Arne Slot przed meczem z Brighton
Trener Liverpoolu, Arne Slot, spotkał się z dziennikarzami w piątkowy poranek w ośrodku treningowym AXA na dzień przed meczem Premier League z Brighton & Hove Albion. Poniżej pełny zapis jego wypowiedzi.
O udziale Mohameda Salaha w meczu z Brighton:
- Porozmawiam dziś rano z Mo, a wynik tej rozmowy zdecyduje o jego udziale w jutrzejszym meczu.
O tym, czego potrzebuje od Salaha, by rozwiązać obecną sytuację:
- Potrzebuję po prostu rozmowy z nim. Myślę, że następnym razem, gdy będę mówił o Mo, powinna to być rozmowa z nim, a nie tutaj. Możecie próbować pytać dalej, ale nie ma tu wiele więcej do powiedzenia poza tym, że porozmawiam z nim dziś i, jak już powiedziałem, wynik tej rozmowy zadecyduje o jego udziale jutro.
Czy częścią problemu jest wymaganie od niego większego zaangażowania w defensywę:
- Można próbować to rozwiązać na różne sposoby, ale jak już powiedziałem – następnym razem o Mo będę mówił w rozmowie z nim. W ciągu ostatniego tygodnia, po meczu z Sunderlandem, rozmawialiśmy już wiele razy – zarówno ja z nim, jak i przedstawiciele jego i naszego klubu. Dzisiaj ponownie z nim porozmawiam.
Czy otrzymał lub potrzebuje przeprosin:
- Odpowiedź jest taka sama jak wcześniej.
O niepokonanej serii czterech ostatnich meczów:
- Poza faktem, że pozostaliśmy niepokonani, uważam, że pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, którą trudno pokonać. Ciężko było stwarzać nam okazje. Zespół ciężko pracował, włożył dużo wysiłku. Wyniki mogłyby być trochę lepsze, ale pokazaliśmy wielką odporność. Cztery mecze w dziesięć dni, przy ograniczonej liczbie dostępnych zawodników, to komplement dla tych, którzy grali – zarówno za wyniki, jak i za pracę, jaką włożyli.
O powrocie Alissona Beckera:
- Każdy powrót zawodnika, zwłaszcza takiej klasy co on, jest pomocny. Ale chcę też podkreślić, że Giorgi [Mamardashvili] świetnie spisywał się, gdy Alisson nie grał. W większości meczów nie mieliśmy wielu sytuacji do obrony, więc cieszy, że Alisson jest z powrotem, ale Giorgi też wykonał świetną pracę.
O formie Liverpoolu na Anfield i trudach gry u siebie:
- Zrozumiałbym takie pytanie, gdyby nasza forma na wyjazdach była wybitna, ale tak nie jest. Zarówno u siebie, jak i na wyjazdach, mieliśmy zbyt wiele trudności. Istnieją powody tych porażek, o których już wiele razy mówiono, ale nigdy nie ma wystarczających powodów, by tyle razy tracić punkty. Nie widzę więc związku między grą u siebie a wynikami – to kwestia innych spraw, o których już mówiłem.
O tym, jak Brighton może taktycznie podejść do meczu z Liverpoolem:
- To, jak drużyny grają przeciwko nam, staje się coraz bardziej oczywiste – liga staje się bardziej bezpośrednia. Istnieją różne plany gry przeciwko nam, które obserwowałem coraz częściej. Musimy się adaptować – np. w meczu z Sunderlandem mieliśmy trudności z kreowaniem sytuacji, a w kolejnym meczu przeciwnik strzelił gola z daleka lub po stałym fragmencie. To są sposoby na przełamanie zespołu broniącego się głęboko. Inną opcją jest indywidualna przewaga jednego zawodnika w pojedynku jeden na jeden.
O tym, czego nauczył się obserwując grę Hugo Ekitike’a i Alexandra Isaka w Interze:
- Im częściej grają razem, tym lepiej się rozumieją i współpracują. Zawodnicy, którzy grali razem dłużej, tacy jak Thuram i Lautaro Martinez, mają większą automatyzację w grze, ale widziałem obiecujące elementy w grze Ekitike’a i Isaka. Alex miał jednak uraz w pierwszej połowie, więc zobaczymy, czy jest w stanie wystartować jutro. Wtedy zdecyduję, czy znów zagrają razem, czy inaczej.
O grze bezpośredniej ze względu na wzrost napastników Liverpoolu:
- Nie uważam, że sam wzrost zawodnika decyduje o tym, czy nadaje się do gry w tym stylu. Czasami wysocy zawodnicy mają trudności w wygrywaniu pojedynków, a niżsi potrafią być bardzo mocni przy długich piłkach. Obecnie zarówno Alex, jak i Hugo lepiej wykorzystują piłki zagrywane za plecy obrońców niż długie piłki pod nogi. Szczególnie Hugo stara się w tym aspekcie poprawiać – jeśli porównam go do meczu z Brentford sprzed dwóch miesięcy, gdzie po raz pierwszy doświadczył gry, w której trzeba walczyć o każdą pozycję – widać, że robi postępy. Nadal jednak jest tu pole do poprawy, podobnie jak w wielu innych elementach naszej gry.
O głębi kadry Liverpoolu:
- To z pewnością pomocne, że w nadchodzących tygodniach nie będziemy grali tylu meczów, co dotychczas. Zastanawiam się, czy inne drużyny miały w tym sezonie trzy mecze w siedem dni – my już musieliśmy to robić trzykrotnie. Muszę przyznać, że prawie cieszę się, iż odpadliśmy z Pucharu Ligi. Gdybyśmy musieli grać przy zaledwie 13 dostępnych zawodnikach z doświadczeniem w Premier League – więcej oczywiście mamy, ale nie wszyscy mają doświadczenie w lidze – wyjazd do Arsenalu po tylu rozegranych meczach byłby bardzo trudny. Wtedy być może lepiej zrozumieją państwo, dlaczego zdecydowałem się na skład przeciwko Crystal Palace, który nie był idealny, ale był decyzją pod drużynę.
- Przegrana w piłce nożnej nigdy nie jest dobra, ale czasami zawodnicy potrzebują też odpoczynku. Spójrzmy na Dominika Szoboszlaia, Virgila van Dijka, Ibou Konate’a czy Ryana Gravenbercha – grali wiele minut, bo inni nie byli dostępni. Teraz mamy szansę na odpoczynek i powrót kontuzjowanych zawodników, co daje więcej opcji do wyboru.
O decyzji dotyczącej udziału Salaha w meczach:
- Decyzja, by nie zabierać go na mecz z Interem, była podjęta wspólnie z klubem i byłem jej częścią. Zawsze jestem w kontakcie z przedstawicielami klubu, ale ostateczne decyzje dotyczące składu pozostają przy mnie. Nie znaczy to, że z nimi nie rozmawiam – głównie z Richardem Hughesem, a nie Michaelem Edwardsem – o wielu sprawach. Ale to ja decyduję o tym, czy zawodnik zagra lub znajdzie się w kadrze, i tak będzie zawsze.
Czy chce, aby Salah został w klubie:
- Jak już mówiłem, następnym razem rozmowa o Mo powinna odbyć się z nim osobiście. Nie mam powodów, by nie chcieć, żeby został – jeśli to częściowa odpowiedź na państwa pytanie.
Czy nadal utrzymuje kontakt z Salah:
- Nie ma sensu pytać o to ponownie, bo odpowiadałem na to wiele razy.
Czy niepokonana seria czterech meczów usprawiedliwia jego decyzje:
- Ten klub wygrał wiele meczów z udziałem Mo, więc to jest odpowiedź na państwa pytanie.
O korzyściach dwóch tygodni bez meczów w środku tygodnia:
- To z pewnością korzystne, bo czas treningu pozwala poprawić współpracę w drużynie, choć gra również pomaga w tym aspekcie. Niektórzy zawodnicy rozegrali tak wiele minut, że sztab nie zaleci treningów dwa razy dziennie przez kolejne dwa tygodnie. Teraz będą mieli więcej czasu na przygotowanie do meczów. To także różnica w porównaniu z Brighton – oni mieli pięć-sześć dni na przygotowanie planu gry i treningi, a my po meczu z Interem mamy dzisiaj pierwszy trening.

Komentarze (3)