Klopp: Ciężko o lepszy mecz przeciwko City
Jürgen Klopp określił występ Liverpoolu jako “niezwykły” po niedzielnym, wypełnionym po brzegi akcją starciu Liverpoolu z Manchesterem City na Anfield, zakończonym remisem 1:1.
Po bramce Johna Stonesa w pierwszej połowie, rzut karny Mac Allistera na początku drugiej odsłony zapewnił The Reds jeden punkt w tym niezwykle absorbującym starciu.
Bramki Luisa Díaza i Harveya Elliotta zostały anulowane z powodu spalonego, a Phil Foden i Jeremy Doku musieli obejść się smakiem zwycięskiego gola, gdyż ich uderzenia zatrzymały się na obramowaniu bramki bronionej przez Irlandczyka.
Liverpool miał także powody do ubiegania się o rzut karny w samej końcówce spotkania. Jeremy Doku zaliczył kontakt w polu karnym z Mac Allisterem.
Koniec końców spotkanie na najwyższym z poziomów zakończyło się remisem. Oznacza to tyle, że drużyna Kloppa zajmuje teraz drugie miejsce w tabeli, posiadając identyczną ilość punktów co pierwszy Arsenal, który może pochwalić się lepszym bilansem bramkowym. Trzecią lokatę zajmuje Manchester City, tracąc zaledwie jeden punkt do reszty stawki.
Poniżej prezentujemy zapis pomeczowej konferencji menadżera Liverpoolu...
O tym, czy mecze takie jak dzisiejszy sprawiają, że ciężej będzie się pożegnać na koniec sezonu...
Nie, nie, nie. Oczywiście widziałem wiele wspaniałych meczów piłki nożnej, szczególnie na tym stadionie, jednak nie będzie to miało wpływu na moją decyzję. Oczywiście nie wyjaśniłem tego wszystkiego wystarczająco wyczerpująco, być może kiedyś się tego podejmę, lecz nie dzisiaj. Te mecze, dobre, świetne, fantastyczne mecze piłki nożnej, chyba już to każdemu powiedziałem, ale bezpośrednio po spotkaniu spotkałem moją żonę, która była niesamowicie ożywiona, więc zakładam, że równie dobrze ogląda się te spotkania z wysokości trybun. Tak więc nie jestem do końca przekonany, czy naprawdę będę za czymś tęsknił, kiedy już będę chodził na mecze piłki nożnej jako widz. W porządku, to był dobry mecz, podoba mi się co sugerujesz.
O tym, czy uważa, że Liverpool zasłużył na rzut karny w samej końcówce...
Tak, ale cokolwiek teraz powiem, niczego nie zmieni. Próbowałem to wytłumaczyć jednemu z twoich kolegów, ale ten powiedział, że nie był zaskoczony brakiem jedenastki, że to z powodu “wysokiej presji i poprzeczki, jaką stawia się VARowi i tak dalej”. Zawsze jest jakaś wymówka, jedyne o czym myślę to fakt, że gdyby sędzia podyktował rzut karny, nikt w tym pomieszczeniu nie uważałby tego za skandal. Kopnął go w klatkę piersiową, czy zaliczył wcześniej kontakt z piłką? Tak. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie, gdy noga jest uniesiona tak wysoko? Możesz kopnąć piłkę przed i po, co nie zmienia faktu, że uderzył go stopą w klatkę, co powoduje upadek. Nie jest to oczywiście czerwona kartka, ale zdecydowanie jest to faul. Musiałem już tyle razy o tym gadać, że szczerze mówiąc mam to już gdzieś - zostawiłem to już za sobą, wszystko jest w porządku. Fajnie byłoby dostać karnego, ale nic co powiem, nie zmieni decyzji – dawno się już tego nauczyłem.
Fajnie byłoby także wykorzystać jedną z wielkich okazji, które sobie stworzyliśmy. Pewnie, mieliśmy szczęście, gdy Doku trafił w słupek, ale my zagraliśmy niesamowity mecz piłki nożnej. Najważniejszą wiadomością, zaraz po wyniku, jest fakt, że nadal jesteśmy na wysokim poziomie. Jesteśmy w grze, zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi, dzisiaj chłopcy dali z siebie wszystko, aby znaleźć się w tym miejscu. Arsenal w tym momencie daje z siebie wszystko. Pewnie, wczorajszego wieczoru dosyć późno zdobyli zwycięskiego gola, lecz nadal zagrali świetny mecz. City to City, tak więc dla nas sytuacja jest taka, że ciężko nam jest uwierzyć, że mimo tych wszystkich przejść, nadal jesteśmy na topie. Dzisiaj widziałem najlepsze 53 minuty przeciwko Manchesterowi City jakie kiedykolwiek rozegraliśmy. Nasza gra była wyśmienita. To ważne, że nauczyliśmy się, że jesteśmy w stanie to zrobić. A teraz weźmy się do dalszej roboty.
O tym, czy jest sfrustrowany decyzją VARu o nieprzyznaniu karnego w końcówce spotkania...
Przyzwyczailiśmy się do tego. Lata temu mieliśmy sytuacje w meczu przeciwko City, kocham Vinniego Kompanego, ale to była sytuacja w środku boiska, kontratak, Salah go mija, ten zaś powala go na ziemie, oczywista czerwona kartka. Oczywiście brak kary. Nie wiem już nawet, który to był sezon, ale koniec końców przegraliśmy tytuł o punkt. W takim intensywnym meczu, 10 na 11, chętnie bym to zobaczył. Największą zaletą tego, że odchodzę po sezonie jest to, że mam już gdzieś, co myślą inni - będą mówić “no tak, ale były też inne sytuacje, to i tamto”. Pewnie, to prawda, ale wyobraź sobie sytuację, że mamy VAR, który po prostu jest w porządku, który podejmuje dobre decyzje. Ale nie, bez przerwy o czymś dyskutujemy.
Jakim cudem gość na VARze patrzy na to i myśli sobie “nie, nie wydaje mi się, że to oczywiste”? Co trzeba zjeść na lunch, żeby podjąć taką decyzję? Nie jestem zły czy coś, taka jest sytuacja w porządku. Jestem szczęśliwy z tego, jak dzisiaj zagraliśmy. Wynik to jedno, gdybyśmy dzisiaj zwyciężyli, mielibyśmy przewagę czterech punktów nad City, dwa punkty nad Arsenalem, który swoją grą pokazuje, że nie zamierza się zatrzymywać. To nie jest oczywiście różnica, przy której można się zdrzemnąć. Dla nas najważniejsze jest to, że potrafimy grać w taki sposób, a nie tylko tak jak przeciwko Forest. Nasza sytuacja kadrowa nadal jest kiepska, brakuje nam wielu graczy. Powiedziałbym, że moglibyśmy zagrać ten mecz jedenastką złożoną z nieobecnych graczy i też dalibyśmy sobie nieźle radę. Po raz kolejny, nie narzekam, po prostu o tym mówię.
O tym, jak inny jest wyścig po tytuł z trzema drużynami...
Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek brał w takowym udział. W Niemczech zazwyczaj był to Bayern, raz wicemistrzem zostało Leverkusen. Tutaj zazwyczaj jedna drużyna zdobywała tytuł, udało nam się raz wepchnąć. Nie wiem czy to coś zmienia. Mamy do rozegrania 10 spotkań, także nic nie jest jeszcze przesądzone. Jest wiele meczów. Następne ligowe starcie to Brighton, nie jest to nasz ulubiony przeciwnik, nie myślimy sobie “dzięki Bogu to Brighton”. Grają naprawdę dobry futbol, to będzie ciężki mecz. W pewnym momencie zagramy tutaj z Tottenhamem, czeka nas też wyjazd na Villa Park. Wiele drużyn jest w walce, wiele jakości. Jedyne czego jestem pewien to to, że wolałbym, aby dzieliło nas i resztę stawki z 30 punktów, ale realia są takie, że nadal jesteśmy w wyścigu o tytuł. Dzisiaj widziałem drużynę, która była w dobrym miejscu, zobaczymy więc, do czego jesteśmy zdolni.
O tym, czy ostatnie sześć tygodni udowodni, czy Liverpool stać na “wytrwanie” w wyścigu o mistrzostwo...
Tak, ale potrzebujemy z powrotem naszych graczy. Wszystko, czego dokonaliśmy z naszymi dzieciakami to wspaniałe historie, bardzo się z tego cieszę, ale oczywiście walczymy o największe trofea w futbolu. Dzisiaj nie było Konaté, więc wystawiliśmy do gry wszystkich trzech środkowych obrońców. Zakładając, że jeden z nich wypadnie, będziemy grać bez przerwy dwójką tych samych obrońców, którzy grają bez przerwy. To podchwytliwe sytuacje, jednak dawaliśmy sobie z tym radę, dlatego mówiłem, że graliśmy w tym okresie bardzo dobry futbol oraz że miewaliśmy szczęście: późne zwycięstwa, ciężkie batalie, gole w 99. czy 118. minucie i tak dalej. Nie bierzemy tego za pewnik, ale dzisiejszy występ to coś w stylu “jeden lub dwóch graczy wróci, możemy zmieniać tak, jak zmieniamy, fajnie” i to właśnie dlatego jestem dzisiaj zadowolony. Co to oznacza dla następnego meczu? nie wiem, nie wiem jeszcze jak wygląda sytuacja, czy ktoś jest bardziej niż tylko zmęczony, jeszcze nie pytałem, dla mnie to po prostu dobra informacja, że możemy tak grać. Bardzo się z tego cieszę i zobaczymy, co z tego wyniesiemy.
O tym, czy kontuzja Konaté jest poważna...
Nie, Ibou ma szansę zagrać z United. Naprawdę niezłą szansę.
O tym, co powiedzieli sobie z Pepem Guardiolą po końcowym gwizdku...
Po pierwsze, to prywatne sprawy, mimo tego, że dzieją się na stadionie piłkarskim, zresztą nie było to nic nadzwyczajnego. Szanujemy siebie nawzajem, a prawdopodobnie po zakończeniu kariery jakoś się zaprzyjaźnimy. On gra w golfa, ja nie, ja gram w padla, on jest Hiszpanem, może też gra w padla, kto wie? Coś się znajdzie. Jeżeli się spotkamy, podyskutujemy o wspaniałych meczach piłki nożnej. Mówiliśmy to już wielokrotnie – bardzo się nawzajem szanujemy.
O tym, jaką jakość miało niedzielne starcie...
Jakościowo ciężko o lepszy mecz niż zagranie najlepszego możliwego futbolu przeciwko Man City, sprawianie im problemów, jak czyniliśmy to dzisiaj. Pep pewnie też do dostrzegł, że był to zupełnie inny mecz przeciwko nim niż zwykle. Często wygrywaliśmy te mecze kontratakami, szybkim myśleniem, strzałami z dystansu. To jak rozgrywaliśmy dzisiaj piłkę środkiem pola, będąc szczerym, to chyba był jeden z najlepszych momentów w mojej karierze menadżerskiej. Sytuacja Luisa Díaza przeciwko Walkerowi, który jest rzekomo najszybszym graczem w Premier League i Rodriemu, a on i tak sobie z nimi poradził. Niesamowite! Chłopcy naprawdę chcieli wygrać, bardzo dobry występ, wielkie serducho do gry, niezwykła atmosfera, jeden punkt. Idziemy dalej.
Komentarze (28)
Taki przegrany remis. Walka trwa jednak nadal.
Zgadzam się z poprzednikami, że głównym powodem odejścia Jurgena są sedziowie, walka o mistrza zaczyna przypominać taplanie się w gownie, nie dziwię mu się, że mu się już nie chce. Mam nadzieję, że po odejściu udzieli jakiegoś obszernego wywiadu, w którym bardziej dosadnie przedstawi prawdę o tych parodystach.
Daliśmy im dwie okazje na zdobycie bramki i tylko obramowanie nas ratowało. Więc biorę ten remis z pokorą. Ale bolą te nie wykorzystane okazje Diaza i przekręt tych czarnych k**w. Jedziemy dalej na przekór wszystkim wygramy tą ligę!🏆
Gakpo spowolnił nasz atak. Między wejściem Salaha, a zejściem Darwina mieliśmy trzy 100% sytuacje. Potem mam wrażenie, że lekko siadło, aczkolwiek dalej mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Ale jedno trzeba mu przyznać: to było piękne jak wystartował z naszej szesnastki z piłką i siał spustoszenie mimo asysty Walkera i Rodriego. Pierwszy raz widziałem aby ktoś zajechał Walkera, który autentycznie miał dosyć naszego Kolumbijczyka już po 70 minutach.