jeden mecz powinno dortyczyć tylko niedzielnego meczu przeciwko Aston Villi, ale teraz grozi mu dłuższe wykluczenie po tym, jak FA oskarżyła go o niewłaściwe zachowanie po wykluczeniu.
32-letni obrońca, który ma czas do piątku na udzielenie odpowiedzi na zarzuty, może również opuścić wyjazd do Wolverhampton na mecz z Wolves, który zostanie rozegrany po przerwie na kadrę 16 września.
Rośnie przeczucie, że Van Dijk stanie się przykładem w ramach działań mających na celu ograniczenie niewłaściwych zachowań zawodników w kierunku sędziów, które zostały wprowadzone na początku sezonu.
Statut, opracowany we współpracy ze Stowarzyszeniem Menedżerów Ligi (LMA) i Stowarzyszeniem Zawodowych Piłkarzy (PFA), zawierał żądanie, że „od kapitanów oczekuje się wzięcia odpowiedzialności za swoich kolegów z drużyny, zachęcania ich do uczciwej gry i okazywania szacunku wobec sędziów i ich decyzji”.
Dlaczego więc Van Dijk uznawany jest za winnego?
- Nie ma mowy, nie ma szans. Trafiłem w piłkę – krzyknął środkowy obrońca do Brooksa po wyrzuceniu z boiska. Było też przy tym trochę gestykulacji.
Nie opuścił boiska od razu, ponieważ czekał na potwierdzenie decyzji z wozu VAR.
Gdy jego los został przypieczętowany, Van Dijk najprawdopodobniej powiedział Brooksowi, że ta decyzja była „********nym żartem”, po czym skierował się w stronę tunelu.
Opinie co do tego, czy uzasadnia to przedłużenie zawieszenia mogą być podzielone. Gdyby Van Dijk powiedział to sędziemu po tym, gdyby popełnił faul w innym miejscu na boisku, najgorszą karą, jaka by go spotkała, byłaby żółta kartka.
Powiedzmy sobie jasno, zwalczanie nadużyć wobec sędziów jest pozytywnym posunięciem. Zbyt długo tolerowali zbyt wiele. Nikt nie chce widzieć graczy krzyczących im prosto w twarz, krytykujących ich i wykrzykujących wulgaryzmy.
Wywołuje to efekt domina w kontekście futbolu amatorskiego, w którym sędziowie masowo odchodzą, zmęczeni i znużeni brakiem szacunku.
Nie można kochać pasji i emocji związanych z futbolem w Premier League, a potem nagle oczekiwać, że gracze będą zachowywać się jak roboty.
Tak, Van Dijk był wściekły i zdenerwowany, ale nie jest to niespodzianką, biorąc pod uwagę, że Liverpool stracił chwilę wcześniej bramkę. Naprawdę wierzył, że to on pierwszy trafił w piłkę i poczuł się pokrzywdzony. To była słuszna decyzja Brooksa, ale też bardzo trudna, a eksperci wciąż spierali się o czerwoną kartkę oglądając niezliczone powtórki.
Szef sędziów Howard Webb musi zadbać o konsekwencję w sędziowaniu.
Trent Alexander-Arnold został ukarany żółtą kartką za odrzucenie piłki na początku meczu na St. James’ Park po tym, jak Brooks jakimś cudem nie zauważył, że został powalony na ziemię przez Anthony’ego Gordona. Chwilę później Gordon uniknął kary za odkopnięcie piłki w celu opóźnienia wykonania rzutu wolnego. Joelinton dwukrotnie pokazywał gest napomnienia kartką w stronę Brooksa. Żaden z nich nie zakończył się upomnieniem dla brazylijskiego pomocnika.
Tu nie chodzi konkretnie o Liverpool czy Newcastle. Nie ma żadnego wielkiego spisku ani uprzedzeń przeciwko jakiemukolwiek graczowi lub jakiemukolwiek zespołowi. To tylko bezsensowne teorie w mediach społecznościowych.
Frustracja wynika jednak z faktu, że w całej Premier League sporadycznie wprowadza się w życie nowe wytyczne dotyczące zachowań piłkarzy oraz marnowania czasu. Sędziowie wybierają tylko niektóre momenty, kiedy stosują je w praktyce.
Nie ma też wystarczającej przejrzystości. Webb obiecał, że raz w miesiącu będzie publicznie udostępniać nagrania tłumaczące decyzje VAR, ale jeszcze tak się nie stało.
Jeśli kara Van Dijka zostanie zwiększona, a Liverpool straci kapitana na więcej niż jeden mecz, będzie to duży problem dla drużyny Jurgena Kloppa, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich ograniczony wybór na pozycję środkowego obrońcy.
Jednak w nadchodzących tygodniach równie bolesny będzie widok kogoś innego, kto z równym niedowierzaniem zareaguje na wyrzucenie z boiska i przeciwko komu nie będą wszczęte dalsze działania. Jest to niemal zagwarantowane.
James Pearce
Komentarze (11)