WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1232

Analiza taktyczna meczu z WHU

Artykuł z cyklu Analiza Taktyczna


Liverpool po wpadce ze znajdującym się w strefie spadkowej Wigan miał okazję wrócić na drogę zwycięstw na Upton Park, w meczu przeciwko zamykającemu ligową tabelę West Hamowi. Niestety kolejny raz okazało się, że w takich spotkaniach to rywalowi bardziej zależy na trzech punktach.

Kenny Dalglish, który musiał sobie radzić m.in. bez kontuzjowanego Aggera, postanowił wrócić do ustawienia z trzema środkowymi obrońcami, które tak dobrze spisywało się w poprzednich kolejkach. W miejsce Duńczyka wskoczył Danny Wilson, który po solidnych występach w Lidze Europy dostał szansę na ligowy debiut. Avram Grant w pierwszym składzie wystawił powracającego po kontuzji Upsona oraz Hitzlspergera, dla którego był to pierwszy ligowy występ w tym sezonie. Carlton Cole, najlepszy strzelec Młotów, rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.

Lenistwo idzie tak wolno, że nędza je dogania.

O wyniku meczu zdecydowała przespana przez Liverpool pierwsza połowa. Gracze West Hamu zastosowali ciągły i wysoki pressing, nie dając szansy graczom the Reds na spokojne wyjście spod własnego pola karnego.

Podopieczni Dalglisha dla odmiany nie mieli nic przeciwko rozgrywaniu piłki przez Upsona i spółkę. Nawet jeśli decydowali się na zaatakowanie przeciwnika były to pojedyncze zrywy a nie pressing całej drużyny.

Przede wszystkim porażała statyczność Gerrarda, który nie specjalnie palił się do gry w obronie, czekając raczej aż piłkę odbiorą jego partnerzy, co przy dużej ruchliwości graczy West Hamu zmuszało do cofnięcia się teoretycznie wyżej od niego ustawionych Meirelesa, Suareza i Kuyta.

Mówisz mi, a ja zapominam; uczysz a zapamiętuję; angażujesz mnie, a ja się uczę.

Choć początkowe ustawienie mogłoby sugerować, że to Liverpool miał więcej zawodników w środku pola, to jednak Grant zdołał przechytrzyć Dalglisha i zyskać przewagę w środku pola. Ustawienie Liverpoolu w ataku, mimo obecności pięciu obrońców w składzie, wcale defensywne nie było. Cofnięci skrzydłowi, Johnson i Kelly (niebiescy) ustawieni są wyżej nawet od jednego z napastników (Kuyt – błękitny), rozciągając obronę przeciwnika i robiąc tym samym miejsce Meirelesowi na wbiegnięcie w pole karne przeciwnika i oddanie strzału.

Kiedy atakował West Ham, gracze Liverpoolu musieli jednak uporać się z kilkoma problemami. Wspomniany brak pressingu zawodników ofensywnych zmuszał Johnsona do walki 1 na 2 z O'Neilem i Jacobsenem. Cały czas schodzący do środka Hitzlsperger (wzorem bocznych pomocników Liverpoolu za czasów Hodgsona) wyrównywał siły w tej strefie boiska, natomiast ofensywnie grający Bridge zmuszał Kelly'ego do pozostania na swojej pozycji. W poprzednich spotkaniach rozgrywanych w tym ustawieniu podobne manewry przeciwników były zwalczane dobrą asekuracją środkowych obrońców. Obecność na boisku młodego i niedoświadczonego Wilsona (który nawet w prostej wydawałoby się sytuacji 3 na 2 potrafi się pogubić:

i potroić krycie zawodnika z piłką odpuszczając tym samym jedynego zawodnika stanowiącego w danym momencie zagrożenie) była okazją dla graczy West Hamu do stworzenia przewagi i ataków tą stroną boiska. W konsekwencji piłkarze Młotów w pierwszej połowie aż 9 razy próbowali dośrodkowań z prawego skrzydła (przy tylko dwóch z lewego) a zawodnicy Liverpoolu zmuszeni byli zdecydowanie częściej walczyć o piłkę w tej strefie:

Musimy trzymać się razem - inaczej z pewnością będziemy wisieć oddzielnie.

Kontuzje Kelly'ego i Meirelesa zmusiły Dalglisha do zmiany ustawienia. Przeniesienie Johnsona na prawą obronę, Wilsona na lewą oraz ustawienie Suareza z Ngogiem w ataku i Joe Cole'a z Kuytem na skrzydłach wprowadziło ożywienie do gry the Reds, ale dobrze broniący się West Ham pozwolił tylko na zdobycie bramki kontaktowej. Z niepewnym Wilsonem, Gerrardem oddającym piłkę rywalom częściej niż jakikolwiek inny zawodnik Liverpoolu z pola w tym sezonie oraz resztą drużyny, w większości dostosowującą się do poziomu kapitana nie mamy co myśleć o zwycięstwie nawet grając z ostatnią drużyną w tabeli. Taktyka Kenny'ego opierać się miała na starym i sprawdzonym pass&move. W meczu z Młotami zabrakło ich obu.



Autor: DWT-Adas
Data publikacji: 02.03.2011 (zmod. 02.07.2020)