Liverpool obnażył problemy defensywy Newcastle
Czasami statystyki potrafią być mylące, jednak nic mylącego nie było w rekordowym wyniku spodziewanych goli Liverpoolu w noworocznym meczu z Newcastle (7,27 xG).
Menedżer gości, Eddie Howe, może nie chcieć przyznać, że jego zespół był 'otwarty' w trakcie meczu przegranego ostatecznie 4:2, ale jeśli przeciwnik oddaje 34 strzały, w tym 15 w światło bramki, to niepodważalne stają się pewne fundamentalne braki w ustawieniu Newcastle w defensywie.
Co alarmujące, stało się to nasilającym się trendem w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Od 1 listopada Newcastle ma najgorszy współczynnik spodziewanych goli strzelonych przez przeciwnika (xGA) w całej Premier League – 23,7. Na przestrzeni 10 meczów ligowych w tym okresie zawodnicy Magpies notowali średnio 2,4 xGA na mecz.
Newcastle już po 20 kolejkach straciło tylko o cztery gole mniej niż w całej kampanii 2022/23, a ich średnia goli straconych na mecz urosła z 0,9 na obecne 1,5. Niepokojąco dużo, bo aż 14 bramek, stracili w ostatnich pięciu meczach - wszystkie zakończyły się porażką.
Najszczelniejsza defensywa Premier League minionego sezonu (obok Manchesteru City), która doprowadziła swój zespół do czwartego miejsca na koniec roku, stała się nie do poznania. Organizacja, spójność i wzajemne zrozumienie zniknęły. Obecnie dziewiąte Newcastle z 29 punktami na koncie jest bliżej szesnastego Brentford (19 punktów) niż Arsenalu (40 punktów), który zajmuje czwarte miejsce - być może ostatnie dające szansę na udział w Lidze Mistrzów.
Problemy defensywne sprawiły, że podopieczni Howe'a mają już dziewięć porażek ligowych - podczas gdy w tym samym okresie w sezonie 2022/23 przegrali raz w 17 meczach - a w ostatnich sześciu kolejkach zanotowali pięć porażek. W ciągu ostatnich 25 dni odnieśli tyle samo porażek w lidze (pięć), co w ciągu całego poprzedniego sezonu.
Zespół Howe'a szczególnie słabo spisuje się na wyjazdach – z pięcioma punktami wyprzedza pod tym względem tylko ostatnie w tabeli Sheffield United (z dwoma punktami). Gdy Newcastle pierwsze traci bramkę, po prostu nie wygrywa – na osiem takich przypadków siedem meczów zakończyło się porażką, raz padł remis.
Ważny jest kontekst. Trzeba oddać, że na 17 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na Anfield było 1:1, a Newcastle dzięki bramce Alexandra Isaka szybko wyrównało po otwarciu wyniku przez Mohameda Salaha. Nawet przy stanie 3:2, pięć minut przed upłynięciem 90. minuty meczu, goście wciąż byli w grze.
Co zrozumiałe, Howe ubolewał nad decyzją o przyznaniu rzutu karnego za faul na Diogo Jocie. Wydawało się, że Martin Dubravka, który zanotował znakomity występ w bramce, nie dosięgnął napastnika Liverpoolu.
To jednak nie usprawiedliwia tego, jak łatwo obrona gości została rozerwana jednym prostym podaniem od Alexa Mac Allistera.
To przejście piłki pokazało, jak łatwo Liverpool mógł przechodzić przez Newcastle, wykonując proste podanie w ogromne przestrzenie między pomocą a obroną oraz obroną a bramkarzem. W tamtym momencie Howe przestawił się na system z pięcioma obrońcami, jednak żaden z trzech środkowych obrońców nie zdołał powstrzymać Joty przed prześlizgnięciem się.
Gdyby nie opór Dubravki - jego 10 interwencji to najlepszy wynik bramkarza w pojedynczym meczu w tym sezonie Premier League - oraz nieskuteczność samych gospodarzy, The Reds byliby poza zasięgiem dużo wcześniej. Od czasu, gdy Opta zaczęła rejestrować dane xG w sezonie 2010/11, żadna drużyna nie osiągnęła w jednym meczu wartości powyżej 6,0.
- Nie sądzę, że byliśmy otwarci - mówił po meczu Howe.
- Oczywiście, były momenty, w których nie broniliśmy wystarczająco dobrze. Teraz trudno mi się wypowiedzieć, musiałbym to obejrzeć jeszcze raz. Jednak Liverpool to drużyna, która testuje cię pod każdym kątem. Wiedzieliśmy, że będziemy pod presją i że oni będą mieli swoje szanse, ale muszę się zastanowić nad tymi momentami.
Jest szereg czynników przyczyniających się do kłopotów Newcastle w grze bez piłki.
Wyniszczające były kontuzje.
Linia obrony wielokrotnie uległa zmianom ze względu na ogromną liczbę nieobecności, a to sprawiło, że nie zdążyły się uformować żadne relacje. Dan Burn, Sven Botman i Fabian Schar wrócili do gry po urazach wcześniej niż planowano z konieczności i wydają się nie być w pełni sprawności fizycznej. Ostatnimi zawodnikami, którzy wypadli z gry, są Callum Wilson (naderwanie mięśnia łydki) i Kieran Trippier (uraz pachwiny) i wydaje się, że Howe'owi trudno jest zachować jakąkolwiek stałość w doborze składu.
Nie można bagatelizować utraty Nicka Pope'a (uraz barku). Paradoksalnie, choć Dubravka świetnie radził sobie z interwencjami przy strzałach, słowacki reprezentant nie jest naturalnym bramkarzem-libero, jakim jest Pope. Bez bramkarza pokrywającego obszar za obroną, wysoka linia, którą prezentuje Newcastle, łatwiej może zostać odkryta.
Łatwiej jest również wykorzystać ogromne przestrzenie w środku pola.
Morgan Gibbs-White bez wysiłku wdzierał się w nie w poprzednim meczu, a pomocnicy Liverpoolu robili to samo, więc niektórzy kibice pragną, by Howe pozyskał numer 6. Reprezentant Anglii z Manchesteru City, Kalvin Phillips, wydaje się kluczowym celem, choć Howe zaprzeczył, że pozyskanie defensywnego pomocnika jest jego priorytetem. Bez wątpienia jednak brakuje balansu w środku pola Newcastle, zwłaszcza podczas meczów na wyjeździe.
Ogólne zmęczenie również odegrało rolę, w końcu sam Howe powoływał się na niezdolność Newcastle do bronienia na odpowiednim poziomie całym zespołem. Anthony Gordon i Miguel Almiron zostali zabiegani z powodu braku alternatyw na ich pozycjach i zmęczeni wielokrotnie nie zdołali wystarczająco chronić swoich bocznych obrońców. Howe również niechętnie sięgał po rezerwowych, co sprawiło, że cała pierwsza jedenastka Newcastle stawała się zmęczona, podczas gdy zmiennicy Liverpoolu wczoraj wieczorem - Jota, Cody Gakpo i Mac Allister - odmienili losy meczu.
Zabrakło także utrzymania piłki w kluczowych momentach. Najgorsze w sezonie wyniki Newcastle pod względem dokładności podań (75,4 procent) i posiadania piłki (37,1 procent) na Anfield pokazują, że piłkarze nie mieli wytchnienia. Zbyt często Liverpool odzyskiwał piłkę, by następnie ponownie ruszyć do przodu.
To, o czym się nie mówi, to także brak czasu na treningi na boisku. Newcastle nie trenowało wspólnie na pełnej intensywności od września z powodu napiętego terminarza krajowego i europejskiego. Kluczowym powodem, dzięki któremu Newcastle było tak skuteczne w poprzednim sezonie, było to, że Howe wyciągał maksimum ze swoich zawodników poprzez treningi i wyćwiczenie całego zespołu.
Jedyna nadzieja w tym, że więcej czasu na treningi w nadchodzących tygodniach pomoże Newcastle odnaleźć swoją strukturę gry w obronie.
- Gra w obronie musi być lepsza, żeby wygrać mecz - stwierdził Howe.
Innym, niematerialnym czynnikiem, który warto wziąć pod uwagę, jest pewność siebie. Zawodnicy Newcastle byli przepełnieni wiarą w zeszłym sezonie - w siebie, w system i plan gry - ostatnio jednak ta pewność siebie zanikła.
Siedem porażek w ośmiu meczach, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, z pewnością wyrządziło szkody, ale osiem porażek w dziewięciu meczach byłoby czymś nie do pomyślenia. Newcastle po prostu nie może przegrać na wyjeździe z odwiecznym rywalem – Sunderlandem - w sobotnim meczu trzeciej rundy Pucharu Anglii (to pierwsze spotkanie północno-wschodnich sąsiadów od marca 2016 roku). I Howe o tym wie.
Jednak, podobnie jak ma się to w przypadku ich fatalnej formy na wyjeździe, nie ma łatwego rozwiązania na wzmocnienie coraz bardziej przeciekającej obrony Newcastle. Wiele problemów łączy się ze sobą, wzajemnie się nasilając.
Odpowiedzi niekoniecznie muszą być proste, muszą być jednak natychmiastowe.
Chris Waugh
Komentarze (1)