Powrót do walki o mistrzostwo
Jak Jürgen Klopp (znowu) odbudował Liverpool?
Jest początek 2023 roku.
Liverpool po 22 kolejkach zajmuje 8. miejsce. Przez chwilę są nawet niżej. Od jakiegoś czasu pojawiają się ciche i nieśmiałe, aczkolwiek słyszalne, głosy, że cykl Kloppa w Liverpoolu dobiega końca.
Zwłaszcza, że sezon 2022/23 był słynnym siódmym sezonem Kloppa - po tym sezonie kończył swoje dwie poprzednie prace. Najpierw w Mainz, potem w BVB.
Dalej temat ewentualnego odejścia Jürgena Kloppa był tematem tabu wśród władz. I było to oczywiste. On przywrócił Liverpool na tron Premier League i tylko wielkość Guardioli uchroniła go od posiadania więcej niż jednego tytułu. W sezonach 2018/19 i 2019/20 w lidze przegrali cztery mecze i zdobyli 196 (!) punktów
Osiągnął trzy finały LM, dwukrotnie przegrał z królami tych rozgrywek - Realem Madryt, a raz go wygrał, w 2019 roku po pokonaniu Tottenhamu Mauricio Pochettino. Droga do finału była - z perspektywy kibica - cudowna. Odrobienie trzybramkowej straty przeciwko Barcelonie, ponadto bez Sadio Mané i Mohameda Salaha w wyjściowej jedenastce.
I właśnie ten charakter, który wdrożył w ten zespół Jürgen Klopp, jest czymś, za co należy mu się wielka chwała.
W mojej opinii dalej jest to niedoceniany trener, poza potężnymi ruchami w postaci Virgila van Dijka i Alissona Beckera, to ten zespół został zbudowany - w zestawieniu z resztą stawki - za nieduże pieniądze. Przy większym zadbaniu o ruchy na rynku transferowym, ta drużyna mogłaby być jeszcze lepsza. Dopiero gdy Niemiec pójdzie do niemalże gotowego do rywalizacji klubu, to przekonamy się, jak znakomity jest to trener. Na razie największe kluby, jakie trenował to Borussia i Liverpool, a mimo to dokonał wielkich rzeczy, które na zawsze pozostaną zapamiętane.
Dopiero w ostatnich miesiącach Liverpool stał się bardziej ambitny na rynku, pod względem wydawanych kwot. Kosmiczna oferta za Moisesa Caicedo, wpłacenie klauzuli za Dominika Szoboszlaia i drogi transfer Darwina Núñeza.
Widzieliśmy już kilka wersji Liverpoolu - wersja grająca najbardziej heavy metal futbol, w swoim peaku, była wówczas najbardziej efektowną drużyną na świecie.
W sezonie 17/18, w 1/4 LM zmiażdżyli 5-1 w dwumeczu Manchester City, który w tamtym sezonie zdobył rekordowe 100 punktów w ligowej tabeli.
Do 81. minuty półfinałowego starcia z Romą wygrywali 5:0, tak w półfinale LM. Tercet Mané - Firmino - Salah zakończył tamten sezon z liczbą 91 goli.
Odsłona z sezonu 21/22 także była znakomita, ale była zbudowana w trochę inny sposób. Sam przebieg sytuacji w tabeli był odwrotny względem tego, co kilka lat wcześniej. Tym razem Liverpool miał sporą stratę, lecz nie odwrócił losów jak Manchester City.
Zmniejszyła się rola Roberto Firmino, a w jego buty wszedł Sadio Mané. W zimowym oknie do klubu dołączył Luis Díaz i wpasował się bardzo dobrze do Salaha i Mané.
Przyjście Kolumbijczyka miało wielki wpływ na włączenie się do walki o najwyższe cele. Dla świeżości Liverpoolu niezwykle istotny był Thiago Alcântara, także wspaniały w wielu momentach tamtego sezonu.
Tego odświeżenia Liverpool potrzebował.
W pełnych sezonach za ery Kloppa, tylko w sezonie 2020/21 Liverpool zdobył mniej bramek, niż w zeszłym - ostatecznie zakończonym na 5. miejscu i wylądowaniu, jak za dawnych czasów, w Lidze Europy.
Liverpool po 20 kolejkach sezonu 2023/24:
🔘 1. miejsce,
🔘 45 punktów,
🔘 Jedna porażka - z Tottenhamem po grze 9v11 i samobójczym golu Joëla Matipa w 96. minucie,
🔘 18 straconych bramek - najmniej w całej lidze,
🔘 Straty punktów z: Manchesterem City (A), Arsenalem (H), Chelsea (A), Manchesterem United (H), ww. Tottenhamem (A), Brighton (A) i Luton (A)
Z drużyn z dolnej połowy tabeli jest jedynie Luton Town. Do perfekcji opanowali przepychanie meczów ze słabszymi drużynami, a właśnie tymi wygrywa się mistrzostwo. Przy grze w Lidzd Europy spokojnie mogą bardziej skupić się na walce o mistrzostwo.
Są też dużo bardziej doświadczeni, niż Arsenal w poprzednim sezonie. Będą poważnym kandydatem w walce o tytuł, potrzebują tylko jeszcze większej efektywności w ofensywie.
Mają najwyższe xG z otwartej gry (bez SFG) i oddali najwięcej strzałów (273) spośród wszystkich zespołów w Premier League.
Jednym z pytań po początku sezonu było to, czy Liverpool nie będzie zbyt bezpośredni - już tłumaczę: każdy zespół potrzebuje piłkarza, który spowolni grę, dłużej przytrzyma piłkę i ureguluje tempo gry (Rice, Rodri, kiedyś Busquets).
Po nieudanych próbach ściągnięcia Romeo Lavii i Moisesa Caicedo, zdecydowali się na Wataru Endō, który nie był najbardziej ekskluzywnym rozwiązaniem - dopiero teraz nieźle się wpasował, ale w dalszym ciągu Liverpool powinien mieć na tej pozycji lepszego piłkarza. Alexis Mac Allister nie sprawdził się na tej pozycji.
Klopp idealnie dostosował zespół do okoliczności i stworzył zespół, potrafiący dominować rywala, jak i być niesamowicie niebezpiecznym w bezpośredniej grze. Daleko przykładu szukać nie trzeba, wystarczy przypomnieć sobie bramkę Salaha z Arsenalem: jedno długie podanie Trenta Alexandra-Arnolda, zejście do środka Egipcjanina i na tablicy widnieje wynik 1-1.
Liverpool w statystyce przeprowadzonych bezpośrednich ataków również prowadzi w lidze (55), drugi jest Tottenham (50).
W statystyce PPDA (wskaźnik, który pokazuje średnią liczbę podań przeciwnika do momentu odbioru drużyny broniącej, nie wliczając zdarzeń we własnej strefie defensywnej) są najlepsi w lidze.
Mohamed Salah:
🔘 najwięcej goli w lidze (14)
🔘 najwięcej asyst w lidze (8)
Atak nie nawiązuje do czasów najbardziej atrakcyjnego Liverpoolu, ale Egipcjanin ciągnie go na swoich barkach - dzięki niemu liczby Darwina Núñeza w kreacji wyglądają przyzwoicie, bo to głównie Salah kończy bramkami podania Urugwajczyka.
Teraz wyjechał na PNA. Reszta ataku musi wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za bramki i asysty.
Alisson Becker i Virgil van Dijk są oczywiście odpowiedzialni za to, że ten ofensywnie i bezpośrednio usposobiony Liverpool trzyma się tak wysoko. Tylko niepoważne osoby nie doceniają klasy tych zawodników.
Alisson wykręca niesamowite rezultaty w statystyce goals prevented i właściwie co sezon ratuje Liverpool z wielkich opresji. Brazylijczyk jest jednym z najlepszych bramkarzy w historii Premier League.
Przy rodzaju ustawienia The Reds środkowi obrońcy odpowiadają za bardzo duży obszar i cały czas łatają dziury - zazwyczaj po Trencie schodzącym do środka, co powoduje, że czasem łatwo zaskoczyć Liverpool stworzeniem przewagi liczebnej z drugiej strony.
Na specjalną laurkę zasługuje Trent Alexander-Arnold, mnóstwo osób domagało się przesunięcia go do środka pola. W końcu się doczekaliśmy i z Anglikiem odpowiadającym za rozgrywanie, Liverpool jest jeszcze bardziej niebezpieczny.
Maszyna do kreacji.
Nie przywiązujcie się stricte do przedstawionych personaliów na tej grafice, bo to co mecz wygląda inaczej. Chodzi o ustawienie.
Trent schodzący do środka ma duży większy wpływ na grę, to oczywiste, ale zawsze zejścia bocznego obrońcy do środka dają więcej przestrzeni skrzydłowemu (w tym przypadku Salaha). Przez przesilenie w środku pola, Mo często zostaje 1v1 lub może zejść niżej, by odebrać piłkę i zaatakować z głębi. Poza tym Liverpool w takim ustawieniu ma czterech graczy w środku pola, więc gdy przeciwnik ustawiony jest w, dajmy na to, 4-3-3, to automatycznie mają jednego gracza więcej.
Ta liczba graczy powoduje również, że Liverpool - ponownie - jest doskonały w kontrpressingu. Ale największą siłą tej formacji, poza intensywnością, jest ciągła wymienność pozycji; środkowi pomocnicy często zbiegają na skrzydła, gdy równocześnie skrzydłowi schodzą swobodnie do środka.
Ta wymienność dotyczy także Trenta, który w wielu fazach jest ustawiony podobnie jak Udogie czy Pedro Porro w Tottenhamie i gra niemal jako '10'.
Núñez jest nieskuteczny, ale jeśli chodzi o świadomość taktyczną w tej formacji, to nie jest z nim źle. Przez dobre rozumienie swojej pozycji, złapał nić porozumienia z Salahem i płynnie otwiera mu możliwości do pozycjonowania się bliżej centrum, skąd łatwiej mu zdobyć gola. Darwin fizycznie prezentuje się świetnie, ale muszą w końcu przyjść gole.
Niemal każdy piłkarz gwarantuje tutaj intensywność - i to jest zawsze potężna broń w rękach trenera spod szyldu gegenpressingu.
Liverpool (7.53) 4-2 (0.70) Newcastle
Rekordowe xG, ciągły napór na bramkę, piękne akcje.
Ten wynik nie wskazuje kompromitacji, a takową powinno się skończyć dla "Srok".
Tym meczem Liverpool wysyła wyraźny sygnał reszcie stawki.
Nie wiem, czy Liverpool nawiąże do swoich najlepszych lat w walce o tytuł, ale model zespołu z tego sezonu to jeden z najciekawszych w Europie. Mało drużyn łączy tak odmienne sposoby grania, a dalej mam wrażenie, że jest tu spory margines rozwoju. Ze skutecznym napastnikiem byliby jeszcze groźniejsi. Nawet na duży plus trzeba wskazać powrót Diogo Joty.
Kiedy w końcu Jürgen Klopp jeszcze lepiej dopracuje ten system, to mogą stać się potwornie silnym zespołem.
To dopiero początek drogi.
Komentarze (17)
Gdyby mozna zrobic czary,ponapedzac te zegary by 19 maja byl juz....... :)