LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1355

Dobry nastrój uzasadniony

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Długo oczekiwane zwycięstwo na inaugurację sezonu wreszcie stało się faktem i zarówno piłkarze jak i kibice mogą odetchnąć z ulgą. Mało brakowało a Liverpool znowu zostałby z pustymi rękoma bo remis ze Stoke City można by śmiało uznać za porażkę.

Wszystko czego mógł oczekiwać przeciętny fan piłki nożnej zostało pokazane na boisku. Zaczynając od groźnych akcji, przez uderzenia w obramowanie bramek, kończąc na fantastycznej paradzie Mignoleta w samej końcówce. Simon chyba nie chciał być gorszy od Pepe i stwierdził, że też obroni karnego. O ile rzeczywiście można uznać go za bohatera spotkania musi jeszcze upłynąć trochę czasu aż nabierze stuprocentowej pewności siebie, mimo to już teraz można powiedzieć, że będziemy z niego mieli pożytek na wiele lat. Trzeba przyznać, że zwycięstwo nad ekipą Marka Hughesa jest jedną z lepszych wiadomości jakie można było otrzymać w tym miesiącu.

Saga z Suarezem wydawała się być już zakończona, a jego odejście niemal pewne. Wszyscy zastanawialiśmy się kim go zastąpimy i czy w ogóle ktoś za niego przyjdzie. Wydaje mi się, że nie musimy martwić się o Urusa z dwóch prostych powodów. Pierwszy jest taki, że bez niego też potrafimy wygrywać i to pokazaliśmy po raz kolejny, a drugi powód jest banalnie prosty. Urugwajczyk wciąż jest piłkarzem Liverpoolu i miejmy nadzieje, że okaże się dla nas równie pomocny jak w zeszłej kampanii. Należy przede wszystkim za tą całą akcje z nim związaną pochwalić naszych włodarzy oraz menadżera, który swoimi słowami nie po raz pierwszy trafił do serc wielu fanów. A mogło być naprawdę źle.

Wyobraźmy sobie sytuacje, że Luis odchodzi do Kanonierów, nie kupujemy nikogo na jego miejsce, przegrywamy bądź remisujemy mecz ze Stoke. Nastroje byłyby zupełnie inne, można zaryzykować stwierdzenie, że byłyby przygnębiające. W ciągu kilku tygodni diametralnie zmieniła się sytuacja. Wreszcie dało się zobaczyć Liverpool pewny swoich czynów, nie zastanawiający się nad tym co należy zrobić. Nareszcie można było spać spokojnie, nie musząc martwić o kolejny ruch transferowy i o to kto na nas zarobi najwięcej. Długo trzeba było czekać na takie dni, ale jedno trzeba przyznać – dawno nie było tak dobrych nastrojów na Anfield.

Udany okres przygotowawczy zwiastował dobry początek sezonu, jednak spotkanie z Celticiem wywołało fale pesymizmu, dla jednych uzasadnioną, dla drugich (w tym dla mnie) zupełnie niepotrzebną. Zespół był w pełni przygotowany do tej kampanii. Przepracował nareszcie dostatecznie dobrze wakacyjny okres i na efekty nie trzeba było czekać do trzeciej, czwartej czy jeszcze późniejszej kolejki. Zagraliśmy pewnie z przodu, brakowało czasem szczęścia, ale myślę, że dostaliśmy go w nadmiarze w ostatnich minutach. Gdzieś dało się wyczuć powiew świeżości. Coś takiego jakby tamten sezon jeszcze się nie skończył, a ten nowy był po prostu przedłużeniem poprzedniego. Spokojna gra, przemyślane zagrania i niektóre naprawdę szybkie akcje mogą być dobrym prognostykiem. Często bywało tak, że po solidnym napompowaniu balonu on po prostu pękał. Dzisiaj ten balon wzniósł się wysoko do nieba i miejmy nadzieje, że nie poprzestaniemy na tym poziomie, tylko wzniesiemy go jeszcze wyżej.

O progresie w zeszłym roku mówiło się praktycznie cały czas. Wiele zostało powiedziane, więc teraz trzeba tylko efektów. Przyszły w miarę szybko. Nic nie motywuje do dobrej gry tak jak wygrana na inauguracje. W kolejnym spotkaniu może być łatwiej, ale wolałbym zachować umiarkowany spokój ponieważ w zeszłym sezonie The Villans sprowadziło nas na ziemię w bardzo brutalny sposób. Nie chciałbym powtórki zwłaszcza teraz, kiedy wszystko wydaje się być pozamykane na ostatni guzik. No może poza zapowiedzianymi transferami, ale tutaj też zachowuje spokój ponieważ jeszcze wiele może się zdarzyć, a ci którzy uważają aktualne okienko transferowe za nieudane chyba nie przypominają sobie ostatnich lat.

Debiutanci rozegrali bardzo dobry mecz. Może Simon niepewnie na początku, ale czyste konto jednak zachował. Aspas wydaje się być dla nas tym kogo potrzebowaliśmy i sprzedaż Downinga przy takiej grze Iago może zostać zapomniana choć sam byłem przeciwnikiem odejścia Stewarta do WHU. Po grze nowego numeru dziewięć widzę jednak, że ma przed sobą świetlaną przyszłość i w kolejnych spotkaniach powinno być też tyko lepiej. Bo z kim jak z kim, ale debiutować ze Stoke to trzeba umieć. Ten wyczyn także udał się Kolo Toure. I chociaż dla wielu miał być on tylko zmiennikiem, dla mnie może spokojnie grać obok Aggera w pierwszym składzie, ba nawet powinien. Doświadczenie posiada, pomimo lat pokazał wczoraj, że szybkość też, potrafi operować piłkarzami i sprawia zagrożenie pod bramką. Być może będzie nawet lepszy od Carry, ale z taką oceną wstrzymam się do końca sezonu. W przypadku pozostania w klubie Skrtela mamy dobrze obsadzoną linię obrony. Słowak będzie chciał za wszelką cenę powalczyć o pierwszy skład a co za tym idzie możemy naprawdę daleko zajść. Jeśli jednak się nie uda, w zimę powinniśmy znowu zaatakować rynek z obrońcami i już postąpić porządnie i z efektem w postaci nowego stopera. Do zimy także powinno już mniej więcej być widoczne czego potrzebujemy, a co zostało już w pełni naprawione.

Śmiało można powiedzieć, że na dzień dzisiejszy wszystko w klubie działa jak należy. Od dawna oczekiwałem jakiegoś znaku życia od naszych właścicieli. Nie było ich na ważnych meczach w zeszłej kampanii, nie zawsze potrafili się przystosować do sytuacji. Teraz jednak zrozumieli jak należy działać i zrobili wszystko jak powinni zrobić. Za to należy im się pochwała. Brendan także wykonał swoją pracę podczas okresu przygotowawczego nieprzeciętnie, ale z ocenami musimy się wstrzymać. Szansę na pierwszą czwórką są. Nie możemy jednak popełnić żadnego błędu boiskowego jak i tych poza boiskowych. Z autopsji wiemy jak jedna zła decyzja może podziałać na inne. Jeśli nie dopuścimy do odejścia kluczowych zawodników, a przy tym zakupimy jeszcze jednego, dwóch to kampania będzie bardzo ciekawa a nastroje ciągle będą wesołe. Bo to już nie chwilowa radość, to ten moment kiedy Liverpool znowu jest przyjemny dla oka, a fani nie martwią się o kolejny dzień, mecz, sezon.



Autor: Gall
Data publikacji: 19.08.2013 (zmod. 02.07.2020)