Jones: Ciężko pracowaliśmy na to zwycięstwo
Curtis Jones był niezwykle szczęśliwy z faktu, iż Liverpoolowi udało się wczoraj zainkasować komplet punktów w rywalizacji z Bournemouth.
Pomocnik wszedł na boisko z ławki rezerwowych w 61. minucie spotkania na Vitality Stadium. Jones zaliczył asystę przy drugim golu Mohameda Salaha, the Reds wygrali na południu Anglii 2:0.
Curtis wrócił do gry po kontuzji kolana i był bardzo zadowolony, że mógł mieć wpływ na wygraną drużyny Arne Slota, umacniającą Liverpool na czele Premier League.
- To był dla nas bardzo ważny mecz. Oczywiście każdy jest niezwykle istotny. Bournemouth w tym sezonie jest strasznie niewygodnym rywalem, zwłaszcza na swoim stadionie. Są w świetnej formie i swoim stylem gry maksymalnie utrudniają zadanie swoim przeciwnikom. Sądzę, że dobrze poradziliśmy sobie z wyzwaniem, zainkasowaliśmy 3 punkty, co było najistotniejsze - powiedział Jones.
- Sądzę, że bramka na 2:0 była dla nas kluczowa. Wcześniej gospodarze zaczęli nas mocniej naciskać, a fani poczuli zapach krwi na trybunach. To nie tak, że w pewnym momencie zdjęliśmy nogę z gazu. Gracze Bournemouth mieli po prostu swój lepszy moment w tym meczu, a my umiejętnie to przeczekaliśmy. Cieszę się, że po wejściu na boisko, zaliczyłem ważną asystę, która pomogła nam zrealizować swój cel.
- Uwielbiam mieć wpływ na boiskowe wydarzenia, niezależnie od tego, czy wychodzę w pierwszym składzie, czy pojawiam się na boisku z ławki rezerwowych. Chcę strzelać więcej bramek, zaliczać więcej asyst i robić wszystko, by pomagać zespołowi. Nie odpowiada mi rola statysty, gościa, który po prostu pojawia się na boisku.
- Nabawiłem się niedawno urazu więzadła pobocznego kolana, jednak po niecałych dwóch tygodniach przerwy wróciłem na boisko i przyczyniłem się do naszego sukcesu. Właśnie na tym mi zależy, reprezentując barwy Liverpoolu.
- Boss nieustannie powtarza nam, że przed drużyną mnóstwo spotkań i każdy będzie miał szansę, by się wykazać. Potrzebujemy całego zespołu, pełnej kadry ludzi, żeby osiągnąć sukces. Niekiedy dany zawodnik musi mieć trochę oddechu, gdyż grał wcześniej od deski do deski, a zmiennicy wcale nie osłabiają możliwości drużyny.
- Niezależnie od tego, czy zagrasz w wyjściowej jedenastce, bądź pojawisz się później na placu gry, jesteś ważną częścią Liverpoolu.
- Stanowimy jedną, wielką rodzinę, która pracuje wspólnie na jeden cel. Mam nadzieję, że utrzymamy taką mentalność do końca sezonu - podsumował wychowanek the Reds.
Komentarze (1)