TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1755

01.06.2019 Tottenham 0:2 Liverpool

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Drugi finał z rzędu, w którym słowem kluczem jest „nareszcie”. Nareszcie Liverpool zdobył puchar Ligi Mistrzów. Nareszcie Klopp zdobył swoje pierwsze trofeum z the Reds i wreszcie wygrał finał. Nikt już mu nie zarzuci, że ładnie gra, ale nie wygrywa. Nareszcie jego niesamowita przygoda została zwieńczona godnym jego osoby zakończeniem.

Alisson Becker 10 GRACZ MECZU

Najważniejszy transfer minionego sezonu. To dzięki przyjściu Brazylijczyka, cały zespół przestał wreszcie polegać na szaleńczym tempie, efektownym, ale wyniszczającym na dłuższą metę gegenpressingu i postawie na zasadzie: „strzelmy jak najwięcej bramek, bo nie wiadomo ile tym razem wpuścimy”. Osiem skutecznych interwencji i genialne podanie do Salaha są twardymi dowodami na to, że stosunkowo krótki pobyt w elicie, już wywindował go na poziom absolutnej klasy światowej. Nie dokonał cudów, ale dzięki swojej perfekcyjnej i równej postawie w finale Ligi Mistrzów, zasłużył na wyraźne wyróżnienie. Piłkarze Tottenhamu mogliby równie dobrze walić w barierkę zamiast na bramkę, jak pokazywany po nieudanym strzale the Reds kibic Liverpoolu.

Trent Alexander-Arnold 6,5

Zaliczył dwa odbiory, w tym jeden w kluczowym momencie przeciwko Sonowi. Popisał się też dosyć niezłym strzałem z dystansu, który minimalnie minął bramkę. Ogólnie wniósł pozytywny wkład, szczególnie, że środek pola w rozegraniu w drugiej połowie przestał istnieć. Mimo, iż częściej od kolegów z pola próbował długich zagrań to skuteczność podań na poziomie 28% jest nieco szokująca.

Joël Matip 8

Ewidentnie ofensywnych graczy Tottenhamu spychało do lewej strony boiska. Mieli mieć do czynienia z mniej zadziornym bocznym obrońcą i teoretycznie tym gorszym z pary stoperów. Jednak i w tym meczu Matip udowodnił, że bez kłopotów zdrowotnych jest godnym partnerem Holendra. Wygrał najwięcej pojedynków, zarówno na ziemi, jak i powietrznych, z całego bloku defensywnego. Dołożył też swoją cegiełkę do gola kończącego mecz, podając do Origiego.

Virgil van Dijk 8

Nawet grając dosyć sporo środkiem, podopieczni Pochettino woleli unikać bezpośrednich starć z Holendrem. Jego największą siłą w tym spotkaniu, była dyscyplina taktyczna co do ustawienia w obronie. Wiedział kiedy może sobie pozwolić na odprowadzenie rywala poza swoją pozycją czy asekurować do końca partnera. Jak brakowało akcji w ofensywie, to przynajmniej człowiek mógł sobie poobserwować kawał solidnego rzemiosła.

Andy Robertson 7

Aktywny do momentu, gdy ewidentnie zaczęło go odcinać od tlenu. Próbował szczęścia rajdem i strzałem na bramkę Llorisa, mocno ale w środek. W „defenzywie”, jak to mówią eksperci, którzy zastanawiają się czy ocenić postawę zespołów w finale Ligi Mistrzów czy krewetkę przyrządzoną przez Olę Szwed – też w jakimś ważnym konkursie, Szkot również wypadł bardzo poprawnie.

Fabinho 7,5

Solidnie wspomagał i uzupełniał dwójkę stoperów, chociaż tym razem brakowało nieco charakterystycznej dla niego energii w destrukcji i doskonałego przeglądu pola. Wolał skupić się raczej na prostych zadaniach, co w końcowym rozrachunku skończyło się i tak biciem głową w mur – lub w barierkę – graczy Tottenhamu przez większą część meczu.

Gini Wijnaldum 6

Na początku widać było przebłyski jego umiejętności bardziej taktycznego lawirowania między dwoma środkowymi pomocnikami. Później przepadał na coraz dłuższe fragmenty meczu, przez co przez 62 minuty zaliczył jedynie 15 kontaktów z piłka i 12 podań.

Jordan Henderson 7,5

Mimo, iż nie dołożył również cegiełki do odzyskania kontroli nad środkiem pola, dawał z siebie absolutnie wszystko w grze defensywnej. Zaliczył dwa odbiory i dwa przejęcia, a także rozpoczął akcję, po której został podyktowany rzut karny. Widać było, że ten mecz z czysto fizycznej strony stał na niezbyt wysokim poziomie, ale jednocześnie aż trudno było uwierzyć, że jeszcze nasz kapitan trzyma się jeszcze na nogach. Wysiłek w trudnych warunkach (do czego przyzwyczaiła go już wieczna walka o uznanie) wynagrodziło mu podniesienie pucharu.

Roberto Firmino 6

Na początek małe sprostowanie – Ola Szwed przygotowała gęsią wątróbkę z wiśniami i brioche. Co do Brazylijczyka, to jestem pewien, że po kontuzji i w trudnych warunkach dał z siebie wszystko. Nie mniej jednak brakowało jego wkładu w to spotkanie.

Mohamed Salah 7,5

Strzelił karnego i do tego w swoim stylu cały czas próbował być centralną postacią w ataku. Jednak za często decydował się na strzały na siłę, nie próbując przy tym dostrzec partnerów. Ale za tak ważnego gola, dostaje ocenę nieco na wyrost.

Sadio Mané 8

Sprytnie wywalczył rzut karny. Wyglądał na piłkarza, który najmniej odczuł długą przerwę bez gry. Udzielał się zarówno w ataku, jak i w obronie. Jako jedyny z ofensywnej trójki, starał się realnie powalczyć o odbiór piłki, dzięki czemu nie tylko może pochwalić się skutecznym odbiorem i przejęciem, ale i 70% wygranymi pojedynkami na ziemi i 75% udanymi interwencjami w powietrzu. Jego wkład w miniony sezon był nieoceniony i nie zdziwiłbym się gdyby to on był celem numer jeden z kadry Liverpoolu wśród innych wielkich klubów, czego jemu i nam oczywiście nie życzę.

ŁAWKA REZERWOWYCH:

Divock Origi 7,5

Jak u Salaha – zapomnijmy na chwilę o błędach. Jego gol zamknął mecz i przypieczętował wygraną Ligi Mistrzów. Niesamowity as w rękawie Kloppa w kluczowej fazie sezonu.

James Milner 6,5

Millie zawsze wejdzie i po prostu wykona dobrze powierzoną mu robotę. Wspaniały piłkarz, który wreszcie za swój niemieszczący się w żadnych ramach profesjonalizm został wynagrodzony trofeum, w które miał 100% udział.

Joe Gomez BEZ OCENY

Dobrze było go zobaczyć, jak dostaje nawet te kilka minut małego wkładu w zwycięstwo.



Autor: Raf
Data publikacji: 05.06.2019 (zmod. 02.07.2020)