Szef PFA o wprowadzeniu limitów na wydatki w lidze

Dyrektor naczelny PFA (Professional Footballers Association) potępił plany wprowadzenia limitu wydatków na pensje zawodników. Główny właściciel Liverpoolu, John W Henry, opowiadał się wcześniej za wprowadzeniem większego rygoru w tej kwestii.

Właściciele klubów Premier League zagłosowali w większości za wprowadzeniem nowego systemu kontroli finansowej, zwanej "anchoringiem". Oznacza to tyle, że topowe drużyny mogłyby wydać na transfery, kontrakty i agentów tylko jakąś wielokrotność tego, co otrzymują drużyny z dołu tabeli za prawa telewizyjne itp.

Kiedy projekt ten poszedł pod głosowanie w tym roku, Manchester United, Manchester City i Aston Villa zgłosiły sprzeciw wobec wprowadzenia ów planu. Chelsea powstrzymała się od głosu. Liverpool był rzekomo wielkim zwolennikiem wprowadzenia zmian w życie.

- W Premier League mamy do czynienia z coraz większymi wyzwaniami finansowymi - powiedział Henry.

- Liga jest niezwykła, Premier League to najlepsze rozgrywki piłkarskie na świecie, ale myśleliśmy, że przydałyby się jakieś limity wydatków, aby ta nie stała się monotonna jak inne europejskie ligi, gdzie tylko jedna bądź dwie drużyny mają szansę na tytuł.

- Różne rozgrywki są w różnym stopniu ekscytujące. Ważne, żeby Premier League zachowała tą cechę.

Premier League osiąga najlepsze wyniki finansowe za prawa telewizyjne niż jakakolwiek inna liga na świecie - przez następne 4 lata w kraju zarobi 6,7 miliarda funtów, za granicą na razie ta kwota to nieco ponad 5 miliardów funtów rocznie, jednak mówi się, że i ta liczba wzrośnie. Z tego też powodu kluby w Premier League więcej wydają, a także odnotowują wyższe straty.

Aktualny mechanizm kontrolny Premier League, znany jako PSR, pozwala na straty w wysokości 105 milionów funtów na przestrzeni 3 lat. Pewne ulgi w tej kwestii są akceptowalne w przypadku inwestowania w infrastrukturę, drużyny kobiece czy akademię.

W ostatnich 12 miesiącach Everton został dwukrotnie ukarany za przekroczenie dozwolonej kwoty, raz przydarzyło się to Nottingham Forest. Zarzuty postawiono także Leicester City, jednak Lisom udało się przed nimi obronić.

Jako że połowa drużyn w lidze jest w posiadaniu amerykańskich właścicieli, ci zechcieliby przejść na bardziej amerykański model, oparty o surowe limity wydatków na pensje. Warto jednak w tym miejscu wspomnieć, że są pewne różnice - w głównych amerykańskich rozgrywkach nie istnieje możliwość spadnięcia z ligi, a limity wydatków na pensje są uzgadnianie ze związkami graczy. Kiedy to takowego uzgodnienia nie dojdzie, zdarzały się przerwy w funkcjonowaniu rozgrywek, dopóki nie osiągnięto porozumienia w tej kwestii.

Dyrektor PFA, Maheta Molango, wygłosił przemowę w Trade Union Congress w Brighton, w której przestrzegł właścicieli przed wprowadzeniem rozwiązania na wzór amerykański bez konsultacji z PFA.

Molango powiedział: - Będą mówić, że skoro takie rozwiązanie [kontrolowania wydatków na pensje] działa w USA, to dlaczego nie sprawdzi się i tutaj? Nie wspomina się jednak o tym, że tam jest to zaledwie jeden element z wielu, który jest przedmiotem negocjacji między ligą a związkami graczy.

- Takowe rozwiązanie szanuje i uznaje wartość graczy, jednocześnie formalizując i chroniąc masę przepisów dotyczących pracy. Jeżeli liga oraz właściciele klubów chcą takowych ustaleń w angielskim futbolu, jesteśmy gotowi na taką rozmowę.

- Czego jednak nie mogą zrobić, to wybrać sobie tylko tych przepisów, które pasują im do własnych celów finansowych. Nie będzie to zresztą problemem dla niewielkiej ilości najlepszych graczy z największych klubów. Koniec końców takie rozwiązanie najmocniej uderzy w graczy, którzy mają krótsze kariery i nie zarabiają kroci.

- Wprowadzenie limitów płac wprowadziłoby precedens, w którym grupa biznesmenów jednostronnie i sztucznie kontrolowałaby rynek, wprowadzając limity na to, ile muszą płacić swoim pracownikom. Każdy związek, niezależnie od branży, byłby w takiej sytuacji zaniepokojony.