LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1331

Dobre wyniki przyjdą, bo ... muszą

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Przeciętny, średnio zaznajomiony z realiami Premier League niedzielny kibic patrząc na tabelę po 5 pierwszych kolejkach i widząc pozycję Liverpoolu może odczuć wrażenie, że zespołowi z Anfield znów trafił się gorszy trener, który będzie notował jeszcze gorsze rezultaty, od 'kamandy' prowadzonej przez wujka Roya kilkanaście ładnych miesięcy temu.

Nasz klub stał się obiektem żartów także w Polsce, co można było usłyszeć w porannej audycji Radia ZET, kiedy prowadzący zadał pytanie: - Czym się różni Liverpool od trójkąta? Odpowiadając po chwili: - Trójkąt ma trzy punkty.

Tymczasem Rodgers dopiero wprowadza swoje idee do nowo kreowanego Liverpoolu i wiele z tych przedswięwzięć będzie wymagać niewątpliwie sporo czasu i cierpliwości kibiców. To, że drużyna prowadzona przez nowego szkoleniowca notuje postępy widać jak na dłoni, chociaż na nasze nieszczęście, wyniki mogą sugerować coś zgoła odmiennego.

Wczoraj fani zgromadzeni licznie na Anfield mogli obserwować swoich pupili, którzy kompletnie zdominowali wicemistrza Anglii. Nawet grając w 10 bez problemu wymienialiśmy kilkanaście podań, stosowaliśmy wysoki pressing i bez większego problemu przedostawaliśmy się pod pole karne Lindegaarda, tworząc zagrożenie pod bramką Man U.

Futbol prezentowany przez zespół Rodgersa jest budujący. Na początku można było uznać go za świetnego mówcę, motywatora, wszyscy czekali na grę i wyniki. Póki co można być zdecydowanie na TAK jeśli chodzi o grę, będąc przekonanym, że dobre rezultaty w końcu przyjdą, bo taka w tym przypadku musi być kolej rzeczy.

Decyzje arbitra były dla nas niesłychanie krzywdzące. Jeśli Halsey zdecydował się wyrzucić Shelveya, to będąc sprawiedliwym to samo powinien uczynić z Evansem. Rzut karny dla gości w drugiej połowie też absolutnie nie powinien mieć miejsca.

Wreszcie długo oczekiwany debiut w Premier League, zaliczył hiszpański młodzian - Suso, który bez większego stresu śmiało poczynał sobie na placu gry, rozsądnie przetrzymując futbolówkę przy nodze, nie dawał jej sobie zabierać a nawet był bliski bramki, kiedy soczyście uderzył piłkę po podaniu Suareza.

Nie sposób, nie zwrócić uwagi na świetny pressing, jaki gospodarze zafundowali Red Devils. Manchester długimi momentami wyglądał, jak dzieci we mgle, gdy łatwo tracił piłkę długimi wybiciami, lub najzwyczajniej na świecie była im ona zabierana przez świetnie usposobionych The Reds.

Mieliśmy w zasadzie wszystkie argumenty w kieszeni, by to spotkanie zakończyć zwycięsko. Kontrolowaliśmy spotkanie, unikając indywidualnych błędów (no może poza akcją, gdy Agger na spółkę z Johnsonem nie zatrzymali Valencii), grając spokojnie, w opanowany sposób, świetnie wymieniając się piłką.

Drużynie Czerwonych punktów na początku sezonu nie przybywa, bo chcąc nie chcąc ciągle okupujemy strefę spadkową i ciężko oglądać ligową tabelę. Top 4 i długo oczekiwana Liga Mistrzów także się nie zbliża, jednak długofalowy biznesplan Rodgersa z pewnością zaczyna małymi kroczkami wkraczać na dobre tory i nam kibicom, tylko pozostaje czekać na efekty w postaci zwycięstw, które prędzej czy później będą dumnie kolekcjonowane przez Liverpool FC.



Autor: AirCanada
Data publikacji: 24.09.2012 (zmod. 02.07.2020)