Klopp: Zagraliśmy zły mecz
Liverpool przegrał 0:3 na Anfield z Atalantą w ramach pierwszego meczu ćwierćfinałowego Ligi Europy.
Do bramki the Reds dwukrotnie trafiał Gianluca Scamacca, a pod koniec spotkania na listę strzelców ekipy z Bergamo wpisał się także Mario Pasalić. Drużynę z Merseyside czeka trudny rewanż we Włoszech.
Przedstawiamy Państwu wypowiedzi Jürgena Kloppa z pomeczowej konferencji prasowej.
O reakcji na występ Liverpoolu...
Po tym meczu moglibyśmy zrobić najkrótszą konferencję prasową wszech czasów, to był po prostu bardzo zły mecz. Mój Boże, bardzo zly. Zaczęliśmy dobrze, naprawdę dobrze, a potem już tego nie pociągnęliśmy dalej. Myślę, że przed ich golem straciliśmy nieco rozpędu, jakbyśmy byli wszędzie i nigdzie jednocześnie. Środek pola był rozstawiony w przedziwny sposób, prawy pomocnik na lewej stronie, lewy pomocnik, napastnik... Nie mogłem się w tym połapać, dziwaczna sprawa. W nomenklaturze piłkarskiej określa się to dyscypliną taktyczną. Pomimo tego mieliśmy naprawdę spore szanse podbramkowe, ta Darwina, a potem strzał Harveya. Potem oni strzelili gola, a my nadal graliśmy na ich korzyść. Tak prawdę mówiąc było. Dobrym przykładem tego, jak to mogło wyglądać, jest bramka, którą zdobyliśmy. Napastnik był ustawiony szeroko, obrońca obiegał z drugiej strony, miał ogromną przestrzeń. Ma mnóstwo czasu, podał piłkę, Mo strzelił. Ale okazało się, że był spalony. Powinniśmy byli mieć takie sytuacje częściej.
Poza tym nie wykorzystywaliśmy krycia indywidualnego. Potem wszedł Diogo [Jota]. Nie możemy go teraz wykorzystywać jako rozwiązania na wszystkie nasze problemy. On również potrzebuje czasu, ale wszedł i po prostu nie zaliczył jakiś negatywnych sytuacji w w ostatnich meczach więc dzisiaj po prostu cieszył się grą. Można było zobaczyć, że to wejście wiele zmieniło. Zagraliśmy zły mecz, zasłużyliśmy na przegraną i teraz musimy to poczuć. Ale właśnie na to chłopcy mają tę noc: by źle się z tym czuć. Potem musimy się odbudować na mecz z Crystal Palace, tak to wygląda. Pytasz mnie prawdopodobnie z myślą o meczu w czwartek, ale jest jeszcze Crystal Palace. Więc gratulacje dla Atalanty, naprawdę świetna robota.
O powodzie stojącym za takim występem...
To proste – Atalanta sprawia problemy wielu drużynom ze względu na sposób, w jaki się bronią. Może się mylę, ale teraz nie przypominam sobie sytuacji, w których nas zdominowali, po prostu zdobyli piłkę i stamtąd zaczęli. To dobry punkt wyjścia. Potrzeba dużo dyscypliny taktycznej, aby zrobić to, co oni zrobili. Grają kryciem indywidualnym na całym boisku – Ederson naciska każdego kogo się da, nawet Curtisa [Jonesa] w naszym własnym polu karnym. To był powód, dla którego wygrali mecz, odbierali piłkę w kluczowych momentach. Krycie indywidualne jest niewygodne, gdy nie jesteś w dobrej formie. Dlatego tak wiele zespołów znów to stosuje. Ale jeśli grasz, jeśli masz lepszy nastrój do gry niż my dzisiaj wieczorem, to możesz sprawić ogromne problemy – ale my tego nie zrobiliśmy. Więc to jest powód. Bronili przed nami, a my nie próbowaliśmy wystarczająco długo grać, więc po prostu cierpieliśmy.
O sześciu zmianach w wyjściowej jedenastce i kolejnych trzech po pierwszej połowie meczu...
Tak to jest. Przegrywasz mecz i twoje zmiany są kwestionowane. Rozumiem to w stu procentach. Już mówiłem o powodach, które stoją za zmianami. Rzecz w tym, że jeśli chce się grać dobrze w kolejnych meczach w sezonie to te zmiany są konieczne. Po prostu musimy je robić. To nie jest tak, że zdjęliśmy "trzech najgorszych zawodników". Tak prawdopodobnie postrzegają to ludzie, może tak widzieli to chłopcy w połowie meczu. Nikt nie chce opuszczać murawy. Curtis wrócił po kontuzji, można było dostrzeć lepsze momenty w jego grze. Dla niego to była najważniejsza sesja treningowa od kiedy wrócił do gry. 45 minut nieustannego przemieszczania się. Harvey zagrał dobrze, Kosti [Tsimikas] nie był w rytmie. Pomyślałem wtedy "okej, spróbujmy czegoś innego". Ale po tym jak pierwszą połowę meczu przegraliśmy 0:1, a drugą 0:2... To nie wiem co było lepsze. Tak po prostu się stało. Akceptuję to. To ja przede wszystkim odpowiadam za ten wynik, wiem o tym. Ale pewnie podjąłbym takie same decyzje.
O tym czy losy tego dwumeczu wciąż nie są przypieczętowane...
Uważam, że to nie jest właściwy moment, aby o tym rozmawiać. Oto co mogę powidzieć – nie jestem w nastroju, by myśleć o meczu, który odbędzie się dopiero za tydzień. W międzyczasie mamy jeszcze jeden mecz. Na pewno będziemy próbować i musimy zagrać wtedy naprawdę dobrze. Postaramy się wygrać w Italii, a potem zobaczymy co zrobimy z tym dalej. To był jeden z najsłabszych naszych występów od dawna więc myślę, że jest spora szansa, że zagramy trochę lepiej. A jeśli możemy zagrać trochę lepiej to możemy zagrać także znacznie lepiej. Ale teraz najważniejsza jest niedziela. Tak, to o wiele ważniejsze.
Komentarze (31)
Sytuacja jest fatalna, ale futbol widział już nie jedną taką historię, więc awans jest prawie niewykonalny, ale jednak jakaś szansa jeszcze się tli. Przede wszystkim trzeba zadbać o zaangażowanie, bo przy takim nastawieniu to my dwumecz przegramy przed wyjściem na murawe w rewanżu