Skąd zaufanie Liverpoolu wobec Richarda Hughesa?
Dyrektor sportowy, który zbudował zespół w Bournemouth i odegrał kluczową rolę w sprowadzeniu nowego menedżera na Anfield, preferuje mądre transakcje i rozwój zawodników zamiast efektownych transferów.
Wiosną zeszłego roku, w swoim starym, pełnym charakteru domu w centrum Zwolle, Arne Slot usiadł do rozmowy z Richardem Hughesem. Daniel Levy próbował tej samej misji rok wcześniej, ale nie zdołał przekonać Slota do opuszczenia Feyenoordu.
Jeden ze współpracowników uważa, że Hughes „powinien zostać pasowany na rycerza” za to, co wydarzyło się później. Było to pierwsze duże zadanie Szkota jako dyrektora sportowego Liverpoolu i wykonał je perfekcyjnie tamtego popołudnia w domu rodzinnym Slota. Dwaj byli pomocnicy, wielojęzyczni, analityczni i pochodzący ze środowisk klasy średniej, znaleźli wspólny język, nie tylko przez ich uzależnienie od piłki nożnej.
- Od początku miałem bardzo dobrą relację z Richardem, co było jednym z powodów, dla których chciałem dołączyć do klubu – powiedział Slot o swojej decyzji związanej z Liverpoolem.
Podczas tamtej rozmowy jego kluczowe pytanie brzmiało: - Dlaczego ja?. - Cieszę się, że o to pytasz – odpowiedział Hughes, kładąc przed nim 60-stronicowy raport, który Liverpool przygotował na jego temat. Gdy Slot powiedział, że jedną z jego mocnych stron jest rozwijanie piłkarzy, Hughes odparł: „Zgadzamy się” i skierował go do sekcji pełnej statystyk oraz osobistych świadectw potwierdzających tę tezę. Slot był pod ogromnym wrażeniem.
Latem poprzedniego roku Hughes przeprowadził jeszcze jedno kluczowe zatrudnienie trenera. Wówczas, jako dyrektor techniczny Bournemouth, odważnie zaproponował właścicielowi Billowi Foleyowi, aby zastąpić Gary’ego O’Neila Andonim Iraolą. O’Neil to przyjaciel Hughesa, ale biznes to biznes. Iraola był po prostu na bardziej zaawansowanym etapie swojej kariery, a Hughes miał kontakty i relacje w Hiszpanii, które pozwalały mu wierzyć, że może go sprowadzić.
Każdy rozsądny obserwator doszedłby do wniosku, że ktoś, kto potrafi zatrudnić dwóch "najgorętszych" trenerów Premier League, jeden po drugim, jest całkiem dobry w swojej pracy. Rzut oka na pozycję Liverpoolu w tabeli oraz bogactwo talentów w kadrze Bournemouth, którą Hughes zbudował, tylko wzmacnia to przekonanie.
Jednak w dyskusji o futbolu panuje szaleństwo spowodowane współczesną potrzebą natychmiastowej gratyfikacji przez transfery. Hughes jest nazywany „bezużytecznym” i „zaginionym” przez część kibiców Liverpoolu w mediach społecznościowych, ponieważ (w ich oczach) nie przeprowadza wystarczającej liczby transferów. Zapomnijcie o wynikach, zapomnijcie o futbolu jak kawior serwowanym przez Slota – gdzie są nasze transfery?
Nie jest to jednak pogląd podzielany przez Michaela Edwardsa, dyrektora wykonawczego ds. piłki nożnej w Liverpoolu, należącego do FSG. Edwards był prawdopodobnie najlepszym dyrektorem sportowym, jakiego miała Premier League, gdy pełnił tę funkcję w latach 2016–2022, po dołączeniu do klubu w 2011 roku. Słynął z transferów wyprzedzających trendy i uważa, że zatrudnienie Hughesa w zeszłym marcu było kolejnym tego przykładem. W końcu gdyby Hughes wciąż pracował w Bournemouth, wielkie kluby biłyby się o jego usługi, biorąc pod uwagę, jak dobrze rozwija się tamten projekt.
Edwards i Hughes znają się od dwóch dekad – jeszcze z czasów, gdy Edwards był analitykiem w Portsmouth, a Hughes kapitanem drużyny. Po treningach starsi zawodnicy Pompey zbierali się w pokoju Edwardsa: Gary O’Neil, Hughes, Matt Taylor, David James, a także – z egzemplarzem „Timesa” lub „Guardiana” pod pachą, za co go przekomarzano – Eddie Howe. To byli ludzie, którzy najbardziej kochali piłkę nożną i zgłębianie jej detali.
Howe wciągnął Hughesa do działu rekrutacji Bournemouth po jego zakończeniu kariery zawodniczej, a w 2014 roku Hughes został dyrektorem technicznym klubu. Edwards, który w tamtym czasie budował Liverpool, zauważył, jak często spotykał swojego dawnego znajomego na ostatnich etapach transferów.
Bournemouth było głównym rywalem Liverpoolu przy transferach Joe Gomeza, Andrew Robertsona i Harveya Elliotta. Gdy Edwards próbował pozyskać Lloyda Kelly’ego z Bristol City, Hughes był szybszy – to nadal go uwiera. Bournemouth wyprzedziło Liverpool także przy Davidzie Brooksie i Ryanie Christie. Przed dołączeniem do Liverpoolu Hughes niemal przeprowadził spektakularny transfer Sadio Mané, wykorzystując wątpliwości Southampton co do zawodnika.
Gdy Virgil van Dijk grał jeszcze w Celticu, to właśnie Hughes radził Edwardsowi, by go sprowadził. Był też dla niego punktem odniesienia, gdy Liverpool planował transfery Mohameda Salaha i Alissona z Romy. Hughes, wychowany we Włoszech (gdzie jego ojciec, Kevin, pracował w branży wydawniczej), był młodzieżowym zawodnikiem Atalanty, później ekspertem Serie A w BT Sport, a o Robercie De Zerbim mówił Edwardsowi na długo przed tym, jak ten objął Sassuolo.
De Zerbi był już dogadany z Bournemouth, ale opóźnienie w przejęciu klubu przez Billa Foleya dało Brighton okazję, by przechwycić go jako trenera.
Znając to wszystko i pamiętając, jak Hughes wyróżniał się wśród swoich rówieśników na spotkaniach dyrektorów sportowych Premier League, Edwards nie mógł zrozumieć, dlaczego nie był on priorytetowym kandydatem, gdy Liverpool szukał nowego dyrektora sportowego w zeszłym sezonie. Jego zdaniem inni kandydaci, tacy jak Paul Mitchell czy Markus Krösche, nie pasowaliby do klubu i jego kultury. Dlatego gdy FSG ściągnęło Edwardsa z powrotem w marcu, jego kluczową decyzją było zatrudnienie Hughesa.
Jako osoba bystra i bezpośrednia, Edwards przyznaje, że Hughes ma lepsze umiejętności interpersonalne niż on sam. Gdy on, Hughes i dział analityczny prowadzony przez Willa Spearmana uzgodnili, że najlepszym kandydatem na następcę Jürgena Kloppa jest Arne Slot, Edwards uznał, że to właśnie Hughes najlepiej sprzeda Holendrowi projekt Liverpoolu podczas osobistego spotkania.
Liverpool ma listę około 20 różnych kryteriów, które musi spełniać trener. Co ciekawe, w jednej kategorii – dostępność zawodników – najlepszy wynik w Europie uzyskał inny kandydat, Ruben Amorim. Slot jednak również wypadał wysoko w tej rubryce i przodował w niemal wszystkich pozostałych, zwłaszcza w modelu Liverpoolu mierzącym ponadprzeciętne wyniki i rozwój piłkarzy.
Hughes nie miał co do tego żadnych wątpliwości. W Bournemouth doskonale poznał pracę Slota, sprowadzając dwóch piłkarzy, których ten rozwinął w Feyenoordzie – Marcosa Senesiego i (poprzez Leeds) Luisa Sinisterrę – oraz rozważając transfery innych, jak Marcus Pedersen czy Quilindschy Hartman. Ostatecznie powiedział skautom Bournemouth, by przestali polecać mu zawodników Feyenoordu, bo „to trener sprawia, że wyglądają na tak dobrych”.
Krytyka Hughesa zaczęła się po tym, jak w lipcu, w dwuosobowej delegacji, poleciał do San Sebastián, by negocjować transfer Martína Zubimendiego, lecz wrócił z pustymi rękami. Pomocnik Realu Sociedad nie zdecydował się na złożenie prośby o transfer, co było konieczne do aktywowania klauzuli wykupu w wysokości 60 milionów euro.
Negatywne opinie nasiliły się, gdy Liverpool ogłosił, że nie będzie szukał alternatywnych opcji. Hughes przeanalizował rynek i uznał, że tacy zawodnicy jak Manuel Ugarte nie pasują do dynamicznego, progresywnego i opartego na posiadaniu piłki stylu gry Slota, a Liverpool już ma piłkarza o profilu idealnego numeru „6” dla Holendra.
Tym zawodnikiem był Ryan Gravenberch. Ze względu na udział w Mistrzostwach Europy, rozpoczął późno przedsezonowe przygotowania, więc Slot potrzebował trochę czasu, by się do niego przekonać – ale stało się to bardzo szybko. Umiejętność rozwijania zawodników pozwoliła Slotowi przekształcić Gravenbercha w jednego z najlepszych defensywnych pomocników w Europie, szczególnie pod nieobecność kontuzjowanego Rodriego z Manchesteru City.
- Od początku było jasne, że rozwijanie zawodników to jedna z supermocy Arne, więc po co by mu to odbierać, po prostu kupując nowych piłkarzy? – powiedziało jedno ze źródeł, komentując wyważone podejście Hughesa do transferów w Liverpoolu.
Wskazują na transfery, których dokonał Hughes. Aby spełnić wymaganie Slota dotyczące posiadania sześciu topowych napastników, sprowadził za okazyjne 10 milionów funtów Federico Chiesę – najlepszy włoski talent swojego pokolenia. Brano pod uwagę, że po kilku sezonach naznaczonych kontuzjami Chiesa przyjdzie do klubu z brakami kondycyjnymi. Plan zakładał, że w pełni gotowy będzie dopiero w styczniu – i rzeczywiście, w środowym meczu przeciwko PSV Eindhoven rozegrał swoje pierwsze 90 minut w barwach Liverpoolu.
Hughes sprowadził również Giorgiego Mamardaszwilego, którego według analiz scoutingu i danych Liverpoolu uznano za najlepszego młodego bramkarza na świecie w poprzednich 12 miesiącach. Cena? „Szalone” 25 milionów funtów – wykorzystując problemy finansowe Valencii, gdzie Mamardaszwili pozostanie na wypożyczeniu do końca sezonu 2024/25. Gruzin to przemyślana inwestycja w przyszłość, zważywszy że Alisson ma już 32 lata i wkrótce wejdzie w ostatnie dwa lata swojego kontraktu.
W ośrodku treningowym Liverpoolu, AXA Training Centre, gdzie jego biuro na pierwszym piętrze mieści się tuż obok Slota, Hughes zreorganizował działy i odświeżył kadrę, mianując Davida Woodfinea na stanowisko zastępcy dyrektora sportowego oraz zatrudniając Marka Burchilla i Craiga McKee jako starszych skautów. To oni pomagali mu budować skład Bournemouth, pełen talentów takich jak Antoine Semenyo i Milos Kerkez, których obecnie pożądają wielkie kluby.
A potem jest jeszcze sprzedaż – niedoceniana część pracy dyrektora sportowego. Sprzedaż Seppa van den Berga i Fabio Carvalho za łącznie 47 milionów euro to niemal biznes w stylu Edwardsa. Patrząc na wcześniejsze ruchy Hughesa w Bournemouth: „odwrócenie” Tyrone’a Mingsa (kupiony za 8 milionów funtów, sprzedany za 25 milionów), Aarona Ramsdale’a (kupiony za 800 tysięcy funtów, sprzedany za 18,5 miliona) i innych, widać jego talent do planowania kadry.
Gdyby zapytać Edwardsa, jak by siebie opisał, mógłby odpowiedzieć – z lekkim uśmiechem – „bezlitosny”. Dla tych, którzy go znają, oczywiste jest, że przy podejmowaniu decyzji biznesowych przyjaźń byłaby na ostatnim miejscu. Nie dlatego zatrudnił Hughesa. Ale ich bliska relacja może pomóc właścicielom Liverpoolu i działowi piłkarskiemu w trudnych negocjacjach dotyczących przyszłości Mohameda Salaha, Virgila van Dijka i Trenta Alexandra-Arnolda. Fakt, że cała trójka kończyła poprzedni sezon z zaledwie rokiem kontraktu, nie jest winą Hughesa i Edwardsa.
Liverpool chce zatrzymać całą trójkę, a Hughes prowadzi negocjacje w tej sprawie, ale piłkarze muszą sami chcieć zostać. Alexander-Arnold rozważa zainteresowanie ze strony Realu Madryt, a Salah po raz pierwszy jednoznacznie zadeklarował chęć pozostania w klubie dopiero na murawie Old Trafford, w wywiadzie telewizyjnym po zwycięstwie Liverpoolu tam we wrześniu.
W Liverpoolu, gdzie nie ma wsparcia finansowego państwa czy oligarchów, doskonale wiedzą, że „tych samych pieniędzy nie da się wydać dwa razy”. Dlatego, choć Salah jest niezwykle ceniony, żaden piłkarz nie dostanie kontraktu, który mógłby zagrozić stabilności finansowej i długoterminowej przyszłości klubu. Przykładem, o którym się pamięta, jest bałagan, w jaki wpadł Arsenal po przyznaniu gigantycznych kontraktów Mesutowi Özilowi i Pierre-Emerickowi Aubameyangowi.
Liverpool nie planował aktywności transferowej przed końcem tego okna – jedynie coś zupełnie niespodziewanego mogłoby to zmienić. W klubie wierzą w swój skład, jego jakość, głębię i nie widzą sensu w większych zmianach, dopóki nie rozwiążą sytuacji „wielkiej trójki”.
Jednak długofalowa praca obejmuje planowanie następstw na każdej pozycji, więc jeśli któryś z nich odejdzie, lista potencjalnych następców będzie gotowa. Ale w Liverpoolu panuje przekonanie, że najlepszym sposobem na zatrzymanie gwiazd jest stworzenie warunków, które sprawią, że będą chcieli zostać – a pierwszym krokiem jest odpowiedni wybór trenera.
Człowiek, który sprowadził Slota, ma jeszcze wiele do zrobienia. Ale „bezużyteczny”? Jego dotychczasowe działania na to nie wskazują.
Jonathan Northcroft
Komentarze (18)
To tak jakby okrzyknąć Królem Sprzedaży,, kogoś kto ma sklep- wprawdzie nic nie sprzedał, ale za to jak pięknie i zmyślnie ustawił towar na półkach.
A co do marudzenia ... ostatnio popularne stało się określenie. Nie można nic krytycznego powiedzieć, bo od razu marudzimy XD. Jesteś jednym z tych, co mówili, że okienko jeszcze trwa, a tu wszyscy marudzą, że mamy poczekać itp ?
Nie i już!
Także on może poczuć sie jak w Bournemouth, taki sam skromny budżet na transfery.
Śmiesznie natomiast brzmi i wygląda raczej na dorabianie historii pod tezę, że wszystko jest dziełem większego planu. Wszystko Hughes wkalkulował i przewidział rozwój wielu karier - historia, jak w Prison Breaku lub Szogunie.
Transferów od 2 okienek niemal nie było, bo przecież Slot ma zamienić piłkarzy w geniuszy - mimo, iż wcześniej transferów nie było, bo Slot musiał dokładnie poznać swój skład i to mimo, iż przecząc tej tezie, Liverpool starał się ściągnąć Zubimendiego.
Chiesa był wymogiem "Slota dotyczącym posiadania sześciu topowych napastników", mimo, iż ponownie: najpierw trener miał ocenić swój skład, a poza tym Slot miał być jedynie ciałem opiniotwórczym przy decyzjach transferowych. Dużo tu takich elastycznych faktologicznie historii.