Media po wygranej z The Clarets
Liverpool otrząsnął się po słabej pierwszej połowie i zdobył kolejne ważne trzy punkty przed rekordową publicznością zgromadzoną na Anfield, a Darwin Núñez znalazł się wśród tych, którzy trafili na pierwsze strony gazet.
Zespół Jürgena Kloppa musiał odpowiednio zareagować po rozczarowującej porażce 1:3 z Arsenalem sześć dni wcześniej, chociaż pierwsze oznaki nie były szczególnie obiecujące.
Wszyscy trzej napastnicy strzelili gola w wygranym 3:1 meczu, a Luis Díaz i Núñez dołożyli po trafieniu do bramki Diogo Joty z pierwszej połowy
Oto, jak krajowe media zareagowały na to zwycięstwo.
Andy Hunter z „The Guardian” określił występ The Reds jako „zakrzywiający rzeczywistość”, dodając, że napastnicy „karali” gości za niewykorzystane sytuacje.
- W końcówce meczu gospodarze kontrolowali mecz, ale dominacja w końcówce nieco zakrzywiała rzeczywistość. Zagrożona spadkiem drużyna Vincenta Kompany’ego zmusiła Liverpool do wytężonej pracy.
- Liverpool ukarał niedokładność gości i zapewnił zwycięstwo dzięki niestrudzonemu Núñezowi.
David Lynch przyznał na Twitterze, że temu występowi daleko było do "wyjątkowego", ale nadmienił, aby we wszelkich ocenach pomeczowych uwzględniać niedawne problemy z kontuzjami:
- To nie był flagowy występ Liverpoolu, ale nie sposób nie wspomnieć o nieobecności Joe Gomeza, Alissona Beckera, Conora Bradleya, Ibrahimy Konaté i Dominika Szoboszlai na długiej liście nieobecnych.
- Dzisiaj liczyło się tylko to, żeby wrócić na zwycięską ścieżkę i tak się stało.
Carl Markham napisał w „Independent”, że zwycięstwo było „niezbyt przekonujące”, ale przyznał również, że brak kontuzjowanych graczy zaszkodził Liverpoolowi w meczu z The Clarets.
- Chociaż trzy punkty ponownie zapewniły im dwupunktową przewagę na szczycie tabeli, to nieszczególnie przekonujący charakter zwycięstwa nad drużyną z drugiego końca ligi nie do końca pasował do okazji, jaką było zgromadzenie największej ligowej frekwencji, liczącej 60 725 kibiców, po pełnym otwarciu trybuny Anfield Road Stand.
- Mohamed Salah i Dominik Szoboszlai powrócą po kontuzji w ciągu najbliższych kilku tygodni, ale po przebrnięciu przez stycznia bez tej dwójki konieczne było, aby odzyskali dynamikę po porażce na Emirates.
Gary Rose z BBC Sport odniósł się nieco krytycznie do występu Liverpoolu, sugerując, że wynik niekoniecznie odzwierciedlał przebieg gry.
- To nie było łatwe zwycięstwo Liverpoolu, któremu po porażce z Arsenalem po raz kolejny daleko było do najwyższej dyspozycji.
- Po ostatnim gwizdku odczuli ulgę, a Burnley, które wygrało zaledwie trzy mecze ligowe w całym sezonie, zmarnowało kilka dobrych okazji do zdobycia gola, a Kelleher przybył na ratunek, zatrzymując Fofanę po przerwie.
- Dopiero główka Núñeza w 79. minucie sprawiła, że The Reds, którzy w przerwie stracili Trenta Alexandra-Arnolda z powodu problemów z kolanem, mogli odetchnąć.
Chris Bascombe z „The Telegraph” zażartował, że Klopp i Pep Guardiola mogliby życzyć sobie „zakazu zbliżania się do siebie”, biorąc pod uwagę, jak często sprzymierzają się w poszukiwaniu tytułu:
- Gdzie jeden idzie, drugi podąża za nim, Jürgen Klopp i Pep Guardiola prawdopodobnie żałują, że nie mogą wystąpić przeciwko drugiemu o zakaz zbliżania się.
- Liverpool powrócił na szczyt tabeli po pokonaniu Burnley, które miało swoje szanse na zatrzymanie aspiracji Kloppa do tytułu.
Joe Bernstein z „Daily Mail” wyraził uznanie dla emocji, jakie pokazał menadżer podczas kolejnego kluczowego testu w wyścigu o ligę.
- Klopp był w demonicznej formie. Odwrócił się od placu gry i krzyknął do fanów Liverpoolu, aby stanęli za drużyną.
- Następnie potknął się i powstrzymał się przed upadkiem, następnie kontynuując dyskusje z arbitrem technicznym.
Dan Marsh z „The Mirror” wskazał, że Núñez został nagrodzony za konsekwencję po serii pudeł w ostatnich meczach.
- Jakimś cudem Núñezowi nie udało się strzelić bramki w niedawnym starciu wygranym 4:1 nad Chelsea.
- Nie tylko nie wykorzystał rzutu karnego, ale piłka odmówiła mu posłuszeństwa trafiając w obramowanie aż w czterech różnych sytuacjach. Jednak w sobotę po kolejnym żywym występie, król chaosu wreszcie otrzymał nagrodę.
- Núñez podobnie jak pierwszy strzelec bramki dla Liverpoolu - Jota był przez całe popołudnie nieustanną solą w oku Burnley i chociaż wydawało się, że w trzecim meczu z rzędu nie zdobędzie bramki, ostatecznie udało mu się to w samej końcówce.
Ian Doyle z Liverpool Echo słusznie pochwalił występ Harveya Elliotta, który w przerwie zastąpił Trenta Alexandra Arnolda.
- Elliott wywarł natychmiastowy wpływ swoją energią i posiadaniem piłki, a także był autorem kluczowych dośrodkowań przy drugim i trzecim golu. Pomógł zmienić obraz gry.
Te odczucia podzieliła Joanna Durkan z This Is Anfield, która stwierdziła, że Elliott zapewnił dokładnie to, czego wymagano po słabych pierwszych 45 minutach:
- Elliott zawsze był produktywnym rezerwowym i tym razem asystował zarówno Diazowi, jak i Núñezowi. Dokładnie takiego efektu oczekuje się od rezerwowego, który tym samym może nabrać sporej pewności siebie.
- Jeśli chodzi o zawodnika meczu, nie można go pominąć. Zmienił obraz gry w idealnym momencie.
Komentarze (0)