Przegrywamy z Unionem 1:2
Liverpool w eksperymentalnym składzie przegrywa w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy z Unionem Saint-Gilloise 1:2.
W 32. minucie spotkania gospodarze wyprowadzili akcję bramkową. Strata futbolówki przez Curtisa Jonesa była bardzo kosztowna. Z odbiorem nie zdążył Wataru Endō i Amoura po rajdzie przez pół boiska pokonał stojącego w bramce Kellehera.
Radość Belgów z prowadzenia nie trwała długo. Siedem minut później padł wyrównujący gol. Po lekkim zamieszaniu po rzucie różnym piłkę do siatki silnym strzałem posłał Jarrell Quansah.
Odpowiedź drużyny Unionu była natychmiastowa. W 43. minucie Cameron Puertas skierował futbolówkę do siatki. Przy lepszym ustawieniu i decyzji bramkarza Liverpoolu można było uniknąć straconej bramki w tej sytuacji.
Piłkarze The Reds w drugiej połowie nie stworzyli żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Mimo wprowadzenia kilku zawodników z ławki rezerwowych i poza okazałą przewagą w posiadaniu piłki przez zawodników Jürgena Kloppa sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Liverpool mimo porażki 1:2 mógł spać spokojnie, będąc pewnym awansu z grupy z pierwszego miejsca.
Składy:
USG: Moris - Mac Allister, Burgess, Machida, Castro-Montes, Lazare (88' Ayensa), Sadiki, Lapoussin, Puertas, Nilsson (78' Rodriguez), Amoura (84' Rasmussen)
Liverpool: Kelleher - Bradley, Konaté (46' Gomez), Quansah, Chambers (63' Scanlon), Endō (46' Gravenberch), Jones, Elliott, Doak (63' Núñez), Gakpo, Gordon (75' McConnell)
Komentarze (159)
Czyżby na United szykował się środek obrony Virgil-Gomez?
Prawie nic nie zostaje z wizji gry prawdziwego zespołu.
Właściwe to "stoi" doslownie
Jones, który chyba powinien wziąć na siebie grę w środku pola nie istnieje.
Za Gakpo lepiej jakiegoś młodego wstawić i tak nie ma z kim za bardzo pograć bo skrzydłowi nie istnieją.
Endo gra to co potrafi.
Caju co wybronił sam na sam to potem oddał na 2:1.
Quensah i Harvey dla mnie na plus, Konate chyba stara się unikać kontuzji ;)
Bramka na 1:0 ze spalonego, nie rozumiem dlaczego nie narysowano linii.
Alisson w folie bąbelkową do końca sezonu, jeśli myślimy o tytule.
Sytuacja Trenta czy Quansaha jest zupełnie inna, Trent wszedł do drużyny z powodu kontuzji podstawowych zawodników, ale grał z pierwszym garniturem było mu zdecydowanie łatwiej. Quansah też w presezonie grywał u boku doświadczonych kolegów, teraz wystąpił z młodzieżą i nie ustrzegł się błędów.
Pewnie macie racje, ze większość z nich nie zrobi kariery, ale jeden z nich może być takim Trentem. Taki młody chłopak, jeśli ma umiejętności, a według Kloppa mają to potrzeba im tylko zaufania i szans w zespole doświadczonym. Tak urósł Trent, Foden, Rashford
Co się mamy szczypać? Fabiański? Odrazu De Gea niech przychodzi z wolnego transferu. Jak się bawić to się bawić, Kellehera wyj*bać, Davida wstawić.
Anyways
Klub który jeszcze parę lat temu grał po 2 ligach w Belgi pokonuję jeden z najbardziej utytułowanych klubów świata i ma nie świętować, bo kuczq czuję się zażenowany.
Idiotyczny to jest Twój komentarz.
Mecz i tak bez znaczenia, nie ma co wracać
Dla Ciebie to jest nieistotne, dla tych piłkarzy już tak. I przestań się już ośmieszać pls.
Nie wystarczają nawet na tak nędzną rundę grupową LE.
Z tych starszych też cięzko kogoś wybrać do składu.
Żyjemy tylko przez brak kontuzji.
Po drugie Kelleher na tle ogólnej beznadziei był jednym z lepszych naszych zawodników w tym meczu. Kilka jego dobrych interwencji, szczególnie w drugiej połowie, uratowało nas od blamażu. A obie bramki to były trudne sytuacje które niewielu rezerwowych by obroniło.
Chyba nie. A kilka okazji nam wybronił. Ja zapamiętałem tę sam na sam (którą sprokurował tak bardzo chwalony Quansah) którą obroniła nogą, ale i tak był potem spalony.
Dla rywali jeden z najważniejszych meczów w historii i szansa na pozostanie w pucharach.
W sumie jedni i drudzy mogą być zadowoleni.
Nie ma co oceniać młodzieży i juniorów w de facto "sparingu" o nic- gdzie grali na tle znacznie, znacznie lepszych piłkarzy. (pomimo tego, że to Belgia- to wciąż droga pomiędzy juniorem, a piłką zawodową jest ogromna i to też zobaczyliśmy).
Z pozytywów? Kilka lepszych momentów Quansaha, ale i nie wystrzegł się kilku wylewów.
Bradley miał też fajne momenty i zagrania. Chyba to on był autorem tych 2 fajnych długich piłek.
Elliott ze swoim podejściem- nie grał dzisiaj dobrze, ale brał grę na swoje barki- widać, że nie jest już juniorem- zmężniał w grze.
Z minusów?
Trochę niestety Curtis, bo właśnie od niego wymagałbym tego co pokazywał Elliott- wzięcia odpowiedzialności za grę, czego niestety nie widzieliśmy.
No i Endo. Piękna bramka z Fulham będzie mu zapamiętana- ale on jest absolutnym kasztanem w zakresie techniki użytkowej i decyzji. Ile już strat zaliczyliśmy przez to w środku to już nawet nie zliczę.
Nie mówiąc już o jego fizyczności, czasie reakcji, doskoku. Nie da się mu odebrać woli i chęci, ale to wystarcza na orlik. Wiecznie spóźniony, omijany jak tyczka, notorycznie źle ustawiony. Piłkarsko gorszy Leiva- i to już z tych końcowych dogorywań. Jak idzie kontra to ja już wiem, że Endo z pewnością nie pomoże jej zatrzymać.
A na dodatek jest jakiś niezdarny, piłka odbija mu się zawsze od nogi czy pomiędzy nimi i ląduje u przeciwnika. (chociaż równie dobrze to może być efekt- tych wszystkich czynników razem, które wymieniłem wyżej).