Klopp: Wygrana z Liverpoolem znaczy więcej
Klopp w niedzielnym spotkaniu z Wolverhampton poprowadzi Liverpool na Anfield po raz ostatni po niemal dziewięciu latach u sterów The Reds. W tym okresie Liverpool po raz pierwszy od 30 lat został mistrzem Anglii, zdobył szósty Puchar Europy, wygrał pierwsze w historii Klubowe Mistrzostwa Świata, a także zdobył Superpuchar Europy, FA Cup, dwa Puchary Ligi oraz Tarczę Wspólnoty.
Trent Alexander-Arnold wywołał niemałe zamieszanie w trakcie tego sezonu swoimi słowami na temat tego, że trofea znaczą więcej dla fanów Liverpoolu niż te same trofea dla fanów City, patrząc na sytuację finansową obydwu klubów. To sprowokowało kilku zawodników Manchesteru City, w tym Rubena Diasa.
- Ja naprawdę myślę, że istnieje droga Liverpoolu - powiedział boss The Reds.
- Wygrana z Liverpoolem jest warta tyle co pięć wygranych w innym klubie. Naprawdę dobrze jest doświadczać tu miłych momentów. Przeżywanie pięknych chwil razem z tymi ludźmi to zupełnie inny poziom, to samo tyczy się tych złych momentów. Dlatego jest to naprawdę wyjątkowe.
- Jeśli zagrałeś choć minutę dla tego klubu, ludzie na całym świecie nie zapomną o tobie. A znajdziesz ich nawet 7 tysięcy mil od domu. To jest naprawdę wielki klub, zdajesz sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy zwiedzasz różne kraje i kontynenty.
Wspominając swój pierwszy mecz u sterów na Anfield z Rubinem Kazań w Lidze Europy (w październiku 2015 roku), Klopp dodał:
- To był i nadal jest fantastyczny moment. To oczywiście miejsce historyczne i da się wyczuć tę historię, można nią oddychać. Było absolutnie tak, jak sobie to wyobrażałem.
W filmie o tytule "Finding Liverpool", powstałym dla klubu we współpracy z firmą Expedia, Klopp odpowiedział też o tym, dlaczego będzie niezwykle miło wspominał czas spędzony w Merseyside.
- Mógłbym się tu wychować, zdecydowanie - mówił boss.
- Nie jestem mieszczuchem. Pochodzę ze wsi, więc gdy nie powiedziałem dzień dobry pani na ulicy, po powrocie do domu dzwonił telefon z pytaniem: "Co jest nie tak z pani synem?". To nigdy nie wydarzyłoby się w wielkim mieście. Jednak Liverpool w pewnym stopniu zachował tę swojskość.
- Najwazniejsi wciąż są ludzie - ich wspólnota, więź, pasja - wiedziałem, że pokocham to miejsce. To miejsce stało się naszym domem i to jest wyjątkowe. Czujemy się uprzywilejowani, że mieliśmy taką możliwość.
Komentarze (4)