LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1180

Nutka progresu w melodii sezonu

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Po raz kolejny w tym sezonie Liverpool pokazuje, że wciąż stara się stworzyć nową historię. Pokonanie Kogutów było dużym osiągnięciem lecz nie obyło się bez problemów i prostych błędów, które mogły pokrzyżować plany. Na szczęście to my wyszliśmy cało z tej wojny i wracamy z tarczą.

Przed spotkaniem z Tottenhamem wielu kibiców martwiło się o statystyki Rodgersa z ekipami z czołówki. Sam też się obawiałem tego meczu. Na szczęście zawodnicy po raz kolejny pokazali, że potrafią strzelać bramki i walczyć do samego końca. Po końcowym gwizdku odetchnąłem z ulgą, bo wiedziałem, że wreszcie można powiedzieć „jest progres”. Jednak tak jak Benitez (pamiętne 8:0 z Besiktasem, a nie obyło się bez krytyki) postanowiłem zwrócić uwagę na nasze wczorajsze błędy.

Nie był to mecz kontroli. W tej kampanii potrafiliśmy zepchnąć przeciwnika pod jego pole karne już od pierwszego gwizdka, a gdy strzelaliśmy gola mecz układał się całkowicie po naszej myśli. Tak było w wielu przypadkach. Tym razem jednak to my daliśmy się zdominować i mecz mógł się przez to skończyć o wiele gorzej. Od pierwszych minut chcieliśmy zaatakować, ale Koguty skutecznie się broniły, a sami także chcieli strzelić bramkę. Szczerze mówiąc do momentu wpakowania piłki do siatki przez Suareza nie byłem pewien o wynik końcowy w pierwszej części. Później niestety moje obawy przyniosły wyrównanie. Na tym etapie sezonu i z takimi przeciwnikami nie możemy tracić goli w taki sposób. Złe krycie, a właściwie jego brak i pozostawienia piłkarza w takiej sytuacji jest praktycznie równorzędne z widokiem futbolówki wpadającej do bramki.

Zastanawiające było dla mnie jednak stracenie drugiego gola. Bardzo podobna sytuacja, znowu brak upilnowania, prosty błąd i przegrywaliśmy. Mimo wszystko mieliśmy bardzo mocną konkurencję jeśli chodzi o błędy popełniane w obronie, czego przykładem jest sytuacja Downinga. Defensywa Kogutów udowodniła, że też nie są najlepsi i całe szczęście, że Stu wykorzystał tę sytuację. Zastanawialiście się może co by było gdyby piłka zatrzymała się między nogami obrońcy i wyleciała w boisko? Aż boję się o tym myśleć.

Udało się na szczęście odwrócić losy meczu. Mnóstwo emocji towarzyszy nam w ostatnich tygodniach, a przypuszczam, że będzie tak aż do samego końca, bo z każdym kolejnym meczem powracają rozmowy na temat walki o Ligę Mistrzów. Wielokrotnie w tej kampanii byliśmy świadkami takich dywagacji, a później zostawaliśmy sprowadzeni na ziemię. Rywal wbijał nam bramkę a my zostawaliśmy z pustymi rękoma. Teraz już tak być nie może dlatego wstrzymałbym się z huraoptymizmem. Porozmawiamy o tym na koniec sezonu. Nie ma co niepotrzebnie pompować balonu, który może tak szybko pęknąć, że nawet tego nie zauważymy. Stąd apel o ostrożność.

I nie chodzi mi tutaj tylko o rozmowy. Mam wielką nadzieje, że ten sezon zostanie zakończony pasmem zwycięstw, ale przede wszystkim nie chce już oglądać złej gry defensywnej. Szybko można wymienić błędy naszych stoperów w tym sezonie, które powodowały, że traciliśmy ważne punkty. Cały czas musimy poprawiać grę, trenować i starać się osiągnąć naprawdę wysoki poziom. Bo ofensywnie widać poprawę. Wykorzystujemy więcej szans, strzelamy więcej bramek, a Suarez udowadnia wszystkim, że jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Niezależnie od tego co kto o nim myśli.

Wydaje mi się, że to samo możemy dzisiaj powiedzieć o Brendanie, który jeszcze niedawno był spisywany na straty. Po porażce 0:2 z Zenitem nastąpił przełom. Piłkarze zaczęli gryźć trawę a fani znowu odżyli. The KOP znowu brzmi jak trybuna sprzed lat. Nareszcie walczymy do ostatniego gwizdka, a jak tracimy bramkę to chcemy wrócić do gry. Tego brakowało poprzednikom. Rodgersowi brakuje póki co kilku transferów i jeszcze trochę cierpliwości. No bo przecież widać gołym okiem postęp. Może i drobny, ale już jest widoczny. I co może wielu ludzi rozzłościć ale Irlandczyk zostanie na następny rok. I przypuszczam, że znowu będziemy śpiewać dumnie You’ll never walk alone na koniec spotkań. Tylko, że w następnym sezonie będziemy walczyć o wyższe cele.



Autor: Gall
Data publikacji: 11.03.2013 (zmod. 02.07.2020)