Postecoglou: Nie sądzę, że zagraliśmy źle
Ange Postecoglou nie tracił wiary na zdobycz punktową w meczu z Liverpoolem, nawet gdy po niespełna godzinie gry jego zespół przegrywał czterema bramkami.
Gole Mo Salaha, Robertsona, Gakpo i Harveya Elliotta dały the Reds całkowitą kontrolę w pierwszych 70 minutach spotkania, pod koniec meczu jednak to zespół z Londynu przejął inicjatywę. Bramki Richarlisona i Heung-Min Sona dały promyk nadziei na wywiezienie choćby punkty z Anfield.
Goście nie oddali ani jednego celnego strzału w pierwszej połowie, a ich ataki nie były groźne dla defensywy the Reds. Dopiero po wprowadzeniu na boisku Richarlisona i Jamesa Maddisona zespół Postecoglou ruszył do ataku.
- Wiem, że przegrywaliśmy 4:0, ale nie sądzę, że graliśmy źle. Różnica między nami a Liverpoolem polegała na tym, że w polu karnym przeciwnika brakowało nam lepszej organizacji i wykończenia. Staraliśmy się grać piłką, to pokazuje, że nie mamy problemu z mentalnością – powiedział Postecoglou po meczu.
- Przy czterech bramkach straty mieliśmy pod górkę, ale wywieraliśmy presję na przeciwniku. Zdobyliśmy dwie bramki, a mogliśmy zdobyć ich więcej. To rozczarowujące, ale przynajmniej staraliśmy się grać. Przy takim wyniku wierzyłem w to, że możemy coś jeszcze ugrać. Wiedziałem, że potrafimy zdobywać bramki, ale zanim Richarlison wszedł na boisko, w ogóle nie wyglądaliśmy groźnie w ataku.
- Być może w pierwszej połowie mieliśmy problem z pewnością siebie. Uważam mimo wszystko, że nasz futbol był dobry. Pewność siebie to jest coś, nad czym chłopaki muszą popracować. Trzeba znaleźć sposób by się z tego otrząsnąć.
- To był dla nas rozczarowujący wynik, ale pod koniec meczy byliśmy bardziej sobą, w przeciwieństwie do naszych ostatnich dwóch meczów wyjazdowych, w których po prostu nie próbowaliśmy grać w piłkę.
- Nawet w pierwszej połowie wydawało mi się, że nasz futbol i pressing wróciły do normy. Zabrakło nam jednak wykończenia.
Gdy piłkarze opuszczali boisko w przerwie meczu, krótko po tym, jak Liverpool wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, Vicario został zmuszony do sprintu i interwencji po tym, jak Romero wszedł w wymianę zdań z Emersonem.
- Nie widziałem tego, im zależy. To boli. Nie będą po prostu zadowoleni z obecnej sytuacji, ponieważ im zależy, abyśmy się poprawili. Nie ma w tym absolutnie nic złego, o ile pozostaje to konstruktywne. Po prostu im zależy – zakończył Postecoglou.
Komentarze (3)