Gravenberch: Często wracam do tej sytuacji
Ryan Gravenberch ma mieszane uczucia, gdy myśli o swoim pierwszym i jedynym jak dotąd spotkaniu przeciwko Chelsea jako piłkarz Liverpoolu.
Tamten mecz był radosny dla drużyny - The Reds podnieśli Carabao Cup na Wembley po dramatycznym i pełnym emocji zwycięstwie.
Jednak Gravenberch, choć zachwycony wynikiem finału, był na boisku, świętując i czekał na informacje odnośnie kontuzji jakiej nabawił się w trackie meczu.
Występ pomocnika na Wembley został przerwany po 28 minutach, kiedy Holender został zniesiony na noszach z poważnie wyglądającą kontuzją kostki.
- Nie sądzę, żeby to było dobre słowo, ale byłem po prostu rozczarowany, że nie mogłem grać dalej. Często wracam do tej sytuacji - stwierdza Gravenberch.
- Naprawdę nie mogłem się tego doczekać, a poza tym był to mój pierwszy raz na Wembley.
- Po tym jak zostałem kopnięty, chciałem grać dalej. Powiedziałem: „Owińcie to bandażem, może będę mógł grać dalej”. Sztab medyczny stwierdził jednak inaczej.
Gravenberch był sam w szatni, gdy trwała pierwsza połowa, a towarzyszyło mu tylko dwóch członków sztabu oceniających sytuację. Holender był zrozpaczony.
Pomocnik odłożył te emocje na bok, by utykając wejść na ławkę rezerwowych i stamtąd wesprzeć swoich kolegów z drużyny.
- Naprawdę nie słyszałem nic, co działo się na zewnątrz. Kiedy wyszedłem na stadion była naprawdę niesamowita i szalona atmosfera - stwierdził 21-latek.
- Kiedy patrzyłem na naszą grę z boku, miałem naprawdę dobre przeczucie, że wygramy ten mecz - i tak się stało.
Gol głową Virgila van Dijka w dogrywce zapewnił niezwykłe zwycięstwo.
Kontuzja z pewnością nie przeszkodziła Gravenberchowi w delektowaniu się chwilą.
- Byłem po prostu szczęśliwy i pełen adrenaliny, kiedy zdobyliśmy trofeum - mówi.
Jak się okazało, wrócił na boisko nieco ponad miesiąc później - było to możliwe dzięki zaufaniu kompetencjom działu medycznego i jego sile psychicznej.
- To naprawdę ważne, ponieważ gdy się łapiesz kontuzję, chcesz po prostu wrócić tak szybko, jak to możliwe i być tam dla drużyny.
- Dla mnie to było jak codzienna praca nad sobą i kostką, aby znów być w formie.
Gravenberch cieszy się w tym sezonie niesamowitą formą w drużynie Arne Slota, a jego historia może służyć jako przykład nagrody za cierpliwość i wytrwałość dla młodych.
- Zawsze mam uśmiech na twarzy. Zawsze radzę młodym ludziom, że kiedy grają w piłkę nożną, po prostu się nią cieszą, po prostu marzą, a reszta przyjdzie sama.
- Po prostu bądź sobą. Po prostu rób to, co chcesz robić i co sprawia ci przyjemność - kończy Holender.
Komentarze (0)