Tworzenie idealnego Liverpoolu
Artykuł z cyklu Artykuły
Drużyny mogą wygrywać mecze bez poczucia jedności i ducha zespołu. Mogą mieć szczęście. Ale bardzo mało prawdopodobne jest zdobycie trofeów, jeśli wszyscy nie będą grać razem.
Rafa jest wielkim zwolennikiem kolektywu i to jest powód, dla którego ten Liverpool powinniśmy oceniać, jako cały zespół, a nie zlepek indywidualności.
Jednak ciągle widzę, jak ludzie porównują piłkarzy na podstawie indywidualnych umiejętności, a nie gry drużyny. Ciężko jest zaprzestać temu przyzwyczajeniu, ponieważ dorastając widzimy poszczególnych piłkarzy i nie dostrzegamy, jak funkcjonuje drużyna. Jako dzieci kochamy gwiazdy, które nas zadziwiają swoimi umiejętnościami.
Benitez jest menadżerem, który ma dobre dokonania w budowaniu drużyn. Drużyn, które osiągają więcej niż zsumowanie umiejętności poszczególnych zawodników.
Byłem na Anfield w 2002 roku, kiedy Valencia prowadzona przez Beniteza zdeklasowała Liverpool. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek jakaś drużyna mnie tak zadziwiła swoją ‘jednością’. Atakowali grupami, ale to było coś więcej – każdy element zespołu był idealnie dopracowany. W ciągu moich ponad 200 wizyt na Anfield tamta drużyna zrobiła na mnie największe wrażenie.
Teraz, jak patrzę na piłkarzy grających w tamtej drużynie to nie dostrzegam wielkich gwiazd. Vicente i Mista siedzieli na ławce, a Ayala w ogóle nie grał. Na szpicy był John Carew, a defensywą dowodził Mauricio Pellegrino, który stracił swoją reputację z powodu słabych występów w barwach The Reds. Aimar, Baraja i Albelda to jedyne nazwiska, która coś mi mówią.
Widziałem wiele drużyn, które niemiłosiernie ogrywały Liverpool, jak choćby Barcelona w wygranym meczu 3-1. Przez ostatnie 30 minut oni się bawili z The Reds. Jednak żadna drużyna nie pozwoliła Liverpoolowi na tak niewiele, jak Valencia. Grali bardzo mądrze bez piłki i bardzo ją szanowali, gdy byli w jej posiadaniu. Nie byli najbardziej spektakularną drużyną, ale kontrolowali przebieg meczu, jak nikt inny.
Właśnie, dlatego niezależnie, czy jest dobrze czy Ľle zawsze popierałem Beniteza. Jego metody nie polegają na szybkiej naprawie tylko powolnym budowaniu, żeby drużyna zrozumiała jego sposób myślenia. Nie kupuje gwiazd, jak Real Madryt. Sprowadza piłkarzy, którzy będą myśleć i grać, jako jedność.
Wyznajemy drużynę, ale emocjonalnie także łączymy sie z piłkarzami. Wszyscy mamy swoich ulubieńców, chyba przyznacie mi rację? Jednak menadżer patrzy na to z innej perspektywy. Rafa sprzedał kilku z moich ulubieńców i może to zrobić z jeszcze kilkoma piłkarzami. Jednak także dał nam Puchar Europy ‘na stałe’ i poprowadził Liverpool do najlepszej serii zwycięstw w lidze od kilki dobrych sezonów.
Zespołowość
Mamy zespołowość, jeśli każdy piłkarz ciężko pracuje na boisku i musi jeszcze być emocjonalna więĽ pomiędzy zawodnikami, która znaczy więcej niż ciężka praca i na koniec zawodnicy muszą chcieć sobie nawzajem pomagać, muszą tak samo bardzo chcieć wygrywać dla siebie, jak i dla kolegów.
Nie jest dobrze, jeśli piłkarze się nawzajem wspierają, ale nie przekształca się w to grę na boisku. Ciągłe uwypuklanie problemu Petera Croucha tylko potwierdziło o jedności w drużynie Liverpoolu, wszyscy bardzo chcieli mu pomóc zdobyć tą bramkę, a kiedy to zrobił wszyscy byli zachwyceni, a w przypadku Gerrarda ten specjalnie odszedł, żeby Crouch mógł samodzielnie udzielić wywiadu.
Także widzę więĽ pomiędzy Stevenem Gerrardem i Xabim Alonso. Kiedy Alonso przyszedł, Gerrard mógł poczuć się niedoceniony. Na Anfield przyszedł Hiszpan, rodak trenera i może jeszcze lepiej podający piłkę niż on. Nagle rola Gerrarda w środku pola zmalała, ale w zamian za to przeszedł bardziej do przodu. Ci dwaj piłkarze mogli się nienawidzić i być zazdrosnym o umiejętności swojego kolegi.
Jednak tak się nie stało. Są dobrymi przyjaciółmi, a co najważniejszym darzą siebie nawzajem szacunkiem. Mają kilka podobieństw, ale jest też wiele różnic, jak na przykład szybkość, dynamiczność Gerrarda i spokój Alonso. Gerrard w grze od razu ufał Alonso, a ten zrozumiał, że jest w klubie nie to po to, by konkurować z kapitanem, tylko miał wzmocnić drużynę.
Razem nadając na tych samych falach są dużo groĽniejsi niż równie utalentowani zawodnicy zainteresowani tylko swoim sukcesem.
Spójrzcie na bramkę Stevena w meczu z Sunderlandem. Gerrard i Alonso wymienili kilka podań w środku pola, nic groĽnego się nie zapowiadało. Potem Kapitan wspaniale pokazał się partnerowi i Alonso zagrał do niego fantastyczną piłkę. To był taki typ wyjścia na pozycję, kiedy ma się pełne zaufanie do piłkarza będącego przy piłce, że zagra idealnie precyzyjnie w tempo. I było perfekcyjnie.
Obecna forma Gerrarda jest wspaniała. Kiedy atakuje z piłką przy nodze jest tak samo nie do zatrzymania, jak Ronaldinho. Nie jest tak dobry technicznie, jak Brazylijczyk, ale za to jest szybszy i silniejszy. W meczu z Wigan Gerrard bez przerwy terroryzował obronę gości.
Patrząc na sposób, w jaki Gerrard atakuje pomyślcie, jak bardzo jest to zależne od gry Croucha. Tak samo opierają się one na zaufaniu do Alonso, ponieważ wie, że te rajdy nie będę bezsensowne dzięki wspaniałym 40-mterowym podaniom Hiszpana.
Zawsze, jak Crouch jest przy piłce to pomocnicy Liverpoolu biegną do przodu, ufając, że Anglik będzie w stanie im odegrać. Ryzykują częściej w tym sezonie, widzimy dużo więcej gry bez piłki. Wszyscy widzimy postęp w tym elemencie gry.
W pierwszej połowie był idealny tego przykład, kiedy Peter w ekwilibrystyczny sposób odegrał do Stevena i ten znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Rozumieli się niemal telepatycznie. Tak samo w drugiej połowie Crouch odegrał do Riise. Anglik gra tak przez cały sezon.
Idealna drużyna
Możecie się kłócić, że perfekcja jest niemożliwa, ale każdy menadżer dąży do swojej wersji tego słowa. W przypadku Rafy perfekcja oznacza jedność i synchronizację.
Jeśli chodzi o umiejętności zawodników to chciałby mieć mieszankę: siłę, szybkość, wzrost, technikę, poświęcenie, odwagę, mądrość, doświadczenie, wytrzymałość i tak dalej. Niektórzy zawodnicy są bardziej uniwersalni, a inni specjalizują się w jeden z dziedzin.
Ale najważniejsze, jest to by piłkarze zostawili swoje ego za drzwiami i szanowali się siebie nawzajem.
Czy to wypadek, że Peter Crouch kupiony przez Beniteza za siedem milionów funtów jest chwalony za to, że się nie chował pokazał siłę swojego charakteru? Czy to wypadek, że niektórzy widzą go jako dobrego piłkarza, która bardzo pomaga drużynie? Czy to przypadek, że jego koledzy lubią go, jako człowieka i piłkarza?
Rafa wie, jakich ludzi chce w drużynie tak samo dobrze, jak wie, jakich potrzebuje piłkarzy. Na pewno nie jest to ktoś taki, jak Stan Collymore, który był jednym z bardziej utalentowanych piłkarzy, jakich widziałem, ale nie pasował do drużyny, wywyższał się nad innych. Takich ludzi nie akceptujemy.
W przeciwieństwie do innych menadżerów Rafa bardzo dużą wagę przykłada do temperamentu. Jeśli ktoś za bardzo się wywyższa niezależnie od umiejętności to nie pasuje do tej drużyny.
Porównajcie El-Hadji’ego Dioufa do jego następcy Luisa Garcii. Gole małego Hiszpana zapewniły awans w każdej z faz pucharowych Ligi Mistrzów a miesiąc temu niemal w pojedynkę zapewnił Hiszpanii udział w Mistrzostwach ¦wiata. On ciężko pracuje i zawsze jest pierwszym, który gratuluje kolegom zdobytych bramek.
Potrzebujesz wyjątkowych piłkarzy, którzy potrafią zrobić coś nieprzewidywalnego, ale oni muszą pasować do zespołu.
Wydaje mi się, że Benitez przykłada dużo większą wagę do techniki i siły podań niż jego poprzednik. Za czasów Houlliera drużyna potrafiła się bronić, ale brakowało jedności w ataku i utrzymania się przy piłce, które dałoby przewagę.
Jedną z największych sił klasowej drużyny jest umiejętności wymienienia kilku szybkich podań w kilka sekund, które rozerwą defensywę przeciwnika. Jeśli są lepsi wykonawcy i większe zrozumienie w zespole to wtedy jest to jeszcze groĽniejsze. I wydaje mi się, ze właśnie zmierzamy w tym kierunku.
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 07.12.2005 (zmod. 02.07.2020)