Analiza kolejnych potencjalnych ruchów LFC
Po tym jak Jürgen Klopp zszokował świat piłki nożnej, oświadczając, że ma zamiar opuścić Liverpool po zakończeniu sezonu, eksperci The Athletic zebrali się, by przeprowadzić specjalną edycję podcastu "Walk On”.
Reporter ds. Liverpoolu James Pearce i starszy redaktor Oliver Kay spotkali się z Tonym Evansem, by omówić główne tematy po opublikowaniu wczorajszej informacji. Panowie rozmawiali m.in. o szoku, jaki towarzyszył oświadczeniu menedżera The Reds, o tym, kto powinien być następnym menedżerem Liverpoolu, kto będzie szukał następcy i co z piłkarzami, którzy zbliżają się do końca swoich kontraktów.
Poniżej zamieszczamy transkrypt rozmowy ekspertów The Athletic, którą można odsłuchać w całości za darmo na Spotify, Apple Podcasts i wszystkich innych platformach z treściami audio.
Tony Evans: Jestem w ogromnym szoku, James. Nie spodziewałem się tego.
James Pearce: Nie sądzę, żebyś był osamotniony. To olbrzymi szok, szczególnie w kontekście tego, gdzie jest dziś Liverpool po trudach minionego sezonu. Widać było w tym sezonie, jak bardzo Klopp był pobudzony, jak bardzo uwielbiał to, co sam nazwał Liverpoolem 2.0. Spodziewałem się, że będzie na stanowisku do 2026 roku.
Oli Kay: Zdecydowanie nie spodziewałem się takiej informacji. Jednak jest to interesujące, jeśli spojrzeć na to w kontekście tego, co mówił Niemiec przed podpisaniem ostatniego kontraktu. Mówił wówczas o odejściu w 2024 roku, czuł, że do tego czasu powinien być gotowy, by zrobić sobie przerwę. I myślę, że mimo podpisania tego kontraktu i nowej dawki energii, jaką dostał, ostatecznie został przy swoim.
Evans: Byłem dość zaskoczony faktem, że odchodzi również cały sztab. Co to oznacza?
Pearce: To oznacza, że wszyscy czuli się jednością i że byłoby im ciężko kontynuować pracę bez Kloppa. Jedynym zaskoczeniem dla mnie jest to, że Pep Lijnders nie jest w gronie kandydatów na następcę Kloppa, biorąc pod uwagę to, jaką opinię ma u właścicieli klubu i jak zawodnicy cenią sobie pracę z nim. To on w dużej mierze jest odpowiedzialny za reżim treningowy zespołu. Lijnders ma jednak swoje aspiracje menedżerskie i jeśli nie uważa, że jest najlepszym następcą, to również dla niego to dobry czas na odejście.
Evans: Czy teraz ten argument będzie wyciągany przy każdej wpadce? Wiemy, jacy są piłkarze, są okropni we wskazywaniu palcem, jeśli coś pójdzie nie tak.
Kay: To może pójść w dwie strony, prawda? Pisałem o Manchesterze United w 2002 roku, gdy Sir Alex Ferguson mówił o przejściu na emeryturę i skończyło się to sezonem, który sprawiał wrażenie pożegnania Fergusona. Później Szkot zdecydował, że jednak nie kończy pracy i odłożył tę decyzję o kolejne 11 lat. Powiedział wówczas, że myślał, iż piłkarze w pewnym sensie ukryli się za informacją o jego odejściu. Trudno pojąć, jak to działa. Nie sądzę, żeby jego szatnia była szatnią ludzi uchylających się od pracy, ale ta szatnia też taka nie jest.
Tak więc może to pójść w tę stronę, że menedżer, którego odejście zostało oznajmione, stanie się kimś w rodzaju kulawej kaczki. To jednak miałoby zastosowanie, gdyby nie mieli już o co grać na koniec sezonu. W tym przypadku mamy do czynienia z zespołem walczącym o mistrzostwo. Wciąż są w grze o wszystkie trzy puchary. To wszystko może wpłynąć na rozmowy kontraktowe i planowanie, ale jeśli ma jakoś wpłynąć na zespół, to może go tylko pobudzić.
Evans: To prowadzi nas do pytania o Trenta Alexandra-Arnolda, Virgila van Dijka, Mo Salaha i ich kontrakty. Jaki to będzie miało na nich wpływ?
Pearce: To z pewnością pogłębia tylko niepewność. W całym tym zamieszaniu mogła zaginąć gdzieś informacja o tym, że z końcem stycznia Jörg Schmadtke przestanie pełnić w klubie funkcję dyrektora sportowego. Od początku wiedzieliśmy, że był tylko rozwiązaniem tymczasowym. Donosząc wcześniej o sytuacji kontraktowej Van Dijka, Salaha i w ostatnim czasie Alexandra-Arnolda, pisaliśmy że piłkarzom powiedziano, iż sprawą przedłużenia umów zajmie się już nowy dyrektor sportowy.
Będąc topowym piłkarzem, chcesz wiedzieć, dokąd zmierza klub. Jaki obierze kierunek? Jaki jest plan? Liverpool musi więc działać szybko. Potrzebują nowego dyrektora sportowego, nowego menedżera i potrzebują działać tu i teraz, żeby móc poradzić sobie z takimi kwestiami jak choćby wspomniane kontrakty.
Evans: Zatem, podsumowując, poszukiwania następcy się rozpoczęły.
Kay: Nie słyszałem chyba nikogo, kto mówiłby, że poszukiwania zaczynają się teraz. To byłoby dla mnie zaskakujące lub nawet dość niepokojące, jeśli klub wiedział o wszystkim od listopada. W idealnej sytuacji powinieneś mieć przygotowaną strategię sukcesji, której realizacja tylko przyspieszyłaby w listopadzie. Proces poszukiwań nie powinien zaczynać się teraz. Nie wiem, kto zajmie się tą sprawą – czy będzie to Mike Gordon, John Henry czy Tom Werner.
Mam przeczucie, że Liverpool sprzed trzech lat, gdy w klubie był jeszcze Michael Edwards i panowała dużo jaśniejsza struktura władzy, byłby lepiej przygotowany na zaradzenie obecnym problemom niż Liverpool z czasów dzisiejszych.
Evans: Gdy Klopp przychodził, trio Gordon, Edwards i Klopp bardzo dobrze ze sobą współpracowało. Jednak odkąd odszedł Edwards, dochodziło do skupiania władzy w rękach Jürgena, a to mogło nie być szczególnie pomocne w uchronieniu go przed przemęczeniem. Powiedziałbym, że to bardziej przypomina sytuację po odejściu Wengera i Fergusona niż wymarzony scenariusz Fenway, w którym wyciągasz jednego menedżera i na jego miejsce wrzucasz drugiego, mogącego płynnie przejąć obowiązki dzięki dobrze funkcjonującej infrastrukturze.
Pearce: Zgadzam się. Klopp powiedział, że pełni tu raczej dominującą rolę. Ciekawie było móc posłuchać Kloppa podczas konferencji prasowej, na której parokrotnie przywoływano nazwisko Alexa Fergusona i to, jak zmienił zdanie co do odejścia z United. Klopp stwierdził, że w jego przypadku nie ma na to absolutnie żadnych szans. Nie będzie zwrotu o 180 stopni. Ferguson miał także dużo do powiedzenia w kwestii wyboru swojego następcy w osobie Davida Moyesa. Klopp zdradził, że z pewnością nie będzie brał udziału w tym procesie.
Kay: Będą teraz pytać potencjalnych dyrektorów sportowych, czy wezmą ze sobą menedżera? Kogo polecają? Czy mogą przyjść w pakiecie? Po prostu nie wiem, jak chcą to zrobić. Gdy przejęto Newcastle i w klubie zaczynali niemalże od zera, zatrudnili menedżera Eddie'ego Howe'a, a dopiero potem dyrektora sportowego Dana Ashwortha. I to zadziałało całkiem nieźle.
Evans: Jednak Emery, który był niemal gotów do podjęcia pracy w Newcastle, odpadł głównie z powodu braku osoby od spraw piłkarskich w klubie, co przyznał w jednym z wywiadów. Potrzebujesz kogoś wiarygodnego, gdy przychodzi do rozmów z potencjalnymi pracownikami.
Kay: W innym wypadku możesz skończyć jak Manchester United, który chciał sprowadzić do siebie Kloppa w latach 2013-2014 i to Ed Woodward był osobą próbującą przekonać Niemca słowami: "Przyjdź tutaj, jest jak w Disneylandzie”. Wyobraźcie sobie, jak Kloppowi imponuje ta wizja.
Evans: James, powiedz kto będzie następny.
Pearce: Faworytem jest Xabi Alonso. Musi być z kilku powodów. Najistotniejszym jest oczywiście praca, jaką wykonał w Leverkusen. Wiem, że wciąż relatywnie krótko pracuje w klubie, jednak patrząc na to w kontekście tego, co jest tu i teraz, on musi być poważnym kandydatem. No i jest oczywiście uwielbiany przez fanów Liverpoolu.
Jeśli spojrzeć odrobinę dalej, jest Roberto De Zerbi i jego dokonania w Brighton.
Wszyscy myśleliśmy, że gdy pojawi się ta oferta pracy, jednym z kandydatów będzie Steven Gerrard, ale ciężko wyobrazić sobie, by był poważną opcją po tym, co przydarzyło mu się w Villi, a potem w Arabii Saudyjskiej.
Evans: Skupmy się teraz na dobrych rzeczach, które Jürgen wniósł.
Kay: Był absolutnie niewiarygodny. Wrzuciłem na Twittera część materiału zrobionego dla The Athletic, w którym wskazuję na to, jak niesamowicie trudno będzie pójść w jego ślady. Oczywiście ktoś sympatyzujący z rywalami może powiedzieć, że wygrał tylko jedno mistrzostwo Premier League. Owszem, zdobył tylko jeden tytuł mistrzowski. Być może zdobędzie drugi w tym roku, ale wygrać Premier League i Ligę Mistrzów po tym, co zastał Klopp w 2015 roku to duży wyczyn, bo zastał klub zmierzający donikąd...
Był to dziwny i niepewny okres, ale pęd, w jaki Niemiec wprawił zespół był niezwykły - szczególnie patrząc na to, że The Reds musieli zmierzyć się z Manchesterem City Pepa Guardioli, z Chelsea Antonio Conte i Manchesterem United Jose Mourinho.
Wydaje się, że gdyby nie obecność Manchesteru City, mówilibyśmy o czymś jeszcze bardziej niespotykanym. A to jeszcze nie koniec.
Evans: Zanim przyszedł Klopp, rozmawiałem z kimś z City i powiedziałem: "Będziecie pierwszym zespołem, który wygra tę ligę pięć razy z rzędu”. Usłyszałem odpowiedź: "Planujemy wygrać 10 razy”. Owszem, przegraliśmy kilka meczów. Jednak gdy walczysz z najlepszym zawodnikiem wagi ciężkiej na świecie i jesteś od niego nieco mniejszy, to może się przytrafić.
Pearce: Pomyślcie tylko, jak nudny byłby angielski futbol bez Liverpoolu Kloppa w tych najnowszych czasach. To przypominałoby pewnie ostatnią dekadę w Bundeslidze. Tak jednostronnie mogłoby to wyglądać.
Jednak częściowo za decyzją Kloppa stało pewnie to, że klub jest obecnie w dobrym miejscu. Pamiętam, jak mówił w zeszłym sezonie o tym, że czuje się zobowiązany, by zostać i naprawić to, co poszło nie tak, ponieważ nie chciał zostawić Liverpoolu w rozsypce. Klopp to najbardziej inspirująca postać w historii Liverpoolu od czasów Billa Shankly'ego.
Kay: Tytuł z 2020 roku to zdecydowanie wielkie osiągnięcie. Jednak z powodu pandemii trudno było odnieść wrażenie, że jest to tak ważna chwila. Na stadionie nie było kibiców. Są menedżerowie, którzy nie zwracaliby uwagi na takie rzeczy. Dla Kloppa to miało jednak znaczenie. Chciał wygrywać kolejne trofea na oczach tej publiczności, na Anfield.
Evans: Być może jest trochę za wcześnie, by o to pytać, ale jak go uhonorujemy? Zbudujemy mu pomnik? Nazwiemy stadion jego nazwiskiem? Zmienimy nazwę na Klopp Football Club?
Pearce: Pamiętam, jak przeprowadzałem wywiad z Gerrardem po zdobyciu tytułu przez Liverpool w 2020 roku. Najlepsze, co wówczas powiedział, to żeby zacząć budować mu pomnik już teraz. Klopp został spytany o to tydzień później i odpowiedział, że nie potrzebuje pomnika. Myślę jednak, że musi zostać w jakiś sposób doceniony. Kenny Dalglish ma swoją trybunę, jest brama Paisleya, pomnik Shankly'ego. To ważne, żeby jakoś upamiętnić go za to, czego dokonał.
Evans: Stoi teraz obok tych, którzy również zszokowali nas informacją o swoim odejściu – mowa o Dalglishu i Shanklym, dwóch najważniejszych postaciach w historii klubu. Jürgen jest według mnie na trzecim miejscu.
Bob Paisley wygrał więcej trofeów, jednak nie nawiązał on takiego porozumienia z całym miastem. Nie złączył w swojej osobie politycznych, społecznych i emocjonalnych przekonań The Kop i kibiców. A Jürgen to zrobił.
James Pearce, Oliver Kay i Tony Evans
Komentarze (3)