Sakho: Nie wiem komu kibicować w tym dwumeczu
Mamadou Sakho będzie miał podzielone poglądy, gdy jego byłe kluby, Liverpool i Paris Saint-Germain, zmierzą się w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Francuz był kultowym bohaterem w czasie gry w Liverpoolu, ale nie powstrzymało go to przed odejściem w cieniu po tym, jak znalazł się po złej stronie w relacji z Jurgenem Kloppem. Francuski reprezentant został niesławnie zbombardowany przez Niemca po tym, jak został odesłany do domu z przedsezonowego tournée The Reds po Stanach Zjednoczonych z powodów dyscyplinarnych latem 2016 roku.
Nigdy więcej nie zagrał dla klubu. Zamrożony w pierwszej połowie sezonu, został zdegradowany do trenowania z drużyną Liverpoolu U-23, zanim został wypożyczony do Crystal Palace w styczniu 2017 roku.
Później, w ostatnim dniu letniego okienka transferowego, drużyna The Eagles podpisała z Sakho kontrakt po transferze za kwotę 26 mln funtów, po tym jak drużyna The Reds zgodziła się na kompromis w sprawie pierwotnej kwoty 30 mln funtów.
Lata później, wciąż budzi ciekawość to, jak doszło do odejścia Francuza z Anfield, zwłaszcza że jego degradacja nastąpiła tuż po tym, jak obrońca został oczyszczony z zarzutów o naruszenie przepisów antydopingowych UEFA.
Jednak pomimo tego, jak zakończyła się jego kariera w Liverpoolu, nie zmieniło to w żaden sposób uczuć, jakie Sakho żywi do swojej byłej drużyny, mimo że minęło osiem lat od jego ostatecznego odejścia.
35-latek dołączył do The Reds z Paris Saint-Germain, w ramach umowy wartej 18 mln funtów we wrześniu 2013 roku i rozegrał 80 meczów podczas swojego pobytu na Anfield. Przed przeniesieniem się na Anfield rozegrał 201 meczów w ciągu sześciu lat dla PSG.
Byłe kluby Sakho zmierzą się ze sobą w 1/8 finału Ligi Mistrzów w tym tygodniu, a pierwszy mecz odbędzie się w środę na Parc des Princes. Francuz przyznaje, że tak bardzo kocha Liverpool i PSG, że nie jest w stanie obstawić żadnej ze stron, gdy zapowiada mecz.
- Na playliście umieszczam obok siebie Ô Ville Lumière i You'll Never Walk Alone – powiedział Le Parisien .
- Nie wybieram jednego nad drugim.
- Kiedy słyszę pierwsze, widzę siebie na Parc des Princes, a kiedy słyszę drugie, jestem na Anfield. To te same emocje. Nie porównuję ich, biorę oba.
- PSG zbudowało kolektyw, który nabiera rozpędu pomimo całej krytyki słyszanej na początku sezonu. Możemy wyraźnie zobaczyć, że trener Luis Enrique miał wizję.
- Szczerze mówiąc, to naprawdę 50-50 między tymi dwoma klubami i przyjemnie się to ogląda. Wszystko może zostać rozstrzygnięte przez przyspieszenie Dembele, Barcoli lub Salaha. Różnicę może zrobić prawdopodobnie również publiczność, która potrafi to uczynić.
- Atmosfera na Parc des Princes jest również wyjątkowa. Piłkarze Liverpoolu będą musieli być gotowi, by się jej oprzeć.
- Ale i odwrotnie, już wiem, że Paryżanie zapamiętają mecz rewanżowy w Liverpoolu. Niezależnie od tego, czy wygrają, czy przegrają. Ponieważ mecz tam pozostaje wyjątkowym doświadczeniem. Kiedy tam grasz, nie zapominasz tego.
- Zwycięzca tego meczu nie będzie jedynym faworytem do ostatecznego zwycięstwa, ale zapamiętają go wszyscy. Moje serce nie będzie się skłaniać w żadną stronę. Będę czuł się czerwony jak i niebieski.
Sakho może być kibicem PSG od dzieciństwa, ale przyznaje, że Liverpool był jego drugą drużyną na długo przed transferem na Anfield, a to właśnie lojalność przyczyniła się do jego decyzji o opuszczeniu klubu z Ligue 1 i przejściu do The Reds.
- Znałem Anfield jako dorosły – powiedział.
- Słowa, które przychodzą mi na myśl, gdy myślę o tym stadionie, to: miłość do koszulki i historia. Trybuny są już blisko boiska.
- Tam czujesz, co to znaczy: dwunasty człowiek. To naprawdę mityczna i wyjątkowa arena. Właściwie, to tak, jakby w atmosferze znajdował się specjalny gaz, który sprawia, że wszystko się dzieje i nic nie jest niemożliwe.
- Nie byłem zaskoczony, kiedy przyjechałem, ponieważ kiedy grałem w Paryżu, Liverpool był moją ulubioną angielską drużyną. Uwielbiałem ten klub. Właściwie, w mojej głowie, po PSG, był jeszcze Liverpool.
- Wiedziałem, że ten klub ma długą historię i to mi zaimponowało. Dla zawodnika bycie częścią takiego klubu jest z pewnością ekscytujące.
Najlepszą godzinę Sakho dla Liverpoolu można uznać za jedną z jego ostatnich wizyt w klubie, kiedy strzelił gola w historycznym zwycięstwie nad Borussią Dortmund na Anfield. Po meczu stał się viralem, umacniając swoje miejsce w sercach kibiców, wchodząc na pomeczowy wywiad z Dejanem Lovrenem i Divockem Origim i dzieląc się swoją miłością do „kraju Liverpoolu”.
A teraz, wyjaśniając różnice między Paryżem, Liverpoolem i ich miłością do piłki nożnej, jego wybór sformułowania jest tym, czego nadal się trzyma.
- Paryż to stolica, w której jest wiele innych rzeczy niż klub piłkarski - wyjaśnił.
- Liverpool to miasto, w którym piłka nożna jest naprawdę jedyną rzeczą, która się liczy.
- Paryż jest trochę mniej miastem piłkarskim, ponieważ jego mieszkańcy nie są z niego w całości związani, tożsamość jest więc mniejsza.
- W Liverpoolu, to jest w ich kulturze, w ich krwi. To tradycja. Możemy to porównać na przykład do Neapolu, gdzie piłka nożna jest również pasją.
- Liverpool tak naprawdę to duża wieś. Dzieci się tam urodziły, dziadkowie nadal tam mieszkają. Abyś zrozumiał, jest wiele miejsc na Anfield, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Są przekazywane z dziadka na wnuka.
- To naprawdę rodzinna tradycja. Więc zdecydowanie różni się to od Paryża.
Komentarze (0)