LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1079

Na 3 dni przed Emirates

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Na 3 dni przed wizytą Liverpoolu na Emirates, mogliśmy przyjrzeć się bacznie drużynie Arsenalu w potyczce o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów z włoskim Udinese. Jak wygląda krajobraz u londyńczyków po odejściu ich gwiazdy i lidera zarazem?

Krótko mówiąc, nieciekawie… Potwierdziły się opinie i obserwacje z pierwszej potyczki ligowej Kanonierów z Newcastle. Arsenal miewa przebłyski, ale generalnie w ich grze brak pomysłu, porządku i konsekwencji. Włoskie Udinese, niedoceniane przez wielu kibiców, nawet po stracie dwóch gwiazd: Alexisa Sancheza i Gokhana Inlera, zaprezentowało się na Emirates znacznie lepiej od naszych sobotnich rywali. Taka już jednak przewrotna jest piłka nożna, iż lepsza drużyna na boisku niekoniecznie wygrywa mecz.

Już pierwsze 15 minut to trzy wyśmienite sytuacje, w tym strzał w poprzeczkę bramki bronionej przez Wojciecha Szczęsnego. Dość powiedzieć, iż w kolejnym kwadransie kolejne trzy groźne sytuacje także należały do Udinese. Tylko dzięki bardzo dobrej postawie Szczęsnego oraz braku opanowania niektórych włoskich graczy, Arsenal zawdzięcza czyste konto. Udinese wyprowadzało bardzo groźne kontry przy których obrona Arsenalu oraz asekurujący ją Alex Song nie radziła sobie zupełnie. Obrońcy grali asekurancko i mało agresywnie. Antonio Di Natale zaliczył kilka prób, kilka strzałów miał niecelnych, kilka wybronił polski bramkarz. Tym nie mniej miał stanowczo za dużo miejsca i czasu, z czego skrzętnie korzystał, nękając rywali.

W środku pola Arsenal ma obecnie potworną lukę. To tak jakby Liverpool grał w środku tylko samym Lucasem. Rosicky przez 70 minut był zupełnie niewidoczny. Z kolei Aaron Ramsey po za pierwszą udaną akcją, w której asystował przy golu Walcotta, również nic nie wnosił do poczynań Kanonierów.

Ekipa Wengera starała się szarpać flankami, czyli Walcottem i Gervinho, którzy mieli stanowić ofensywny trzon wraz z Chamakh`iem. Po strzeleniu bramki w 4ej minucie wyglądało to tyle nieporadnie co żenująco momentami. Gervinho póki co zalicza bardzo kiepski start na Wyspach. W meczu z Newcastle nie wytrzymał nerwowo i odpocznie od gry ligowej. W spotkaniu z Udinese przypominał mi bardzo, znanego nam doskonale Ryana Babela. Dużo wiatru, biegania, nieudanych dryblingów, zablokowanych podań – NIC zupełnie konstruktywnego dla drużyny. Jedyną udaną akcję miał w ostatniej minucie gdzie wreszcie świetnie wypuścił sam na sam podaniem Walcotta, ale tu kapitalnie interweniował Handanovic. O Chamakhu ciężko cokolwiek napisać, oprócz tego, że był i grał…

Praktycznie każda formacja Arsenalu wygląda na chwilę obecną słabo – może za wyjątkiem bramki. Defensywę tworzyli, Sagna – Vermaelen – Koscielny – Gibbs. Gibbs doznał urazu i tuż po przerwie zmienił go Djourou, który… po 7 minutach opuścił z grymasem bólu plac gry. Koscielny obok Rosickiego i Chamakha był najsłabszym.

Widać, iż odejście Fabregasa i niewyjaśniona sytuacja z Nasrim powoduje, iż drużyna jest rozbita wewnętrznie. Gracze Kanonierów odczuwają brak liderów, brak filarów i swoich dotychczasowych gwiazd. Drużynie tej brak pewności siebie oraz finezji, która w połączeniu z odwagą, szybkością i pomysłem bywała zabójcza dla rywali. Wydaje się, iż Wenger ma najtrudniejsze zadanie od wielu lat – jak poskładać te klocki na nowo?

Fabregas odszedł, podobnie jak niechciany Eboue. Nasri odchodzi, podobnie jak Bendtner. Song i Gervinho zawieszeni, Wilshere, Gibbs i Djorou kontuzjowani. Arshavin, Rosicky i Koscielny bez formy. Tak wygląda na dziś dzień sytuacja kadrowa Arsenalu.

Z dobrych nowin dla piłkarzy z Emirates to fakt, iż zdrowy jest Vermaelen, Szczęsny prezentuje się bardzo dobrze i pewnie, a do gry w sobotę powróci Van Persie.

Tak słabego Arsenalu kibice nie widzieli już dawno. Co nie znaczy, że Liverpool w sobotę jedzie po pewne trzy punkty. O co to, to nie! Kanonierzy mają cały czas drzemiący w nich potencjał. Tak jak Liverpool potrafił w ubiegłych kilkunastu miesiącach mobilizować się na trudne mecze bez Gerrarda czy Torresa, tak teraz może być z Arsenalem. Pamiętajmy, o tym jak świetnymi graczami są Van Persie czy Walcott. Obaj stanowią zawsze, obojętnie w jakiej formie, zagrożenie. Arshavin może być większość spotkania niewidoczny, ale wszyscy pamiętamy z jaką łatwością potrafił wbijać nam w przeszłości gole. Na wyżyny swoich umiejętności mogą wzbić się młodzi gracze: Ramsey, Frimpong, Jenkinson. Tak jak nas wszystkich na wiosnę zaskoczyli Flanagan z Robinsonem, tak teraz mogą pokrzyżować nam szyki młodzi Kanonierzy.

Pamiętajmy też o tym, iż wielką drużynę poznaje się po tym, iż nawet grając słabo czy fatalnie potrafi tak rozegrać mecz, by wyjść z niego zwycięsko…. Dokładnie tak jak wczoraj uczynił Arsenal w potyczce z Udinese.

Ostatnie 18 miesięcy nauczyło nas pokory. Z tą pokorą udajmy się na Emirates, doceńmy osłabionego przeciwnika, zagrajmy konsekwentnie i już bezpośrednio na boisku udowodnijmy, iż możemy po raz pierwszy na tym stadionie wyrwać Arsenalowi 3 punkty. Nie będzie to łatwe, ale jest wykonalne!



Autor: Ciuras
Data publikacji: 17.08.2011 (zmod. 02.07.2020)