D. Gallagher: VAR postąpił słusznie w meczu z City
Liverpool usłyszał, że VAR słusznie nie przyznał rzutu karnego w końcówce meczu z City - kiedy to wydawało się, że Jeremy Doku faulował Alexisa Mac Allistera - ze względu na fakt, że system wideoweryfikacji jest zbyt ograniczony w kwestii możliwości zmiany decyzji z boiska.
Kontrowersyjny moment miał miejsce pod sam koniec emocjonującego spotkania o tytuł mistrzowski Premier League. W doliczonym czasie gry wydawało się, że Jeremy Doku trafił nogą Mac Allistera na wysokości klatki piersiowej.
Michael Oliver przyznał rzut rożny, jednak sytuacji przyglądał się VAR i to właśnie VAR zdecydował, że Doku wygrał walkę o piłkę. Po meczu Jürgen Klopp stwierdził, że wszyscy fani futbolu na świecie wiedzą, że to był karny, jednak były arbiter Premier League Dermot Gallagher wyjaśnił w Sky Sports, dlaczego VAR postąpił słusznie, nie anulując decyzji sędziego głównego.
- Z mojego punktu widzenia, łatwo można było przyznać tu rzut karny. Gdyby przyznać w tej sytuacji jedenastkę, byłyby pewne dyskusje, ale myślę, że nie byłoby ich aż tyle - powiedział.
- Doku dotknął piłki, nie ma co do tego wątpliwości, dopiero potem trafił w Mac Allistera. Pytanie brzmi, czy fakt dotknięcia piłki wyklucza rzut karny. Cóż, no nie.
- Michael Oliver stwierdził w rozmowie z VAR-em, że jest przekonany, iż Doku dotknął piłki i faktycznie - VAR przyjrzał się sytuacji, żeby sprawdzić, czy sędzia ma rację i zdecydował, że zostaje przy decyzji sędziego głównego.
Zapytany o to, czy decyzja zostałaby zmieniona, gdyby sędzia pierwotnie przyznał karnego, Gallagher dodał:
- Myślę, że w przypadku tej sytuacji to zawsze byłoby kwestią decyzji sędziego na boisku.
- Cokolwiek sędzia by zdecydował, VAR poparłby jego decyzję. Jeśli nie ma karnego, to argument jest taki, że Doku najpierw dotknął piłki. Jeśli byłby karny, to argumentowanoby to tym, że but Doku był za wysoko i trafił w klatkę piersiową.
- Obrazki będą zawsze podparciem dla tego, co widział sędzia i to jest właśnie ta niejasność w sędziowaniu w ogóle i w systemie VAR. VAR nie jest po to, by ponownie sędziować mecz.
- VAR jest po to, żeby powiedzieć: “Myślę, że popełniłeś ewidentny błąd”. Wiem na pewno, że sędzia powiedział ludziom z VAR-u, że jego zdaniem Doku trafił w piłkę. Jeśli spojrzysz na tę sytuację, to faktycznie tak było, więc VAR nie mógł dyskutować z sędzią.
Komentarze (22)
Czyli hipotetycznie: Doku dotyka pilki a potem wpierdziela sie Mace na przyklad w noge i ja lamie ale Oliver mowi " dotknal najpierw gale" a VAR " no tak" czyli check completed i......nic!
Czyli tak jak mówił Jurgen - w każdym innym miejscu na boisku byłby to oczywisty faul, tutaj jak sędziemu nie chce się gwizdać to spoko, jak zagwiżdże to też spoko xd
Trochę jak w czasach starożytnego Rzymu i koloseum - los plebsu zależy od woli cesarza i kciuka w górę/dół
W rugby arbiter może w trudnej sytuacji poprosić o powtórkę, na telebimie (!), którą ogląda czasem ze 30 razy, razem z całym stadionem. Czasami TMO (odpowiednik VAR-u) w przerwie gry każe głównemu coś obejrzeć, bo jego zdaniem sędziemu umknęło. Czemu usunięcie kilku błędnych decyzji podjętych z poziomu boiska celem uzyskania większej liczby prawidłowych decyzji to taka wielka cena?
Absurd.
O ile mogę zrozumieć, że Oliwier mógł mieć wątpliwości, gdyż stał w takim miejscu, że całą sytuację oglądał przez plecy MacAllistera, tak kpiną jest że VAR nie wziął tego pod uwagę przy analizie. Wystarczyło poprosić do monitora sędziego głównego, bo podstawy ku temu były conajmniej wystarczające.
Po ponownym obejrzeniu sytuacji główny niemiałby prawa nie podyktować karnego.
Jones chciał postawić stopę na piłce, ta mu się zeslizgnela i uderzyła rywala= ewidetne czerwo
Chociaż miejcie jaja i powiedzcie wprost, że Wam gwizdać nie kazano.
Z technologią Goal-line udało się i sędziowie w pełni podporządkowują się informacjom otrzymanym przez ten system. Nie ma głupiego rozważania, że w sumie to z jego perspektywy piłka nie przekroczyły pełnym obwodem linii, więc pominie to, że system mówi mu co innego.
Trzeba pozwolić rozwinąć skrzydła VARowi, ale wtedy byc może zacznie się dyskusja o sensie obecności na murawie arbitra głównego. Juz teraz można śmiało powiedzieć, że liniowi stali się zbędni biorąc pod uwage, że nawet oczywistego spalonego sygnalizują kilkanaście sekund później, kiedy akcja dobiegnie końca. Brakuje tylko, żeby jakis piłkarz odniósł ciężka kontuzję, bo liniowy mimo, ze widział pozycję spalona to nie interweniował