Tajemnica zimowej świeżości Liverpoolu
Z każdym kolejnym meczem oraz z zwycięstwem rośnie ciężar oczekiwań wobec Liverpoolu, a wszystko to w sezonie, który zamienia się powoli w kolejną kampanię z nieograniczonymi możliwościami.
Sekret wspaniałej formy zespołu tkwi jednak przede wszystkim w decyzji Jürgena Kloppa o zmniejszeniu obciążeń dla jego piłkarzy.
Żywiołowość, z jaką drużyna gości zaprezentowała się szczególnie w drugiej połowie niedzielnego meczu z Bournemouth, nie mogła przejść niezauważona.
W poczynaniach The Reds była widoczna świeżość, która będzie kluczowa, patrząc na terminarze pięciu pretendentów do tytułu mistrzowskiego Premier League – Liverpoolu, Manchesteru City, Arsenalu, Aston Villi i Tottenhamu – po przerwie zimowej.
Tylko jeden zawodnik – Mohamed Salah – rozegrał w ekipie Kloppa więcej niż 2000 minut, co stoi w jawnym kontraście z sytuacją większości rywali. Pomijając Tottenham, który nie musi uczestniczyć w rozgrywkach europejskich.
Zarówno w City, Arsenalu jak i Villi siedmiu piłkarzy przekroczyło już barierę 2000 minut, a rekordzistami w swoich klubach są odpowiednio Kyle Walker, William Saliba i Ezri Konsa. Najwięcej minut w Tottenhamie zaliczył natomiast bramkarz Guglielmo Vicario (1980), choć warto dodać, że podopieczni Ange'a Postecoglou rozegrali w tym sezonie dopiero 23 mecze we wszystkich rozgrywkach.
Nawet pomimo faktu, że Liverpool walczy o trofeum na czterech frontach w tym sezonie, Klopp był w stanie odpowiednio zarządzać obłożeniem pracy w składzie.
System gry czwartek-niedziela, w który Liverpool uwikłał się poprzez udział w Lidze Europy, był wcześniej postrzegany raczej jako przeszkoda na drodze do ligowego sukcesu. Jednak mniej wymagający charakter rozgrywek umożliwił Kloppowi rotowanie składem z większą swobodą. Choć Salah wciąż wystąpił w pięciu na sześć meczów w fazie grupowej rozgrywek.
Nawet jeśli wliczyć w to futbol reprezentacyjny, Salah jest dopiero siódmy na liście piłkarzy z największą liczbą minut w najlepszych pięciu klubach ligi. Przed nim jest Walker, Rodri i Manuel Akanji z City, Declan Rice z Arsenalu oraz John McGinn i Emiliano Martinez z Villi.
Co jednak chyba bardziej znaczące, to zaufanie, jakim menedżer darzy swoich zawodników w składzie, który okazał się być silniejszy i szerszy, niż początkowo się wydawało.
Już w trakcie presezonu Klopp zachwycał się bogactwem opcji, jakie ma do dyspozycji i nie bał się z nich korzystać. Doskonale widać to na przykładzie wprowadzenia do składu w ostatnich meczach Conora Bradleya – 20-letniego prawego obrońcy – obok Bobby'ego Clarka (18 lat) i Owena Becka (21 lat).
Przepływ talentów z akademii okazał się dla Kloppa ratunkiem, który przyszedł w odpowiednim czasie. W 32 meczach Niemiec dokonał 141 zmian i 187 modyfikacji w swoich wyjściowych jedenastkach. Niektóre zmiany w trakcie meczów były zaplanowane z wyprzedzeniem - to kolejny sposób, dzięki któremu Klopp równomiernie rozkładał czas gry na cały swój zespół. Po przeciwnej stronie jest Tottenham, który dokonał tylko 52 zmian w swoich wyjściowych jedenastkach.
Villa wykorzystała dotąd największą liczbę zawodników (31), jednak różnica między liczbą występów Konsy a piętnastym najczęściej występującym zawodnikiem - Clémentem Lenglet - wynosi 1 171 minut.
Jeśli chodzi o Liverpool, między pierwszym a 15. miejscem na liście najczęściej występujących jest różnica 825 minut. W Arsenalu jest to 1656 minut, w Tottenhamie 1061. To pokazuje, jak równomiernie - w porównaniu do rywali - Liverpool rozkłada obciążenia na swoich zawodników.
Jak zwykle, swoją rolę odgrywają także kontuzje i zawieszenia. W City wielkim nieobecnym na liście jest Kevin de Bruyne – który wrócił dopiero do gry po urazie, jakiego nabawił się w pierwszym meczu ligowym – a beneficjentem jego absencji okazał się Phil Foden (z liczbą 2355 minut we wszystkich rozgrywkach). Kontuzja stopy Erlinga Haalanda sprawiła, że Norweg jest dopiero ósmy na liście najczęściej występujących zawodników w zespole Pepa Guardioli. Jednak, nawet bez swoich kluczowych zawodników, City było w stanie dorzucić do potrójnej korony Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. To dużo mówi o ich jakości.
Liverpool ma nadzieję na powrót do gry swoich zawodników w najbliższym czasie. Niedługo do pełnej sprawności ma powrócić choćby Andrew Robertson. Dominik Szoboszlai i Trent Alexander-Arnold mogą pojawić się na boisku już w przyszłym tygodniu, a Kostas Tsimikas, Thiago Alcântara i Stefan Bajčetić też już zbliżają się do powrotu do gry. Tylko Joël Matip na pewno nie zagra już w tym sezonie.
Niedługo Klopp może mieć problem z tym, kogo nie wystawić w swoim składzie. To problem, którego nikt poza klubem nie spodziewał się jeszcze w sierpniu, gdy ze względu na małą głębię składu prorokowano, że Liverpool nie zdoła w tym sezonie spełnić oczekiwań.
Być może jeszcze za wcześnie na myśli o trofeum. Jednak obrona Liverpoolu – najlepsza w lidze – oraz to, jak Klopp zarządza czasem gry, to dwa główne powody, przez które kibice The Reds mają odwagę marzyć.
Jest jeszcze jedna, ostatnia statystyka na potwierdzenie skuteczności Niemca – Liverpool w pierwszych połowach meczów we wszystkich rozgrywkach zdobył osiem goli, w drugich 49.
To nie jest statystyka zespołu, który się zatrzymuje – to statystyka zespołu, który staje się silniejszy.
Paul Joyce
Komentarze (1)