Hodgson: Ostrzegano mnie przed objęciem LFC
Roy Hodgson przyznał, że ostrzegano go przed objęciem posady menedżera Liverpoolu.
Były selekcjoner reprezentacji Anglii zastąpił Rafę Beniteza latem 2010 roku po udanym okresie pracy w Fulham. Został jednak zwolniony niecały rok później czyli w styczniu 2011 roku po rozczarowujących wynikach.
Właścicielami klubu w momencie jego przybycia na Anfield byli Tom Hicks i George Gillett. W tym czasie zatrudniono również Martina Broughtona. Nowego prezesa, który miał pomóc w sprzedaży klubu.
Hodgson stwierdza, że zarówno Broughton, jak i dyrektor zarządzający Christian Purslow ostrzegali go przed spodziewanymi zmianami w klubie.
- Liverpool to fantastyczny klub piłkarski i to prawdziwy zaszczyt być zaproszonym do bycia menedżerem Liverpoolu - powiedział TNT Sports.
- Dostałem ofertę po sukcesie z Fulham, więc przypuszczam, że dlatego wybrali właśnie mnie.
- Prawdopodobnie nie przybyłem na Anfield w najlepszym możliwym czasie z powodu zmiany właściciela. To nie była sytuacja, w której klub był tak stabilny jak teraz.
- Martin Broughton i Christian Purslow byli wobec mnie uczciwi. Obaj jasno powiedzieli, że nadchodzą zmiany.
W międzyczasie Anglik zaznaczył, że nie wygrał wystarczającej liczby meczów, aby utrzymać posadę.
- Oczywiście problemem było to, że źle zaczęliśmy - podkreślił obecny menadżer Crystal Palace.
- Nie wygraliśmy wystarczającej liczby meczów i w rezultacie znaleźliśmy się na odległym miejscu w tabeli.
- Niestety nie da się tego przetrwać, zwłaszcza gdy Kenny (Daliglish) był gotowy do przejęcia sterów. Moje zwolnienie było jednym z tych, które przyjąłem bardziej optymistycznie.
- To bolało tylko w tym sensie, że byłem rozczarowany. Gdybym mógł otrzymać więcej czasu z zawodnikami, odrobinę pieniędzy na transfery to może wszystko by wyglądało inaczej.
Komentarze (10)
Już to ostatnie, wypowiedziane zdanie pokazuje, że nie nadawał się na trenera Liverpoolu. Wiadomo, że Liverpool był wtedy w zupełnie innym, wręcz fatalnym położeniu, ale klasowy trener nie szukałby wymówek, tylko "szyłby" ze tego, co mu dali. Hodgson, w przeciwieństwie do Kloppa, tego nie potrafił i zapewne przepaliłby ten potencjalny większy budżet na głupie transfery. Hodgson był jedną z największych pomyłek w historii Liverpoolu, a jego kadencja to było regularne dostawanie w czapę i zmarnowane ze złości weekendy. Wyjątkowo czarny okres w naszej historii i oby nigdy więcej nie powrócił. Sam sobie się dziwię, jak w tamtych mrocznych czasach udało mi się nie rozwalić telewizora po oglądaniu tego topornego "tartaku".