TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1741

Analiza taktyczna meczu ze Stoke

Artykuł z cyklu Analiza Taktyczna


Odwaga, determinacja, spryt, nieustępliwość, dyscyplina to cechy, którymi powinien wyróżniać się każdy profesjonalny piłkarz. Każdy profesjonalny piłkarz powinien też ściśle wypełniać polecenia profesjonalnego trenera. Jednak co w sytuacji, kiedy w roli tego ostatniego występuje pozbawiony pomysłów megaloman, który słynie z tego, że nie potrafi wygrywać na wyjazdach?

Czasem myślę, że mi szczęścia brak

Wszystko jakoś się układa wspak

Życie obok ciągle mija mnie

Jakby dziwną prowadziło grę

Piłka nożna to mimo wszystko nie jest dziwna gra, na pewno nie dla Tony'ego Pulisa, który ustawił swój zespół w formację 4-4-2. Roy Hodgson w porównaniu z poprzednimi spotkaniami zrobił jedną zmianę – młodego Kelly'ego zastąpił wracający po kontuzji Kyrgiakos.

Inni głową dotykają chmur

Mają jakiś patent, jakiś wzór

Albo z nieba usłyszeli głos

To wystarczy im na piękny los

Kolejny raz opracowana przed ćwierćwieczem taktyka trenera Liverpoolu na mecze wyjazdowe okazała się niewypałem. W środku tygodnia Roberto Martinez obnażył jej braki wystawiając szybkich skrzydłowych grających blisko linii bocznych. Jak pokazał trener Stoke, na głęboko i wąsko broniącą drużynę nie trzeba nawet wiele szybkości – wystarczy siła.

Plan powstrzymania Torresa i spółki był dziecinnie prosty – wejście w klincz i czekanie na stałe fragmenty gry, które drużyna Pulisa, w dużej mierze dzięki autom Delapa, wykonuje jak mało kto.

Znaczne zagęszczenie środka pola ograniczyło możliwości ofensywne Gerrarda i Kuyta, którzy mieli tworzyć sytuacje Torresowi. Zostawiając dużo miejsca na skrzydłach trener Stoke dużo nie ryzykował – Meireles i Maxi rekordów szybkościowych nie biją, w dodatku zazwyczaj częściej schodzą do środka niż zbiegają do linii bocznej. W praktyce w tą przestrzeń wbiegać mają boczni obrońcy Liverpoolu, jednak zarówno Carraghera jak i Konchesky'ego ciężko uznać za poważne zagrożenie w ofensywie, a jedyni obrońcy, których można by nazwać kreatywnymi – Johnson, Aurelio, Insua oraz Agger – z różnych powodów są obecnie poza grą.

Coś było, wiem...

Spóźniłem się

Gdzieś czekał ktoś

Nie ma go...

Gracze Stoke City nawet nie próbowali udawać, że będą w tym meczu próbowali grać w piłkę. W całym meczu wymienili 203 podania, przy czym co trzecie podanie było niecelne:

Na palcach jednej ręki policzyć można ich podania z gry w nasze pole karne – celem było tylko i wyłącznie wywalczenie stałego fragmentu gry w jego okolicach, co okazało się skutecznym rozwiązaniem na słaby w obronie Liverpool. Pomysł Pulisa na tworzenie kontrolowanego chaosu w polu bramkowym przeciwnika dla nikogo zaskoczeniem nie jest. Przy okazji jednak obrazuje różnicę, która zdecydowała o końcowym wyniku – zespół Stoke miał pomysł jak zagrozić bramce Liverpoolu. Podopieczni Hodgsona kolejny raz liczyli na łut szczęścia i błąd obrońcy.

Przegrywać czasem to normalna rzecz

Upadać nisko by się wyżej wznieść

I czasem gdy zaboli cię

nie wstydzić się swych własnych łez

To także zwykła, to normalna rzecz

Liverpool przegrał ze Stoke City jak najbardziej zasłużenie, zaskoczeniem mógł być jedynie bezbramkowy wynik do przerwy. W tym sezonie wygrać tam w lidze zdołały jedynie Tottenham i Manchester United. Kolejny raz w tym sezonie razi nieporadność środkowych pomocników Liverpoolu i nieudolność w zamykaniu rywala na jego własnej połowie. Od zespołu, który jeszcze nie tak dawno potrafił odczarować Stamford Bridge powinno się wymagać choćby próby zdobycia Britannia Stadium. Postawa drużyny w tym meczu dawała do zrozumienia, że bezbramkowy remis w zupełności ją satysfakcjonuje. Jak widać nie satysfakcjonował on Pulisa.

Wciąż się zrywa cienka, krucha nić

Ludzie mówią: swoją szanse chwyć

Więc na oślep znowu rzucam się

Tylko pustkę tak jak zawsze tnę

Kolejny już raz drużyna gra kompletnie bezpłciowy mecz notując fatalny rezultat z niżej notowanym rywalem. Terminarz, który miał być łatwiejszy na koniec rundy okazuje się nie mieć znaczenia, ponieważ niezależnie od klasy rywala gra Liverpoolu wygląda podobnie a wyniki, delikatnie mówiąc są podobnie nieprzekonywujące. Naturalną koleją rzeczy w takim przypadku powinna być natychmiastowa reakcja zmieniająca obecny porządek, jeśli nie taktykę to przynajmniej skład personalny (ile ożywienia może wnieść bardziej dynamiczny pokazał wczoraj Babel). A jeśli znowu nie zareaguje trener – powinien zareagować zarząd.



Autor: DWT-Adas
Data publikacji: 14.01.2011 (zmod. 02.07.2020)