Kelleher: Następny krok to bycie numerem 1
Kariera Caoimhina Kellehera weszła w tym sezonie na wyższy poziom.
Cierpliwość okazała się kluczowa, ponieważ bramkarz reprezentacji Irlandii zaliczył 26 występów we wszystkich rozgrywkach.
Od początku lutego do połowy kwietnia wystąpił w 14. spotkaniach z rzędu (między innymi w finale Carabao Cup przeciwko Chelsea). Obawy związane z nieobecnością Alissona z powodu kontuzji zostały złagodzone, gdy Kelleher znakomicie go zastąpił.
- To był pierwszy przypadek w mojej karierze, kiedy zaliczyłem taką serię i bardzo mi się to podobało - powiedział na łamach The Athletic.
- Czekałem na taki moment. To była dla mnie ogromna szansa, by być numerem 1 w Liverpoolu przez tak długi czas.
- Udowodniłem, że jestem wystarczająco dobry, by grać w Premier League - czuję się tam komfortowo. Zawsze w siebie wierzyłem. Udowodnienie tego ludziom było satysfakcjonujące.
W sezonie 2022/2023 wczesne odpadnięcie Liverpoolu z obu krajowych pucharów oznaczało, że Kelleher był sfrustrowany, ponieważ zagrał tylko cztery razy.
- Kiedy wracasz do gry, po kilkumiesięcznej przerwie, jest to naprawdę trudne, zwłaszcza dla bramkarza - wyjaśnia.
- Zawsze starałem się być profesjonalny i skoncentrowany, ponieważ wszystko może się zdarzyć. Jednak grając co tydzień, czułem się o wiele bardziej komfortowo. To było najlepsze uczucie.
- Podejmowałem bardziej przemyślane decyzje. Byłem w takim rytmie, jaki można uzyskać tylko grając regularnie. Pojawia się ekscytacja, gdy wiesz, że nadchodzi mecz. Pewność siebie rośnie, gdy wiem, że zagram nie tylko w tym tygodniu, ale także w przyszłym.
Kelleher z pewnością pokazał swój rozwój przeciwko Chelsea na Wembley. Irlandczyk kilkukrotnie utrzymał Liverpool przy życiu, a finalnie do siatki trafił VVD.
- Ostatecznie było to nasze jedyne trofeum w sezonie, więc było to jeszcze bardziej wyjątkowe - podkreśla.
- Mecz przeciwko Man City u siebie (remis 1:1 na Anfield w marcu) była dla mnie kolejnym wielkim wydarzeniem z powodu rywalizacji między nami. W światowym futbolu nie można zagrać w bardziej prestiżowym meczu niż ten i stwierdziłem, że poszło mi naprawdę dobrze. Myślisz sobie: "Tak, jestem w stanie robić to co tydzień na wysokim poziomie". Zasmakowałem tego i chcę to robić cały czas. Moją główną ambicją jest bycie numerem 1.
25-latek realistycznie ocenia swoje szanse na osiągnięcie tego statusu na Anfield, biorąc pod uwagę, że rywalizuje z Alissonem. Brazylijczyk ma dopiero 31 lat, a do końca jego kontraktu pozostały trzy lata.
- Byłoby wspaniale, gdyby tak się stało w Liverpoolu, ale nie jestem głupi. Wiem, że Ali od lat jest najlepszym bramkarzem na świecie.
- Spędziłem niesamowity czas w Liverpoolu. To była dla mnie szalona podróż, którą absolutnie pokochałem. Kocham klub, kocham fanów i mam świetne relacje z zawodnikami oraz personelem. Czy to w Liverpoolu, czy gdzie indziej, czuję, że następnym krokiem dla mnie jest bycie numerem 1.
Kelleher, który jest związany kontraktem do 2026 roku, był mocno łączony z przeprowadzką z Merseyside zeszłego lata, ale ostatecznie pozostał na miejscu po szczerych rozmowach z Kloppem. Przed nim jeszcze rozmowy z nowym dyrektorem sportowym Richardem Hughesem i nowym trenerem Arne Slotem.
- Nie powiedziałbym, że naciskałem (na odejście) zeszłego lata, ale powiedziałem: 'Słuchaj, muszę kontynuować karierę'. Jürgen zaznaczył: "Jeśli coś stanie się z Alim, naprawdę cię potrzebujemy". W tym sezonie wyszło mi to na dobre, bo zagrałem w 26 meczach.
- W nadchodzących tygodniach odbędą się pewne rozmowy. Klub był zajęty odejściem menedżera i powołaniem nowego. Wraz z przybyciem personelu zaczniemy dyskutować.
Kelleher czuje się zaszczycony, że mógł uczyć się swojego fachu u boku Alissona przez ostatnie sześć lat:
- Najważniejsza jes jego mentalność i sposób, w jaki podchodzi do meczów. To jest to, czego potrzebujesz, aby być najlepszym. Zawsze jest bardzo spokojny i opanowany. Bycie bramkarzem polega na podejmowaniu decyzji w ułamku sekundy, a on ma tę jasność,
To właśnie w sezonie 2021/2022, po przejęciu od Adriana roli zmiennika Brazylijczyka, kariera Kellehera nabrała rozpędu. Wykorzystał decydujacy rzut karny w meczu z Chelsea w finale Carabao Cup na Wembley. Następnie Kepa Arrizabalaga znacząco się pomylił.
- To jeden z najlepszych dni w moim życiu. Patrząc wstecz, zawsze się uśmiecham.
- Przebieg meczu był taki, o jakim nie można było nawet marzyć. Marzeniem byłoby uratowanie rzutów karnych i bycie bohaterem w ten sposób, a nie strzelenie bramki, która okazała się zwycięska.
Kelleher wygrał wszystkie cztery serie rzutów karnych, w których brał udział, a jego sześć obronionych jedenastek to najwyższy wynik w historii klubu.
- Odkąd występuje na bramce, zawsze miałem dobry instynkt do tego, gdzie zawodnik będzie strzelał - tłumaczy.
Jego dokładność przekłada się również na planszę do darta - w tym sezonie pokonał wszystkich rywali w kompleksie treningowym klubu.
- Gram dużo w rzutki. Gdyby zapytać ludzi w klubie, pewnie powiedzieliby, że gram za dużo! Zawsze to oglądałem, odkąd byłem bardzo młody i gram też trochę w golfa.
Pożegnanie z Kloppem było bardzo emocjonalne. Kelleher nie pozostawił niemieckiemu trenerowi żadnych wątpliwości co do swojego długu wdzięczności wobec niego, gdy rozmawiali na przyjęciu pożegnalnym w hotelu Titanic w Liverpoolu.
- Był jedynym menedżerem od kiedy tutaj jestem. Pozwolił mi zadebiutować oraz dał wiele możliwości. Po prostu chciałem mu podziękować za wszystko, co dla mnie zrobił. Stwierdził, że poczyniłem spore postępy oraz dodał, że będzie śledził moją karierę, jakkolwiek się ona potoczy. To były miłe słowa. Miał świetne pożegnanie i był to odpowiedni hołd dla niego.
- Kiedy menedżer z jego statusem odchodzi, pozostawiając po sobie taki ślad w klubie, pojawia się niepewność. Widzieliśmy to w przypadku innych drużyn, na przykład Manchesteru United po odejściu Alexa Fergusona.
- Mamy ekscytujący, młody skład i to będzie duża wartość. Klopp powiedział, że z drużyną, którą zostawił, to raczej początek czegoś niż koniec i ma rację. Mamy za sobą pierwszy sezon po przebudowie. Wygląda on naprawdę obiecująco, a nowy menedżer odziedziczył silny zespół. Z tego, co słyszałem, Arne Slot preferuje ofensywny futbol, podobny do tego, który prezentowaliśmy w ostatnich latach. To nie powinna być gwałtowna zmiana.
Wieloletni trener bramkarzy John Achterberg i asystent Jack Robinson również postanowili odejść. Z kolei brazylijska legenda - Claudio Taffarel wciąż będzie pracował na Anfield.
- John był dla mnie bardzo ważny i powiedziałem mu na przyjęciu, że na pewno nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem bez wszystkiego, co dla mnie zrobił. Praca, którą włożył była niesamowita - zawsze był pierwszy na boisku treningowym i ostatni wychodził. Przyczynił się do mojego rozwoju. Naprawdę uwielbiałem z nim pracować. Jestem wdzięczny, że był moim trenerem przez tak długi czas. Jack też był genialny i życzę im obu wszystkiego dobrego. Wiemy, że Taffarel zostaje, co jest dobre. Z pewnością poczujemy się zupełnie inaczej, gdy wrócimy na początku lipca.
To, jak potoczą się dalsze losy irlandzkiego bramkarza, będzie w dużej mierze zależeć od potencjalnych ofert. Nie ma jednak wątpliwości, że jego notowania nigdy nie były wyższe.
- Jestem dumny z tego sezonu, naprawdę się sprawdziłem.
- Uwielbiam Liverpool, ale czuję również, że swoje lata jako nr 2 mam już za sobą. Teraz ambicją jest bycie numerem 1. Jestem gotowy i zdolny - dodał na koniec 25-latek.
Komentarze (10)
Realne jest 20-25 mln.