Gakpo: Liverpool to jedna, wielka rodzina
Cody Gakpo ma błysk w oku, uśmiech na twarzy i ekscytację w głosie, gdy wspomina podróż, która doprowadziła go do Liverpoolu.
Zawodnik z numerem 18 ma za sobą niecały rok spędzony w Merseyside. Jednak ciężka praca, aby zasłużyć na transfer rozpoczęła się już na wczesnym etapie jego życia.
Często słyszy się dowcipy, że profesjonalni piłkarze muszą mieć piłkę przy nodze od urodzenia. W przypadku Gakpo to twierdzenie nie jest aż tak daleko idące, jak się może wydawać.
- Mamy rodzinę, która kocha piłkę nożną - powiedział Holender dla Liverpoolfc.com w ramach serii InspiRED Kodansha.
- Mój brat jest sześć lat starszy ode mnie i zanim się urodziłem, on już grał. W bardzo młodym wieku, około dwóch lub trzech lat, poszedłem z rodzicami oglądać jego mecze.
- Myślę, że to był mój pierwszy raz, kiedy naprawdę doświadczyłem piłki nożnej, a potem, kiedy miałem cztery lata, zacząłem grać w tym samym klubie piłkarskim, co mój brat. Często grał w ogrodzie lub w domu, a to nie podobało się moim rodzicom. Po pewnym czasie postawiłem się przyłączyć i była to nasza młodzieńcza tradycja.
- Kiedy byłem naprawdę młody i nie wiedziałem, jak grać, ale po prostu próbowałem odbić piłkę od niego. To wszystko zapoczątkowało - podkreślił Cody.
W wieku sześciu lat Gakpo trafił do akademii PSV Eindhoven. Na początku na okres testowy, a następnie na stałe.
Z upływem czasu piłka nożna stawała się dla niego coraz ważniejsza, a wsparcie ze strony rodziny również rosło. Sesje treningowe z tatą i starszym bratem stały się codziennością, podobnie jak regularne podwożenie na treningi przez mamę.
- Wspierali mnie przez cały czas - kontynuował.
- Myślę, że bez nich nie dałbym rady. Myślę, że bez nich nie byłbym teraz w Liverpoolu.
- Nadal mi pomagają na każdym kroku. Dużo trenowałem i nadal dużo trenuję z moim tatą oraz bratem. Kiedy byłem młody, mój tata i moja mama zabierali mnie wszędzie, mimo że nie mieli czasu.
Podczas dorastania w Eindhoven, Gakpo zdobył ograniczony wgląd w europejskie rozgrywki dzięki transmisjom Ligi Mistrzów w telewizji naziemnej oraz graniem w gry wideo z przyjaciółmi. Jego piłkarscy bohaterowie byli związani z klubem, w którym trenował, budując tym samym więź z miejscową społecznością kibiców.
- Na początku byli to gracze PSV, ponieważ tak naprawdę nie znałem niczego innego poza Holandią - powiedział Gakpo o swoich wczesnych idolach.
- W drużynie występował kiedyś Afellay, Farfan i wielu innych wspaniałych zawodników. Nawet gdy byłem w akademii, ale byłem już trochę starszy. Gini [Wijnaldum] grał w PSV. Memphis [Depay] również. Mieliśmy dobrych zawodników. To był fajny czas.
- Gini był wtedy świetnym graczem w PSV. Zostali mistrzami; on, Memphis, Luuk de Jong, pracowali bardzo ciężko. Starałem się robić to, co oni. Trenowałem już w PSV, więc tak naprawdę chciałem się od nich uczyć.
W wieku 24 lat osiągnął już wiele po tym, jak wdarł się w szeregi seniorów swojego klubu.
Gakpo zdobył tytuł Holenderskiego Piłkarza Roku w sezonie 2021-22. Reprezentował również Holandię na opóźnionym turnieju Euro 2020, a w zeszłym roku strzelił bramkę w trzech kolejnych meczach grupowych Mistrzostw Świata.
Jego najwspanialszym piłkarskim momentem jak do tej pory jest zdobycie zwycięskiej bramki jako kapitan PSV przeciwko Ajaxowi w finale Pucharu KNVB 2022.
- Myślę, że był to pierwszy raz, kiedy płakałem na boisku w profesjonalnej piłce nożnej. To było naprawdę emocjonalne, podobnie jak cały sezon - wspomina z uśmiechem na twarzy reprezentant Holandii.
- W tamtym czasie byłem kapitanem, więc to było już wiele, a potem wygrywasz i strzelasz gola. To był naprawdę emocjonalny dzień, ale jestem szczęśliwy, że wygraliśmy puchar i od tego momentu myślę, że szło mi tylko lepiej.
- Kiedy zaczynasz, to jest to marzenie. Każdy marzy o grze na Mistrzostwach Świata, wygraniu Pucharu Świata, wygraniu Ligi Mistrzów; o wszystkim. Chcesz wygrać wszystko. Jednak kiedy trochę dorośniesz, zdasz sobie sprawę, że musisz naprawdę ciężko pracować, aby znaleźć się w tym miejscu.
Piłkarze często mówią o tym, że wewnętrzna presja przeważa nad tą ze świata zewnętrznego.
- Jesteś w PSV, to duży klub i musisz występować jak najlepiej potrafisz - kontynuował Gakpo.
- Tutaj w Liverpoolu jest dokładnie tak samo, a nawet bardziej. Musimy pokazywać klasę jako zespół oraz jako ludzie, aby przedstawić o co chodzi w tym klubie. Nie mogę mówić za innych, ale moim zdaniem presja, którą wywierasz sam na siebie, jest największa.
- Masz rodzinę i chcesz, aby byli szczęśliwi, chcesz, aby byli dumni i chcesz być dumny z siebie. Myślę, że to presja z wewnątrz bardziej dotyka profesjonalnego piłkarza.
Aklimatyzacja w Liverpoolu była bardzo szybka. Z miejsca stał się ulubieńcem Jürgena Kloppa, a jego wszechstronność odgrywała kluczową rolę.
Gakpo zdziałał cuda w swojej adaptacji na Anfield, strzelając swoją pierwszą bramkę dla the Reds w derbach Merseyside w lutym.
- Wiedziałem, że derby Merseyside to wielkie wydarzenie - powiedział.
- To było nierealne. Chcę powiedzieć, że prawie tak samo, jak zwycięski gol w finale Pucharu [Holandii].
Trzy tygodnie później, przyczynił się do zapisania tego dnia na kartach historii, dwukrotnie trafiając do bramki w oszałamiającym zwycięstwie 7-0 nad Manchesterem United.
- Myślę, że pierwszy gol to coś, co ćwiczyłem przez całe życie, ponieważ grałem jako skrzydłowy - kontynuował Gakpo.
- Zanim tu przybyłem, grałem jako skrzydłowy przez pięć lub sześć lat. To jest jak nawyk: schodzisz do środka, znajdujesz długi róg.
- To było coś, nad czym naprawdę trenowałem i byłem szczęśliwy, że dostałem szansę pokazania wszystkim, że jestem w stanie to zrobić. Drugi był... jedyną rzeczą, którą mogłem zrobić, więc była to decyzja na ułamek sekundy.
Gakpo uważa, że ciężka praca była kluczem do jego dotychczasowych sukcesów.
- Mam kilka rzeczy, które bardzo mi pomogły w mojej dotychczasowej karierze. Myślę, że na pewno trzeba naprawdę ciężko pracować, ale trzeba również czerpać z tego przyjemność.
- Aby odnieść sukces w tym dynamicznym pokoleniu, niezbędny jest nie tylko wysiłek, ale także umiejętność zachowania spokoju. W świecie, gdzie wszystko dzieje się w mgnieniu oka, istotne jest utrzymanie równowagi, gdyż czasami otaczające nas osoby lub sytuacje mogą posuwać się szybciej niż my.
Chociaż jego kariera w Liverpoolu jest jeszcze w powijakach posiada cele, aby odnieść jak największy sukces podczas swojego pobytu na Anfield.
- Liverpool to ogromny klub.
- Nie mogę porównać go do PSV, ale wnętrze wygląda trochę tak samo - jest naprawdę ciepło.
- To naprawdę jak rodzina i tak samo było w PSV. Chłopcy, personel, wszyscy sprawili, że bardzo szybko poczułem się jak w domu. Myślę, że jedną z największych zalet tego klubu jest bycie rodziną i jestem za to bardzo wdzięczny - podsumował na koniec były piłkarz PSV.
Komentarze (0)