WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1223

Liverpool w Pucharze Ligi

Artykuł z cyklu Artykuły


Podczas, gdy Rafael Benitez przygotowuje swój skład na niedzielny mecz finału Pucharu Ligi przeciwko Chelsea, Liverpoolfc.tv wraca wspomnieniami do naszych historycznych pucharowych zwycięstw.

Puchar Ligi nigdy nie był najwyższym celem dla LFC. Ignorowany przez większość w latach 60-tych i nazywany przez fanów jako puchar „Myszki Mickey”, w latach siedemdziesiątych wzbudzał małe zainteresowanie na Anfield.

Motywacją nie były nawet kwalifikacje do europejskich pucharów dla zwycięzców, czy wyjazd na Wembley, dla klubu zainteresowanego zdobyciem mistrzostwa i tytułów na kontynencie.

Ta postawa zmieniła się nieoczekiwanie w 1978 roku. Pomimo zdobycia wszystkiego co było możliwe w innych rozgrywkach, brak w klubowej gablocie na Anfield tego dziwnego pucharu z trzema uchwytami coraz bardziej kłuł w oczy.

Może miało to coś wspólnego naszym sąsiedzkim Evertonem, który rok wcześniej próbował zdobyć go, ale bez skutku. A może, co bardziej prawdopodobne, zadziałał niezaspokojony „głód srebrnych naczyń”, który w tamtym czasie panował w zespole.

Porażka w finale z Nottingham Forest w 1978 roku podsyciła jeszcze pragnienie sukcesu. Trzy lata póĽniej rozpoczął się romans Liverpoolczyków z Pucharem Ligi.

Siedmiokrotni mistrzowie i dziewięciokrotni finaliści; nasz rekord bije na głowę wyniki każdego innego klubu.

Czy chodziło o Carling Cup, Worthington Cup, Rumbelows Cup, Littlewoods Cup, Milk Cup, czy stary dobry League Cup, to najważniejsze dla nas było samo uczestnictwo i rywalizacja.

Może nie było w nich splendoru mistrzostwa Anglii, Pucharu Europy, czy UEFA, ale fani The Reds nigdy nie zapomną zwycięstw na Villa Park w 81, Wembley w 82, w 83 i w 95, Maine Road w 84 i Cardiff w 01 oraz w 03. Ale gdybyście zapomnieli, to przypominamy…

1981 – West Ham United 2-1 (w powtórzonym meczu)

W prima aprilis 1981 roku, Phil Thompson wreszcie podniósł to trofeum w imieniu Liverpoolu. Był to efekt żelaznej konsekwencji i determinacji klubu i zawodników. Zła passa miała się skończyć. Wydawało się, że bramka Alana Kennedy’ego w doliczonym czasie gry zakończy pechowy okres, ale wykorzystany rzut karny Raya Stewarta w ostatnich minutach meczu przedłużył mękę. Mecz powtórzono na Villa Park. W rozegranym 18 dni póĽniej meczu Młoty zdobyły prowadzenie po strzeli Paula Goddarda i Liverpoolowi przed oczami ponownie stanęła wizja porażki. Jednak poprzedzony piękną akcję gol Kenny’ego Dalglisha, a następnie przepiękne dośrodkowanie Terry’ego McDermotta i główka Alana Hansena, po której piłka się od nogi Billy’ego Bondsa i minęła bramkarza Phila Parkesa.

1982 – Tottenham Hotspur 3-1

Mając wreszcie puchar, Liverpool nie miał zamiaru go oddawać. Dwanaście miesięcy póĽniej nie oddali tytułu, wygrywając na Wembley z Tottenhamem. Koguty nigdy wcześniej nie przegrały finału na Wembley i wyglądało na to, że podtrzymają tę wspaniałą passę dzięki pierwszej bramce Steve’a Archibalda. Ale tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego młody Irlandczyk Ronnie Whelan, wyrównując, doprowadził do wyrównania. Podczas, gdy Spurs słaniali się na nogach jeszcze przed odgrywką Bob Paisley zapewniał, że jego chłopcy są nadal w świetnej kondycji. To był mistrzowski chwyt psychologiczny, który się opłacił. Kiedy wznowiono grę Liverpool był wyraĽnie wypoczęty. Whelan ponownie trafił do siatki, a jego młody kolega Ian Rush przypieczętował słynne już zwycięstwo.

1983 – Manchester United 2-1

W trzecim z rzędu finałowym występie Liverpool stał się pierwszą drużyną, która triumfowała po raz trzeci. Było to pełne emocji, trudne spotkanie dwóch zaciekłych rywali z północnego zachodu. Znów potrzebna była dogrywka, ale i tym razem The Reds udowodnili, że mają niespożyte siły. Podobnie jak w poprzednim sezonie forsowali ataki przez większą część gry. Prowadzenie United objęło po bramce Normana Whiteside’a, ale Liverpool naciskał i 15 minut przed końcem Alan Kennedy dał Liverpoolowi wyrównanie. Drużyna Atkinsona opadła z sił podczas dogrywki. Ronnie Whelan znów zdominował środek boiska, pokonując Gary’ego Bailey’a pięknym podkręconym strzałem, który przesądził o zwycięstwie. Ukoronowaniem tego pamiętnego wieczoru było pojawienie się Boba Paisleya pod bliĽniaczymi wieżami. Wszedł po 39 stopniach, by odebrać puchar dla Liverpoolu.

1984 – Everton 1-0 (w powtórzonym meczu)

Finał Milk Cup 1984 roku będzie się pamiętać zarówno ze względu na przyjazną atmosferę panującą na trybunach, jak i dzięki temu co działo się na boisku. Pomimo masowego bezrobocia w mieście, panującego w tym czasie, The Reds oraz Everton dali ludziom niezapomniane chwile, ale co ważniejsze, dla Liverpoolu był to czwarty z rzędu triumf w tych rozgrywkach. Bezbramkowy remis w pierwszym meczu na Wembley był raczej sprawiedliwy. Do dzisiaj kibice Evertonu wciąż jeszcze mają pretensje o niepodyktowany rzut karny, kiedy to Alan Hansen rzekomo wybił piłkę ręką z linii bramkowej, ale sędzia Alan Robinson, nie uznając bramek Rusha i Kennedy’ego zachował remis. Trzy dni póĽniej na Maine Road, sąsiedzka miłość poszła w odstawkę, a Liverpool dokończył działa dzięki jedynemu trafieniu Grahama Sounessa.

1995 – Bolton Wanderers 2-1

To był bez dwóch zdań finał Steve’a McManamana. Był to dla tego chudego skrzydłowego najlepszy mecz w barwach Liverpoolu. Jego lekkość i łatwość wbiły w ziemię obronę Boltonu, a jego przepiękne gole wystarczyły, żeby po raz piąty zdobyć ten puchar dla Liverpoolu. The Reds nie zdobyli trofeum od trzech lat i znajdowali się w okresie przejściowym. Ale pod wodzą legendarnego Roya Evansa przeszli całą drogę do Wembley i okazali się zbyt dobrzy dla drugoligowego Boltonu. Trafienie Alana Thompsona w końcówce dostarczyło trochę nerwów, ale dwa trafienia McManamana wystarczyły, żeby tego dnia triumfować. Macca zasłużenie zdobył tytuł zawodnika meczu, zaś Evo świętował swój pierwszy i ostatni tytuł jako trener The Reds.

2001 – Birmingham City 1-1 (5-4 w karnych)

Niedziela 25 dnia lutego 2001 roku stała się historycznym dniem dla F.C. Livepool. Pokonanie w rzutach karnych pierwszoligowego przeciwnika może i nie było wielkim osiągnięciem, ale dla Gerarda Houliera i jego drużyny był to początek bezprecedensowego triumfu w trzech pucharach. Wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, kiedy Robbie Fowler załatwił sprawę i cudownym wolejem otworzył wynik tego spotkania. Jednak dzielni zawodnicy Birmingham nie pozwolili się pokonać i w ostatnich minutach doprowadzili do wyrównania po rzucie karnym Andy’eo Johnsona. W dogrywce obie strony bezskutecznie starały się zmienić wynik spotkania i po raz pierwszy w historii tego pucharu zwycięzca miał być wyłoniony po serii rzutów karnych. Bohaterem naszego pierwszego występu na Cardiff Millennium Stadium stał się Sander Westerveld, a Puchar Ligi po raz szósty wrócił na Anfield.

2003 – Manchester United 2-0

Nasz ostatni triumf w Pucharze Ligi był osłodą rozczarowującego skądinąd sezonu. Liverpool wrócił do Cardiff nie jako faworyt, lecz mimo przeciwności zapisali się w pamięci zwycięstwem i było to znacznie więcej, niż oczekiwaliśmy. Na sześć minut przed przerwą Steven Gerrard otworzył wynik meczu pięknym strzałem z dystansu. Odbita piłka zmyliła Bartheza. The Reds kontrolowali przebieg meczu, a cztery minuty przed końcem meczu Michael Owen przypieczętował nasze zwycięstwo. Nawet Alex Ferguson przyznał, że Liverpool wygrał zasłużenie, a fakt, że pokonaliśmy samych United upiększył nasz siódmy triumf w tych rozgrywkach.



Autor: plu
Data publikacji: 25.03.2005 (zmod. 02.07.2020)