Slot po porażce: Rozczarowujący występ
Arne Slot przyznał, że Liverpool został zasłużenie pokonany podczas rozczarowującego występu w finale Pucharu Ligi Angielskiej.
Próba obrony trofeum przez The Reds została udaremniona w ostatniej przeszkodzie w niedzielne popołudnie, gdy Sroki zwyciężyły 2-1 na Wembley.
Strzał głową Dana Burnsa otworzył wynik tuż przed przerwą, a zaraz po przerwie Alexander Isak wykończył skutecznie kolejną akcję.
Rezerwowy Federico Chiesa odpowiedział w czwartej minucie doliczonego czasu gry, dając zawodnikom Slota krótką nadzieję, ale okazało się, że to jest niewystarczające.
Pełna zapis konferencji Holendra poniżej.
O tym, jak się czuje:
- Rozczarowujący wynik, rozczarowujący występ. Jest zupełnie inaczej niż czułem się po meczu z Paris Saint-Germain. Przegrana dwa razy z rzędu to coś, co zdarzyło się po raz pierwszy. To prawdopodobnie wiąże się również z wchodzeniem w późne fazy turnieju i stawianie czoła Paris Saint-Germain i Newcastle. To dwie bardzo dobre drużyny, obie mają swój własny styl. Bardzo trudne drużyny do pokonania i wiedzieliśmy podczas spotkania na St. James’ Park, jak trudno ich pokonać. To był trudny tydzień, ale był to także czas, w którym powiększyliśmy naszą przewagę w Premier League do 12 punktów z 10, więc nie wszystko poszło źle. Ostatnie dwa mecze zdecydowanie nie były takie, jakich chcieliśmy.
Czy Liverpool był fizycznie lub psychicznie zmęczony tego dnia, czy to kombinacja obu czynników po porażce z PSG:
- Psychicznie zawsze trudno jest ocenić. Czy we wtorek byliśmy psychicznie lub fizycznie zmęczeni? Nie. Ten mecz nie miał nic wspólnego z bieganiem, ten mecz miał związek tylko z wygrywaniem pojedynków i w ogóle nie było w nim intensywności pod względem biegania. Nie możesz nawet ocenić, czy byliśmy zmęczeni fizycznie, ponieważ nie mogliśmy ich pressować. Możesz ocenić drużynę, jeśli jest zmęczona i tak robi, ale nie było czego naciskać, ponieważ to oni grali ponad naszym pressingiem. Jeśli mieli rzut od bramki lub rzut wolny – których było sporo w pierwszej połowie – za każdym razem wprowadzali go do naszej ostatniej linii, co prowadziło do wielu stałych fragmentów gry.
Gra była wolna i mało intensywna, więc trudno mi ocenić, czy byliśmy gotowi fizycznie. Psychicznie to zawsze trudne. Jeśli spojrzysz na wynik i grę to możesz pomyśleć, że ta porażka wywarła na nas wpływ, ale wolę patrzeć na to, jak potoczyło się samo spotkanie. A ta gra potoczyła się dokładnie tak, jak oni chcieli: walka na pojedynki, szczególnie w powietrzu. Jeśli zagramy z nimi dziesięć razy w meczu piłki nożnej, gdzie większość akcji będzie się rozgrywać w powietrzu, to oni wygrają prawdopodobnie dziewięć razy. Są silniejszą drużyną w tym aspekcie od nas, co doprowadziło do obu bramek.
O Alexisie Mac Allisterze, kryjącym Burnsa przy rzucie rożnym, po którym padł gol:
- Znów zasługa Newcastle, ale mogę to wyjaśnić. Gramy strefowo, więc mamy pięciu graczy blisko naszej bramki, więc jeśli piłka tam spadnie, zawsze jeden z pięciu zawodników zaatakuje piłkę. I mamy trzech kolejnych, którzy kryją indywidualnie, a Macca jest jednym z nich. Zwykle gracz taki jak Dan Burn lub inny biegnie do strefy. Myślę, że jest on wyjątkiem, ponieważ nigdy w życiu nie widziałem gracza, który z tak dużej odległości główkuje piłkę z taką siłą w dalszy róg. To część logiki, że albo muszą odejść daleko od naszej strefy, co w 99 na 100 przypadków nigdy nie doprowadzi do gola, albo muszą dotrzeć do naszej strefy i wtedy jest to równa walka, jeśli chcesz to tak nazwać. Uznanie dla niego - jest jednym z niewielu graczy, którzy potrafią strzelić gola z takiej odległości głową.
Czy uważa, że Newcastle było bardziej głodne zwycięstwa tego dnia po 70 latach bez krajowego trofeum:
- Nie – myślę, że większe znaczenie ma to dla samych fanów. Piłkarze mają 15 lat, żeby grać w piłkę nożną i chcą wygrać każde trofeum, o które walczą. Tego też chcemy. To był mecz, który potoczył się tak, jak oni chcieli. Tuż przed przerwą dostali trochę dodatkowej energii dzięki bramce, na którą prawdopodobnie zasłużyli po pierwszych 45 minutach - bardziej nam zagrażali. Nie sądzę, żeby byli bardziej głodni zwycięstwa. Spotkanie wyglądało tak, jak chcieli, a oni są silniejsi w pewnej części futbolu od nas i dlatego wyszli zwycięsko.
O tym, jak próbuje wpłynąć na dynamikę gry, gdy spotkanie rozwija się w ten sposób:
- Próbujesz wprowadzić pewne zmiany - przechodzisz na numer 9, który jest nawet silniejszy w powietrzu niż Diogo Jota. Masz nadzieję, że Darwin w tej sytuacji może utrudnić ich obrońcom wygrywanie wszystkich tych długich piłek, które musieliśmy grać w pierwszej połowie. Myślę, że Dan Burn wygrał każdy pojedynek, a stoczył ich pewnie ze 150… Nie wiem dokładnie, ale na pewno wiele. Próbujesz na to wpłynąć w ten właśnie sposób i pokazujesz w przerwie, że w tych kilku chwilach, które pozostały, gdy piłka jest na ziemi mamy trochę więcej czasu niż nam się wydaje i możemy podejmować lepsze decyzje niż w pierwszej połowie. To samo widziałem zaraz po przerwie, kiedy zagraliśmy przez Virgila, który podał piłkę do Diogo. Nie stworzyło to dogodnej szansy, ponieważ Joelinton rzucił się przed piłkę. Widziałem w drugiej połowie, że graliśmy w ten sposób trochę częściej, ale to za mało.
O tygodniu, w którym odpadliśmy z Ligi Mistrzów i przegraliśmy finał:
- Tak jak powiedziałem na początku - zajęło nam to siedem, osiem lub dziewięć miesięcy, żeby przegrać dwa razy z rzędu. To się zdarzyło w spotkaniach z drużynami, gdzie jedna z nich dalej walczy o Ligę Mistrzów - Newcastle jest bardzo dobrą drużyną i wiedzieliśmy o tym już na St. James’ Park. Jeśli możesz nas pokonać w tym stylu, to jesteś prawdopodobnie najlepszy w Europie w tej chwili. Nadal muszą pokazać, czy potrafią to zrobić w ciągu najbliższych dwóch lub trzech miesięcy. Chcę raz jeszcze jasno powiedzieć, że tydzień zaczął się naprawdę dobrze, gdy pokonaliśmy Southampton. Powiększyliśmy przewagę do 12 punktów w Premier League na dziewięć meczów przed końcem. Jeśli zajdziesz daleko w rozgrywkach, to przeciwnicy, z którymi się mierzysz, stają się coraz silniejsi. Nawet Liverpool może przegrać mecze piłkarskie - to się może zdarzyć.
Czy sposób porażki go zaniepokoił:
- Zostaliśmy pokonani przez ich styl. Tak, wygrali więcej pojedynków niż my. Czy o to ci chodzi? Czy tak to działa? Czy to jest jedna z ich największych zalet, że tak dużo wygrywają w pojedynkach powietrznych? Dla mnie bycie ogranym jest wtedy, jeśli nie dotykasz piłki - oni rozgrywają cię za każdym razem, gdy próbujesz ich naciskać i za każdym razem jesteś za późno. Zgadzam się z tobą, jeśli mówisz, że zasłużyli na zwycięstwo, ponieważ mecz potoczył się tak, jak oni chcieli. Tak, zasłużyli na zwycięstwo, ale nie było tak, że tylko za nimi biegliśmy. Musieliśmy bronić się przed wieloma długimi i drugimi piłkami - to jest ich siła.
O tym, czy przerwa na mecze międzynarodowe nadeszła w dobrym momencie dla jego drużyny:
- Jesteśmy jednym z największych klubów na świecie. To nie pierwszy raz w ich historii, ani nawet w ciągu ostatnich dwóch sezonów, kiedy przegrali dwa mecze z rzędu. To część gry w piłkę nożną, zwłaszcza jeśli jeden z nich to mecz z najlepszą drużyną w Europie w tej chwili, a drugi z Newcastle. Chciałbym zagrać w przyszłym tygodniu. Teraz sytuacja jest taka, że zawodnicy jadą do swoich reprezentacji, gdzie znowu mają dwa mecze. Potem prawdopodobnie minie półtora tygodnia, zanim zmierzymy się z Evertonem, z którym już graliśmy. Wiemy, jak trudne to było spotkanie. Zobaczymy.
O tym, czy problemy do rozwiązania w jego drużynie są natury fizycznej czy mają podłoże psychologiczne:
- Gdybyś spojrzał na to, jak graliśmy we wtorek, to był najlepszy występ pod względem fizyczności w ciągu moich ośmiu, dziewięciu czy dziesięciu miesięcy w Liverpoolu. Nigdy nie widziałem drużyny tak ciężko pracującej, próbującej naciskać na drugą tak agresywnie i tak dużo biegając. Dzisiaj nie chodziło o bieganie. Chodziło bardziej o same pojedynki. Psychicznie zawsze trudno jest przegrać finał. Zawsze jest ciężko, jeśli nosisz koszulkę Liverpoolu i wyjeżdżasz z Europy. W zeszłym sezonie - nie jestem pewien, czy to był ćwierćfinał, czy 1/8 finału - przegrali z Atalantą 3-0. To część piłki nożnej, jeśli grasz z silnymi drużynami, które również chcą wygrać. W idealnym zestawieniu przechodzisz przez cały sezon tylko wygrywając. Może się też zdarzyć, że po ośmiu miesiącach gry w piłkę nożną przegrasz dwa razy z rzędu, jeśli grasz z Paris Saint-Germain i Newcastle.
Komentarze (11)
Wyglądaliśmy blado, słaba skuteczność.
Musimy się wzmocnić w przyszłym sezonie na różnych pozycjach.
Od jakiegoś czasu nikt nie krytykuje Robertsona mam teorię że Andy nadal gra na swoim poziomie, a cała reszta zjechała w dół.
Dużo mówi się że Mac krył Burna, no ale łatwo sobie wyobrazić co by było gdyby van Dijk biegał za Burnem gdzieś po obrzeżach pola karnego, a inny zawodnik by strzelił.
Boję się, aby,ten mecz,nie był oznaką kryzysu.Brrr
Jeszcze nie wiem czemu w ogóle nie gra taki kocur jak Fede??? Czyżby Salah miał w kontrakcie ilość męczy do rozegrania??? Ci agenci i kontrakty też po trochu psują radość jaką może dawać futbol.