LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1145

Luis Suarez - czy faktycznie kluczowy

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Wiele zostało już powiedziane na temat odejścia Luisa Suareza. Zawodnik nie zdążył jeszcze wrócić z Pucharu Konfederacji, a wszystkie media zdołały już go sprzedać do Realu w najprzeróżniejszych transakcjach.

W dobie zapowiadającej się sagi transferowej pt: „Luis Suarez“ warto by się skupić na tym, czy Urugwajczyk faktycznie jest newralgicznym czynnikiem definiującym ofensywę Liverpoolu. Skupię się zatem na ocenie progresu zawodnika i ewentualnej krytyce, bądź pochwale jego postawy.

Luis Alberto Suárez Díaz został sprowadzony na Merseyside za 22,8 mln funtów. Od tego czasu napastnik popisał się fantastycznym dryblingiem, chociażby upokarzając obrońców Manchesteru United w pamiętnym zwycięstwie 3:1.

Z pewnością sezon 2011/12 pod wodzą Kenny’ego Dalglisha był dla 26-latka niezwykle „urozmaicony“. Suarezowi udało się (zdobyć ciężką karę 8 meczów za kontrowersyjny konflikt z Evrą. Ponadto, zasłużył jeszcze na jeden mecz pauzy za pokazanie fanom Fulham na Craven Cottage środkowego palca.

Suarezowi jednak nie udało się zdobywać goli. 11 bramek w Premier League strzelonych w 9 meczach dawało mu wówczas 14 miejsce w tabeli strzelców. Jednakże, Urugwajczyk dał istny popis kreatywności i techniki, tworząc ogromną liczbę okazji strzeleckich i udanie dryblując aż 76 razy (na 189 prób).

Niżej przedstawię ilość sytuacji wykreowanych przez Suareza w każdym z jego występów w sezonie 2011/12. Napastnik Liverpoolu stworzył łącznie 64 sytuacji swoim kolegom, w tym 8 stuprocentowych.

Luis Suarez nie jest zwykłym zawodnikiem Premier League. W sezonie 2012/13 dołożył do listy swoich kontrowersji gol z ręki w meczu z Mansfield, liczne symulacje na początku sezonu i ugryzienie obrońcy Chelsea. Mimo tych kontrowersji, Urugwajczyk zaliczył też prawdopodobnie najlepszy sezon w swojej karierze, strzelając 23 bramki w Premier League. Ponadto, stworzył blisko 90 sytuacji strzeleckich kolegom. Niesamowity progres jak na jeden sezon.

Należy jednak zwrócić uwagę, że pół sezonu Luis rozegrał jako jedyny napastnik Liverpoolu. Z pewnością, mając do pomocy większą liczbę towarzyszy w ataku Suarez odniósłby jeszcze większy progres. Tym samym, nie powinien dotknąć regres w następnym sezonie. Zapewniając Urugwajczykowi lepszych partnerów w ofensywie można z niego wyciągnąć jeszcze więcej.

W takim razie, czy Liverpoolowi opłaca się sprzedanie Luisa w tym okienku transferowym? Czemu żądana za niego cena jest tak niska w porównaniu do ceny Bale’a?

Pozwolę sobie wpierw odpowiedzieć na drugie pytanie. Gareth, cytując Jetzu „to świetny marketingowo piłkarz, chłopak, który może być wzorem do naśladowania dla innych. Nie mówi nic kontrowersyjnego, nie pławi się w luksusach, pozostaje skromny (np. cały czas umawia się z przyjaciółką z dzieciństwa) i nie odwala głupot, kiedy go w klubie nie ma. Jest kimś, kim chciałbyś, aby Twój syn w przyszłości został - świetnym, skromnym piłkarzem, przywiązanym do rodzinnego miasta. To nie bandzior, który notorycznie łamie zasady, pokazuje 'fuck you' kibicom przeciwnej drużyny, czy gryzie przeciwników. Kupując Suareza, sprowadzasz na siebie kłopoty wychowawcze, a Bale to marketingowy ideał”.

Dodać należałoby, że Bale jest Brytyjczykiem. Właśnie to sprawiło, że każdy, nawet najbardziej absurdalny upadek Walijczyka był powszechnie odbierany przez media jako unikanie kontuzji, zaś Suarez, jako kontrowersyjny obcokrajowiec, tylko symulował i gryzł innych. To zdecydowanie zaniża wartość Luisa.

Co jeszcze sprawia, że Urugwajczyk jest tańszy od Bale’a? Otóż, Walijczyk indywidualnie dał Kogutom o wiele więcej punktów niż Suarez Liverpoolowi.

Z góry dodam, że nie twierdzę, jakoby Luis był gorszy od Garetha. Suarez jest piłkarzem unikalnym; kreuje multum sytuacji i jednocześnie strzela mnóstwo bramek.

Analizując zwycięstwa i remisy Liverpoolu oraz Tottenhamu w sezonie 2012/13 można szybko zauważyć, że samotna walka w ofensywie Suareza nie była tak piękna, jakby się wydawało.

Gareth Bale strzelał bramki dające zwycięstwo lub remis w spotkaniach:

Remis 2:2 z Manchesterem City

Remis 1:1 z Sunderlandem

Wygrana 5:2 z Norwich

Remis 2:2 z Evertonem

Remis 1:1 z Newcastle

Remis 1:1 z Chelsea

Remis 2:2 z Arsenalem

Wygrana 3:2 z Tottenhamem

Remis 2:2 z Chelsea

Daje to łącznie 7 pkt z remisów i 6 pkt z wygranych. Łącznie 13 punktów zdobytych, dzięki bramkom Luisa Suareza.

Gareth Bale strzelał bramki dające zwycięstwo lub remis w spotkaniach:

Wygrana 3:2 z Manchesterem United

Wygrana 2:1 z Southampton

Wygrana 2:1 z Liverpoolem

Remis 1:1 z Norwich

Wygrana 1:0 z WBA

Wygrana 2:1 z Newcastle

Wygrana 3:2 z West Hamem

Wygrana 2:1 z Arsenalem

Wygrana 2:1 ze Swansea

Remis 2:2 z Wigan

Wygrana 1:0 z Southampton

Wygrana 1:0 z Sunderlandem

Daje to 27 punktów z wygranych i 2 punkty z remisów. 29 punktów ogółem zdobytych, dzięki bramkom Garetha Bale’a, czyli ponad 2 razy więcej niż te zdobyte, dzięki golom Suareza. Zaryzykuję stwierdzenie, że 10 asyst Suareza były równie ważne, co 8 asyst Garetha Bale’a, co w rozliczeniu może stawiać Urugwajczyka na nieco lepszej pozycji niż obecnie, jednak wciąż – jego wkład indywidualny w zdobycze punktowe zespołu nie jest tak spektakularny jak Walijczyka.

Trudno winić Urugwajczyka za błędy obrony w praktycznie wygranych meczach. Suarez często musiał także nadrabiać straty całej drużyny. Jednakże, zestawienie nie pokazuje umiejętności indywidualnych, a jedynie wkład w zdobycze punktowe. Wierzę, że Suarez jest piłkarzem lepszym technicznie i znacznie kreatywniejszym. Jednakże, statystyki pokazują, iż niekoniecznie sprawdza się on w zespołach słabszych/średnich. W drużynie pełnej ofensywnego potencjału, ilość kreowanych przez Suareza sytuacji, a także okazji stworzonych jemu przez partnerów z drużyny, wzbudzałyby postrach w najlepszych formacjach defensywnych Premier League.

Dochodzimy do sedna sprawy i należałoby teraz odpowiedzieć na pytanie: “Czy Liverpoolowi opłaca się sprzedanie Suareza w tym okienku transferowym?“

Przypomnijmy, iż Urugwajczyk stwierdził niedawno na zgrupowaniu reprezentacji, że źle się czuje w Wielkiej Brytanii i niekoniecznie chciałby zostać w klubie. Z drugiej strony, jego agent ogłosił, iż Luis czuje się szczęśliwy w Liverpoolu i nie zamierza odchodzić. Jak na 26-latka, który nie zaliczył jeszcze sezonu bez żadnych wybryków i którego klub musiał nagminnie chronić - nie jest to postawa godna zawodnika the Reds. Suarez ma jeszcze wielki dług do spłacenia, ale chyba nie czuje się zobowiązany w żaden sposób. Tym samym, Urugwajczyk ponownie naraził się na krytykę mediów oraz fanów, którzy dotychczas wspierali go w każdym aspekcie i gloryfikowali wszelkie jego błędy.

Sprzedając Suareza klub odzyskałby twarz. Pozbyłby się rozkapryszonego napastnika, który niczym dziecko popełnia błędy na każdym kroku, nie tylko na boisku, ale także poza nim. Liverpool nie musiałby się już przejmować żadnymi kontrowersjami i mógłby oczyścić swoje imię. Nikt nie jest ważniejszy od klubu, a pobyt Luisa na kolejny sezon nie byłby już taki sam.

Ponadto, kwota 50mln funtów, która bezustannie przewija się w mediach pozwoliłaby Brendanowi Rodgersowi na zakup co najmniej 3 klasowych piłkarzy. Tacy zawodnicy mogliby wnieść o wiele więcej niż jeden Suarez. Załataliby dziury w kilku formacjach, dodaliby trochę głębi i odrobinę nieprzewidywalności do naszej ofensywy. Ich łączny wkład mógłby znacznie przewyższyć indywidualny Suareza, który samodzielnie wielu punktów nie zdobył. Bez wiodącej postaci z pewnością cała drużyna nabrałaby pewności siebie i byłaby zmuszona do większej odpowiedzialności. Brendan mógłby tym samym zbudować znacznie stabilniejszy skład wokół nowych liderów. Liverpool pokazał już, że bez Urugwajczyka potrafi sobie radzić i nie przegrał ani jednego spotkania podczas jego nieobecności.

Należy pamiętać, iż Luis będzie pauzował 6 pierwszych spotkań Liverpoolu.

Mało prawdopodobnym jest, aby cała trójka piłkarzy, ściągniętych w zastępstwie po ewentualnym odejściu Urugwajczyka, nie wypaliła. Jeśli Brendan Rodgers przygotował się już wcześniej na takie okoliczności, nie ma powodu trzymać zawodnika, który nie czuje się w klubie komfortowo.

Z drugiej strony, niedawne słowa dyrektora sportowego Borussii Dortmund skłaniają do refleksji. Michael Zorc oświadczył, że nie zamierza oddać Roberta Lewandowskiego do Bayernu Monachium, mimo iż Polak wielokrotnie zgłaszał chęć odejścia. Tym samym, Zorc zablokował transfer Lewego, godząc się na ewentualne wypuszczenie polskiego napastnika w przyszłym sezonie za darmo.

Luis Suarez wciąż ma obowiązujący kontrakt do końca czerwca 2016 roku. Napastnik mógłby równie dobrze rozegrać jeszcze jeden sezon i pomóc Liverpoolowi w zakwalifikowaniu się do Ligi Mistrzów. Z pewnością, nie byłby już tak samo kochany przez fanów, jednakże w dobie najemników piłkarskich trudno o wiernych zawodników. Suarez odznacza się przynajmniej ogromną walecznością. Napastnik spłaciłby w ten sposób wszelkie długi wobec klubu, a do tego jego cena mogłaby jeszcze wzrosnąć. Czy jego wartość mogłaby spaść?

Suarez już w sezonie 2011/12 był niezwykle kontrowersyjnym piłkarzem, a jak statystyki pokazały, zanotował wielki progres w ciągu jednego sezonu. Nie jestem pewien, czy jego cena w poprzednim letnim okienku transferowym sięgała 40-50 mln funtów. Z pewnością zdążyła wzrosnąć, a w najgorszym przypadku utrzymała się na bardzo wysokim poziomie od ostatniego okienka transferowego. Suarez kosztuje obecnie około 50 mln funtów, mimo iż zaliczył kilka kolejnych wybryków w tym sezonie i powiedział mediom, że nie czuje się dobrze w klubie. Luis pokazał, iż ma ogromne umiejętności i jak już wyżej wspomniałem, kryje w sobie jeszcze większy potencjał. Bardzo mało prawdopodobnym jest, aby jego cena znacząco spadła.

Co nam może dać zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów i jednoczesne opóźnienie transferu Luisa? W następnym letnim okienku transferowym sprzedając Suareza, mielibyśmy podobne pieniądze na jeszcze większą liczbę zawodników, którzy z pewnością chętniej dołączyliby do klubu z LM. Zyskalibyśmy tym samym zainteresowanie czołówki światowej. Transfery gwiazd największego formatu wcale nie byłyby już tak nierealne. 3 potencjalne wzmocnienia w tym okienku zamienilibyśmy na 2 lub 3 jeszcze lepsze w następnym letnim okienku transferowym. Suarez mógłby równie dobrze pozostać w klubie po zajęciu miejsca w Top4.

Może najlepszym rozwiązaniem byłoby postawienie ultimatum piłkarzowi? Gdyby Suarez miał czas do początku lipca na znalezienie nowego pracodawcy (który byłby skłonny zapłacić za niego 50 mln funtów), klub nie straciłby nic, albowiem mógłby skupić się na pozostałych transferach, jednocześnie tworząc plan awaryjny w razie odejścia Urugwajczyka. Liverpool miałby wszystko pod kontrolą i nie zabrakłoby czasu na ewentualne sprowadzenie zastępstwa. Ponadto, the Reds oszczędziliby kibicom wielu nerwów.

Tradycyjnie, sytuacja Suareza jest owiana tajemnicą. Mimo to, Liverpool nareszcie może w pełni decydować o swojej przyszłości, a klub musiałby się bardzo postarać, aby nie skorzystać na zaistniałych okolicznościach. Tym samym, Rodgers w końcu dostanie szansę, by pokazać swoją wartość. Miejmy nadzieję, że dobrze ją wykorzysta.

*Uwzględniono jedynie spotkania w Barclays Premier League.



Autor: Hatez
Data publikacji: 11.06.2013 (zmod. 02.07.2020)