SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1604

Król Jürgen Klopp

Artykuł z cyklu Artykuły


Futbol powrócił. Liverpool w końcu sięga po upragnione mistrzostwo. Poznajmy człowieka, który ożywił klub i miasto.

Jürgen Klopp nie dba o to, co myślą o nim ludzie. Nie interesuje go, jak postrzegają go inni. 53-latek nie potrzebuje aprobaty, nie szuka poklasku, skupia się tylko na tym, co myśli on sam. Siedząc na ławce trenerskiej w ośrodku treningowym Liverpoolu w Melwood Niemiec wyjaśnia jak wygląda jego proces myślowy.

– Może zabrzmi to śmiesznie, ale nigdy nie brakowało mi pewności siebie, nigdy też nie myślałem, że wszystko mogę z łatwością osiągnąć. Chodzi o świadomość, że jeżeli popełnię błąd, a ludzie zaczną rozdmuchiwać problem do niewyobrażalnych rozmiarów, to ja nie mam na to wpływu – wyznaje, wzruszając ramionami.

Całe to zamieszanie kręci się wokół odnoszonych przez niego sukcesów. Klopp jest trenerem Liverpoolu od 4,5 roku, rozkręcając się z każdym kolejnym. W ubiegłym sezonie the Reds wygrali Ligę Mistrzów, najbardziej ekscytujące rozgrywki klubowe w piłce nożnej. Zdominowali tę kampanię krajową, która musiała zmagać się również z epidemią koronawirusa, mając 25 punktów przewagi nad drugim zespołem Premier League w momencie zawieszenia rozgrywek. W ciągu najbliższych kilku dni po wznowieniu rozgrywek zespół z pewnością będzie dążył do jak najszybszego przypieczętowania mistrzostwa Anglii [tekst opublikowano oryginalnie 24 czerwca 2020 r. – przyp.red.]. Od ostatniego zdobytego tytułu minęło 30 lat.

Podobnie jak my wszyscy, Klopp musiał przejść przez okres zawieszenia w zamknięciu, aby wrócić do świata piłki nożnej, któremu towarzyszą aktualnie puste trybuny, jeszcze silniejszy niż przedtem, zharmonizowany z Liverpoolem – z klubem, miastem i jego namiętną historią – bardziej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać.

Izolacja oznacza, że nasz wywiad musi zostać przeprowadzony zdalnie z wykorzystaniem aplikacji Zoom. Klopp woli to od rozmów telefonicznych, ponieważ lubi widzieć twarz swojego rozmówcy. Jest zrelaksowany i zaangażowany, uśmiechając się szeroko i śmiejąc od czasu do czasu.

W świecie piłkarskim nie zawsze wygląda to w ten sposób. Kultura podejrzeń i podchodzenia do mediów z lekką nutą nieufności jest w sporcie wszechobecna i niektórzy menadżerowie traktują to jak obowiązek, jeden z wymogów swojej pracy.

Przed rozpoczęciem wywiadu, kolega żartobliwie ostrzega o skłonności Kloppa to nieustannego mówienia. – Nie wstydź się mu przerwać, lubi dużo mówić.

Warto pozwolić jednak, aby proces myślowy Kloppa przebiegł według własnego kursu zupełnie naturalnie, można się wtedy wiele dowiedzieć. Jego styl zarządzania jest specyficzny i emocjonalny. Jego gesty i wybryki przy linii bocznej boiska czasami sprawiają, że wygląda jak karykatura. Rozpiera go energia, momentami może się zagotować, aby za chwilę świętować ze swoimi zawodnikami, dusząc ich w objęciach i całusach radości. Kiedy wszystko idzie źle – budzi tłum, podrywa kibiców uznając ich udział w tworzeniu zwycięskiego środowiska. Futbol określany mianem heavy metalu stał się częścią piłkarskiego słownictwa.

Jak rozwijało się jego podejście? Kogo obrał sobie za wzór do naśladowania i czerpania inspiracji, gdy dorastał w małym miasteczku Glatten, w Schwarzwaldzie?

– Mój ojciec i moja matka – odpowiada bez zastanowienia. Szczerze mówiąc, nie patrzyłem na nikogo innego. Miałem lepszych i gorszych nauczycieli, miałem lepszych i gorszych trenerów, każdy z nich miał inną osobowość. Taka jest prawda. Nigdy nie miałem wzorów do naśladowania, ponieważ uważam, że musisz znaleźć własną drogę. To jeden z wielu powodów. Nigdy nie martwiłem się, że wybiorę niewłaściwą drogę, ponieważ zawsze interesowałem się ludźmi, zawsze interesowały mnie korzyści czerpane z dużej grupy; moja rodzina, moi przyjaciele, mój zespół.

– Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym spojrzał na kogoś i pomyślał ,,Wow, właśnie tak powinienem pracować”. Widzę wiele rzeczy, dużo można usłyszeć o ludziach, którzy świetnie wykonują robotę w swoim obszarze działania, ale nie chodzi o to, że staram się uzyskać informację o tym jak stali się ludźmi, którymi są dzisiaj. Życie jest naszym przewodnikiem.

– Musisz objąć właściwy kierunek. Wszyscy stale musimy podejmować decyzje, wybrać lewo, albo prawo i jeżeli mamy odrobinę szczęścia to wszystko powinno się ułożyć. Przynajmniej tak to wyglądało w moim przypadku, kiedy dorastałem na wsi. Nie było zbyt wiele zakrętów, które mogły sprowadzić mnie na złą drogę.

Ojciec Kloppa, Norbert był przedstawicielem handlowym i piłkarzem, którego kariera została udaremniona. Udoskonalił instynkt rywalizacji u syna.

– Wcześnie rano, padał deszcz, czy świeciło słońce, pozwalał mi trochę pobiegać, a potem podbiega do mnie i mnie wyprzedzał.

Reżim trwał tak długo, aż młodzieniec stał się szybszy niż jego ojciec. – To nie była zabawa – wyznał Klopp. Norbert, który zmarł w 2000 roku był skąpy w pochwałach. Elisabeth, jego matka była znacznie bardziej czuła. Niemniej jednak Klopp dorastał w szczęśliwym, ciepłym domu. Schwarzwald był doskonałym miejscem dla młodego człowieka.

– Dzieciństwo było tam wspaniałe, absolutnie genialne. Jako małe dziecko możesz robić wszystko, co chcesz, ale kiedy stajesz się nastolatkiem, z dnia na dzień robi się nudno. Naprawdę. Jeżeli spóźnisz się na autobus, musisz czekać 24 godziny, zanim przyjedzie kolejny; to nie tak, że czekasz chwilę i łapiesz następny. Kiedy miałem 14 lat, wiedziałem, że opuszczę to miejsce. Uwielbiałem tam być, ale zawsze wiedziałem, że muszę szukać nowych możliwości.

W lutym tego roku podczas zamieci Glatten wydawało się jeszcze bardziej odizolowane od świata. Miejscowi są bardzo powściągliwi, przysłowie Szwabii mówi: Nix gschwatzt isch Lob gnuag – nic nie mówić to wystarczająca pochwała – ale duma z poczynań Kloppa jest oczywista. W barze mężczyzna stojący za ladą z przyjemnością odkrył, że nieznajomy zadający pytania na temat futbolu pochodzi z Liverpoolu. – Jesteś z Klopptown – zawołał w zachwycie. Czy barman znał najsłynniejszego syna w mieście? – Wszyscy znają Kloppa.

– Musisz wypełnić wiele obowiązków. Jeżeli w sobotę rano nie umyjesz ulicy przed domem, to znaczy, że najprawdopodobniej nie żyjesz. To twoja jedna wymówka – umarłeś z dnia na dzień. W przeciwnym razie wszyscy pytają gdzie jesteś. To miłe miejsce z naprawdę miłymi ludźmi, ale zawsze zamierzałem odejść, aby doświadczyć czegoś więcej. Po zdobyciu licencji A, dwutygodniowy urlop spędziłem w domu, a potem wyjechałem i nigdy więcej nie wróciłem. Czasami tam wracam, ale nie po to, aby tam żyć.

Wybory podejmowane w Glatten zabrały Kloppa najpierw do Mainz, gdzie występował jako zawodnik i menadżer, a następnie do Borussii Dortmund, gdzie zyskał reputację jednego z najlepszych menadżerów na świecie. W końcu życiowa droga zaprowadziła go do Liverpoolu.

Merseyside może jeszcze bardziej przypominać małą wioskę, zwłaszcza jeżeli chodzi o piłkę nożną. Uwaga opinii publicznej nigdy nie schodzi z trenerów czy piłkarzy. Pogłoski rozprzestrzeniają się tak szybko jak pożar. W szczytowym momencie epidemii koronawirusa, Klopp został zauważony na ulicach niedaleko jego domu w Formby w towarzystwie karetek pogotowia. Wydawało się, że wszyscy w mieście usłyszeli o tym w ciągu kilku godzin. Kiedy żona Kloppa, Ulla wsparła tysiącami funtów lokalne supermarkety, aby pomóc w opłaceniu rachunków dla niezbędnych pracowników – historia ta szybko dotarła do gazet. Małżeństwo było rozczarowane, że ich gest nie mógł pozostać anonimowy. Prywatne życie to jednak luksus dla menadżera piłkarskiego i jego rodziny w Merseyside.

Liverpool to niezwykły klub. Kibice są żądni sukcesu na boisku, ale mają wysokie oczekiwania wobec mężczyzny zasiadającego na ławce trenerskiej także poza nim. Jest to wina innego faceta, Billa Shankly’ego, Szkota, który zmienił klub piłkarski na swoje podobieństwo podczas swojej 15-letniej kariery na posadzie trenera Liverpoolu. Podobnie jak Klopp, Shankly pochodził ze wsi, społeczności górniczej o nazwie Glenbuck. Został menadżerem na Anfield w 1959 roku i przyniósł Liverpoolowi chwałę. Jeden z najsłynniejszych cytatów Shankly’ego wciąż rezonuje z szeroko pojętą lewicową grupą kibiców: „W socjalizmie, w który wierze, wszyscy pracują dla osiągnięcia wspólnego celu i wszyscy mają udział w nagrodach. Tak widzę piłkę nożną, tak postrzegam życie”.

Menadżerowie, którzy zostali pokochani przez the Kop, związali się z nastawieniem do regionu, który często znajduje się na marginesie politycznym, gospodarczym i społecznym brytyjskiego życia. Kenny Dalglish, największy zawodnik w historii klubu, był świadkiem katastrofy na Hillsborough w 1989 roku i ponosił ciężar emocjonalny miasta. Od tego czasu Dalglish nadal jest symbolem walki o sprawiedliwość. Ostatnio Rafa Benítez był zwolennikiem tego regionu – kupując nawet dom na półwyspie Wirral i mocno zaangażował się w poczynania społeczeństwa. Hiszpan nawiązał bliskie kontakty z rodzinami i działaczami związanymi z tragedią na Hillsborough, przekazując dwie znaczne kwoty na organizacje charytatywne.

Klopp ze swymi zadeklarowanymi lewicowymi instynktami doskonale wpasował się w bazę wsparcia, która pragnie lidera z jego typem poglądów. Niemiec nie zdawał sobie sprawy, w co się jednak pakuje.

– Nie wiedziałem o tym, zanim przyszedłem. Nie wiedziałem, jak odpowiedzialna jest ta rola w Liverpoolu. Wiedziałem o Shanklym, wiedziałem o Kennym i Rafie Benítezie, ale tylko jeśli weźmiemy pod uwagę ich dokonania trenerskie. Nie wiedziałem o tym, co zrobili dla miasta. Nie sądzę, aby pomogło mi to podjąć decyzję. Pomyślałbym raczej: „Wow, to naprawdę wielka sprawa. Nie umiałbym wejść w jego buty, to niemożliwe”.

Klopp jednak przekroczył oczekiwania nawet najbardziej nastawionych politycznie zwolenników. Wyraził swoje poglądy w wywiadzie dla Die Tageszeitung. – Moje poglądy są lewicowe. Wierzę w państwo, które jest opiekuńcze. Nie jestem prywatnie ubezpieczony, nigdy nie oddałbym głosu na partię, która obiecałaby obniżyć stawkę podatkową. Moje politycznie rozumowanie jest następujące – jeżeli ja mam dobrze, to chcę, aby pozostali również dobrze sobie radzili. Jeśli jest coś, czego nigdy w życiu nie zrobię, to nie zagłosuję na zwolenników prawicy.

Ian Byrne, poseł Partii Pracy dla West Derby i założyciel inicjatywy Fans Supporting Foodbanks był pod wrażeniem jego rozmów z Kloppem.

– Jest idealnie skrojony dla klubu i miasta. On wszystko rozumie, jest bardzo bystry politycznie i bardzo dociekliwy. Nie rozumie sytuacji w tym kraju, rozumie, że banki żywności są niezbędne, ale jest przerażony, że w tak bogatym narodzie są ludzie, którzy głodują.

Menadżer Liverpoolu przywiązuje dużą wagę do brytyjskiej polityki. Był pod wrażeniem Jeremy’ego Corbyna, ale rozczarował się jego umiejętnościami przywódczymi. Jeszcze mniej popiera Borisa Johnsona i w zeszłym tygodniu zaatakował politykę rządu podczas epidemii koronawirusa. – Ani przez sekundę nie martwiłem się, że wirus może nas kosztować tytuł. Martwiłem się o to, że ludzie umierają, a liczby te nieustannie rosną. Nadal się o to martwię. Nie głosowałem na ten rząd, ten rząd był wyborem innych ludzi. Problemem było to, że docierały do mnie wiadomości i z Anglii, i z Niemiec. Gdyby kosmici spojrzeli na nas obu z zewnątrz, pomyśleliby, że przybyliśmy z dwóch różnych planet.

Byrne uważa, że Klopp może okazać się ważną postacią w brytyjskim krajobrazie społecznym. – Jest przygnębiony panującą nierównością. Myślę, ze odegra dużą rolę w podkreślaniu problemu w nadchodzących miesiącach. To właściwy człowiek w odpowiednim miejscu i czasie.

Co do życia Kloppa po zakończeniu kariery w piłce nożnej, Byrne uważa, że możliwości Niemca są nieograniczone. – Może osiągnąć wszystko, mógłby zostać przyszłym kanclerzem Niemiec.

Ten punkt widzenia popiera wiele osób, które znają Kloppa. Źródło na Anfield powiedziało kiedyś, że kiedy przyjechał, ktoś określił go mianem rycerza. Może i brzmiało to głupio, ale teraz jesteśmy w stanie sobie wyobrazić co mieli na myśli. Ma wrodzone pragnienie naprawy świata. Jeżeli ludzie wejdą na jego orbitę z problemami, on z pewnością spróbuje pomóc, jeżeli będzie miał tylko taką możliwość.

– Jego żona jest taka sama. Zanim się poznali, była pracownikiem socjalnym. To ma sens. Jeżeli wiedzą, że masz kłopoty – instynkt podpowiada im pomoc.

Klopp nieświadomie podążył śladami Shankly’ego. Zaskoczyło go to. To, co przywiodło go do Merseyside, to czysta futbolowa ambicja. Jednak jego praca objęła znacznie szerszą gamę rzeczy niż mógł się spodziewać.

– Powodem, dla którego tu przybyłem, jest po prostu interesujący projekt. Liverpool to duży klub z naprawdę dobrym zespołem, który w tej chwili nie gra najlepszej piłki nożnej. Nawet przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym wyborem. Oczywiście przez myśl przebiegło mi kilka znaków zapytania, ponieważ w Niemczech byłem trenerem, a po przybyciu tutaj stałem się menadżerem. W Niemczech uważamy, że to tylko inne określenie tego samego stanowiska, ale to zupełnie coś innego. Nie wiedziałem o tym wcześniej, więc musiałem dorosnąć do tej roli krok po kroku. Może gdybym miał większą wiedzę i wiedziałbym jak to wygląda, to stwierdziłbym, że nie jestem do końca pewien, czy chcę podjąć się takiej roli, chcąc zostać tylko i wyłącznie trenerem.

– Nie zapytałem o budżet klubu, a może powinienem. To była dobra wiadomość dla właścicieli, ponieważ jestem z Niemiec i nie myślimy w ten sposób. Jako trener w Niemczech idziesz i przejmujesz zespół, a następne pytanie nie dotyczy budżetu transferowego. Nikt nam o tym nie mówi, odpowiedź byłaby prawdopodobnie taka, że zależy to od twojego sukcesu. Zrobisz – to wydajesz. Byłem otwarty na wszystko i jak dotąd wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Powrót po izolacji od futbolu to największe wyzwanie w karierze Kloppa. Ludzie wokół Anfield z zachwytem mówią o zachowaniu menadżera z dnia 20 marca, w którym Premier League zawiesiła rozgrywki.

– Wiedzieliśmy, że to nastąpi. Rano odbywały się spotkania ze wszystkimi wydziałami i każdy miał szansę wnieść swój wkład. Sposób w jaki działa przypomina gabinet premiera. Klopp podejmuje ostateczną decyzję, ale przyjmie opinię każdego zainteresowanego na pokładzie – wyjawiło źródło z Anfield.

– W niepewnym otoczeniu zespół wyszedł trenować jak zwykle i wtedy krzyk niosący wiadomość, że mecze zostały wstrzymane na czas nieokreślony dotarł do Kloppa, który ze spokojem tylko skinął głową, wiedział co trzeba zrobić.

– Zebrał cały personel – dosłownie wszystkich, nie tylko graczy – w stołówce i zaczął mówić. Nie miał przed sobą napisanego skryptu, ani notatek. Jedną z pierwszych rzeczy, które powiedział było: „To są niezwykłe czasy. Nie możemy być samolubni”.

Następnie zapoznał wszystkich z konsekwencjami aktualnych wydarzeń tak, aby wszyscy wiedzieli jasno, jaka jest sytuacja. Siedział na skraju stołu bilardowego i powiedział: – Pierwsza osoba, która zachorowała na koronawirusa, nie jest idiotą – tak, aby wszyscy wiedzieli, że zdrowie społeczeństwa jest najważniejszą kwestią. Później zapewnił cały zespół: – Cokolwiek się stanie, zasłużyliśmy sobie na miano mistrza Premier League. Jeżeli będziemy postępować w należyty sposób, będziemy mieli okazję dokończyć sezon.

Potem skończył najważniejszą frazą mówiąc: – Nikt nie musi być sam. Jeżeli potrzebujesz, zadzwoń do mnie w każdej chwili. Nie ma żadnej wymówki, aby się przed tym wstrzymać.

To nadało ton przerwie od futbolu, ale zdalne utrzymanie koncentracji zespołu było trudne:- Bogu dzięki za technologię – stwierdził Klopp. Wyobraź sobie co by się działo, gdybyśmy żyli teraz w latach 80. Naprawdę bylibyśmy odcięci, a korzystanie z telefonu w salonie twojej matki, aby kontaktować się z zespołem nie byłoby zbyt fajne.

– Wyciągnęliśmy z tego maksimum. Mieliśmy bardzo żywą grupę czatową. Mieliśmy dużo wspólnych sesji na Zoomie.

Utrzymanie wysokiej sprawności fizycznej było według Kloppa niezwykle trudne. – Chłopcy pracowali naprawdę ciężko, nawet ja zacząłem się ruszać podczas izolacji. Przyzwyczaiłem się widzieć młodych ludzi uprawiających sport, ci faceci są przyzwyczajeni do wysiłku, więc po powrocie byli w niesamowitej formie, ale tak jak mówiłem, włożyli w to sporo pracy.

Codzienna interakcja jest kluczem w podejściu Kloppa. Rywalizacja w futbolu dotyczy zarówno kwestii fizycznej, jak i mentalnej.

– Chcę widzieć jak moi gracze dają z siebie wszystko każdego dnia. Oglądam treningi i zwykle widzę uśmiech. Jeżeli zawodnik ma zły humor – podchodzę i pytam czy coś się wydarzyło w ich życiu prywatnym.

– Podczas epidemii ciężko było nawiązać taki kontakt, to praktycznie niemożliwe. Brakowało mi tego. Jestem więcej niż pewny, że zawodnikom również nie było łatwo, bo nie byli do tego przyzwyczajeni. Naprawdę zależy nam na tym, aby wszystko było w 100 procentach w porządku. Nie możemy wymagać stuprocentowego zaangażowania, jeżeli w domu dzieje się coś złego. Dlatego zamknięcie w domu było dla nas wszystkich wyzwaniem. Na szczęście chłopcy są zdyscyplinowani, nie musieliśmy mierzyć się z poważnymi incydentami, bo wszyscy byliśmy skupieni tylko i wyłącznie na jak najszybszym powrocie.

Pomimo prawie nieustannego uśmiechu na twarzy, Klopp jest naprawdę wymagający. Jeden z zawodników, którzy przenieśli się na Anfield w ciągu kilku pierwszych miesięcy walczył z intensywnością treningu, ale też z mentalnymi wymaganiami, które Klopp stawia przed swoim zespołem. Gdy nadchodził przełom i zaczynało do niego docierać w jakim kierunku zmierza to wszystko – pierwszy raz w karierze poczuł się jak sportowiec. To było jak objawienie, zrozumiał, że wysiłek przynosi efekty.

Zespół wie, że lepiej słuchać wskazówek swojego menadżera, ponieważ bardzo szybko może się rozgniewać, chociaż ludzie wokół niego przekonują, że nie ma do nikogo pretensji, gdy już się uspokoi. Chyba, że wściekłość jest skierowana do osób z zewnątrz. Idea wroga w środku grupy jest dla niego przekleństwem, ponieważ jego pierwszym instynktem jest zaufanie. Kloppa denerwuje trochę fakt, ile znaczy on dla mieszkańców Dortmundu i Liverpoolu.

– Nie mam pojęcia w jaki sposób połączyłem się ze społeczeństwem miast, w których bywałem, ponieważ w mojej pracy naprawdę trudno jest wyrwać się do miasta. To prawie niemożliwe. Powiedziałbym, że może to być zasługa komunikacji z ludźmi, ponieważ nawiązywanie relacji nie jest zbyt skomplikowane. Robię to stale z zawodnikami i pracownikami klubu.

– Kiedy przyjechałem do Liverpoolu i Dortmundu, starałem się połączyć tylko i wyłącznie z zespołem, aby być z nimi i z klubem w 100% uczciwym. Najpierw z zawodnikami, potem z klubem. Cała reszta wydarzyła się sama.

W przeciwieństwie do niektórych rywali Kloppa, Niemiec nie chce być postrzegany jako wyjątkowy i uważa, że dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć.

– Jestem całkowicie normalną osobą, nie ma powodu aby patrzeć na mnie inaczej, niż na innego człowieka. Mam takie same potrzeby jak inni ludzie, mam takie same życzenia i wiele problemów tak jak my wszyscy. Tak długo jak widzisz to w ten sposób, łatwiej jest rozmawiać z otoczeniem. To moja główna przypadłość, bardzo łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi, nigdy nie miałem z tym problemu.

Na jedną z pierwszych konferencji prasowych na Anfield, Klopp przybył w koszulce Beatlesów. Jego przeciwnicy wykorzystali to jako przykład osobowości manipulacyjnej. Fanom Liverpoolu bardzo się to spodobało, ale cynicy wątpili w szczerość Kloppa. Niemiec śmieje się z oskarżeń i twierdzi, że jego hołd dla zespołu muzycznego z Liverpoolu nie powinien być tematem przewodnim konferencji.

– Koszulka była prezentem, ani przez chwilę nie byłem zaniepokojony, ani nie zastanawiałem się nad tym jakie przesłanie będą widzieć w tym ludzie, ani jakie przyniesie to konsekwencje – czy ludzie oszaleją? Czy zobaczą w tym coś innego?

– Myślałem, że to zabawne: menadżer Liverpoolu w koszulce Beatlesów. Nieźle. Udało się. Nie planuję takich rzeczy. Poprzedniej nocy dostałem tę koszulkę i pomyślałem, że to miłe. Postanowiłem ją założyć i tyle, tak było, gotowe. Jeżeli zaczniesz się przesadnie zastanawiać nad reakcją ludzi – nigdy nie będziesz robił tego, na co masz naprawdę ochotę.

Ta sama logika dotyczy piłki nożnej. – Przez większość czasu myślę o wielu rzeczach, ale nie wiem dokładnie jak będą one ostatecznie wyglądać. Następny mecz, następny skład… Możemy ułożyć pierwszą jedenastkę na dwa dni przed spotkaniem, a następnie trafi on do kosza, bo po drodze wydarzy się zbyt wiele rzeczy, które to uniemożliwią. Tak wygląda życie. Mam tylko pomysł i nad nim pracuję, nie wiem nic o przyszłości, ale nieustannie muszę ją planować.

– Tak samo było z tą koszulką. Jeżeli ludziom się to spodoba – to dobrze, jeżeli nie, to nie jest to mój problem. Od tamtej pory nie miałem jej na sobie. Nie jestem 100 procentach pewny dlaczego, ale myślę, że muszę nosić rzeczy od naszych partnerów i tamtego dnia tego nie zrobiłem. Więc prawdopodobnie ktoś powiedział mi, że nie mogę tego więcej robić i nie mam z tym problemu. To nie jest rewolucja, po prostu robię to, co uważam za właściwe i przez większość czasu wszystko wygląda w porządku.

W metodach Kloppa jest jednaj znacznie więcej niż podejście ad hoc. – Ludzie mówią o charyzmie i percepcji anarchicznej, ale nigdy nie wejdziesz na taki poziom jeżeli nie będziesz tak samo obsesyjny jak Klopp – wyznało źródło bliskie klubu. Ma swój udział we wszystkim, wyjeżdża na delegacje, ale jego wkład jest widoczny we wszystkim, a jeżeli jest autokratą to doskonale to ukrywa.

Kibic w ideologii Kloppa znajduje się bardzo blisko klubu. Powiedział kiedyś, że byłby ultra lojalnym fanem, gdyby nie kariera najpierw piłkarza, a później menadżera. Jako młodzieniec udał się do Stuttgartu, klubu położonego najbliżej Glatten i stanął na trybunach.

– Zawsze byłbym na trybunach, na 100 procent, z resztą bywałem – mówi z prawdziwym entuzjazmem. Kiedy miałem 15, 16, 17 lat, poszedłem na stadion, by podziwiać mecz piłki nożnej. Nie miałem pieniędzy, żeby zająć miejsce siedzące. To było wspaniałe. Nie sądzę, że w wieku 53 lat wciąż próbowałbym stać przez 90 minut, ale i tak byłbym wielkim zwolennikiem. Kochałem piłkę nożną na długo przed tym, zanim mogłem w nią grać.

Starał się zrozumieć ludzi, których nie pociąga futbol. Klopp został niespodziewanie awansowany do roli menadżera w Mainz w 2001 roku, kiedy klub był w rozpaczliwej sytuacji. Uratował ich przed spadkiem z drugiej ligi niemieckiej i ostatecznie wraz z zespołem zakwalifikował się do udziału w europejskich pucharach. Kiedy opowiada o początkach swojej kariery trenerskiej w Mainz, wyczuwalna jest nutka sentymentu. Można również odnieść wrażenie, że bardziej podobały mu się wydarzenia pozaboiskowe.

– Kiedy byłem zawodnikiem, nie mieliśmy zbyt wielu kibiców. Przychodziło tylko kilka osób, które nie miały co robić w niedzielne popołudnie, więc szły oglądać paskudny mecz piłki nożnej. Gdy byłem już trenerem od jakiegoś roku, mieliśmy spotkanie na wagę pierwszego miejsca w lidze po raz pierwszy od wieków i było tam tylko 6 tysięcy osób.

Klopp nie mógł zrozumieć braku zainteresowania. – Poszedłem do gazety i powiedziałem, że nie mam pojęcia, co ludzie robią w domu. Nie rozumiem tego, co jest ważniejsze niż oglądanie w takiej chwili drużyny piłkarskiej? Jeśli nie pali się w domu, jeżeli nie jest ogłoszony stan wyjątkowy – po prostu musisz przyjść i zobaczyć takie spotkanie. Poszedłem na uniwersytet i rozmawiałem z tysiącami studentów. Pytałem, co robili w ostatnią niedzielę i jakie mają plany na następną? Nie mieliśmy zbyt wielu argumentów i musieliśmy zrobić wszystko, aby stać się na swój sposób seksowni, pociągający.

Nie mieliśmy pieniędzy, nic. Każde stanowisko pracy w naszym zespole stworzyliśmy sami. Znaleźliśmy kogoś, kto wyglądał, jakby mógł wykonać dane zadanie – wyglądasz na wystarczająco inteligentnego, aby to zrobić, więc jesteś nowym rzecznikiem prasowym, nowym dyrektorem marketingu. Tak zbudowaliśmy ten klub. To było niesamowite. To tworzy wyjątkowe wspomnienia, nagle zaczęliśmy wygrywać. Nikt się tego nie spodziewał, od tego momentu miasto wrzało. Przeszliśmy od pustek na stadionie do sytuacji, w której nie miałeś szansy wykupić karnetu. Ktoś musiałby umrzeć, żeby któryś się zwolnił. To kawał świetnej historii. Lubię do tego wracać.

Przeprowadzka do większych klubów oznaczała, że poziom interakcji znów będzie możliwy, ale rozkoszował się obrazami przeszłości. Śmieje się głośno z opowieści o kierowcy taksówki w Mainz, który bardzo emocjonalnie podszedł wtedy do Kloppa.

– Kloppo dał mi najszczęśliwsze dni w moim życiu – wyznał taksówkarz.

Ten sam sentyment będzie odbijać się echem wśród fanów Liverpoolu, gdy trofeum za zdobycie mistrzostwa Premier League dotrze w końcu na Merseyside. Pewnego dnia zbudują pomnik Kloppa przed Anfield, chociaż on sam odrzuca tę myśl.

Kiedy umrę, wątpię aby interesowało mnie to, co ludzie będą o mnie mówić. Nie chcę posągu, ale jeżeli spędzasz czas z ludźmi w klubie i poza nim – w Mainz osiemnaście lat, w Dortmundzie siedem, a w Liverpoolu jak do tej pory pięć, jeżeli nie nawiążesz relacji z tymi ludźmi to będzie to naprawdę smutna historia. Pożegnania nigdy nie są miłe, są bolesne, ponieważ dopiero wtedy docenia się jak cenny był ten wspólnie spędzony czas. Relacje zawsze dają coś obu stronom. Tak długo jak jesteś w danym miejscu, dawaj od siebie cokolwiek masz. Nie powstrzymuj się przed niczym, jesteś w tym mieście, w tym klubie, więc bądź tam w stu procentach. Gdy wszystko pójdzie dobrze, ludzie Cię zapamiętają. Nie będziesz musiał mówić im „nie zapomnijcie o mnie”.

To był niezapomniany rok na Merseyside, tytuł jest w zasięgu wzroku i pomimo zderzenia się z epidemią koronawirusa – prędzej czy później nastąpi wybuch radości. Dlaczego Liverpool był nieosiągalny dla reszty w tym sezonie?

– Mamy do czynienia tylko z bardzo dobrymi zespołami. Wszystkie są na swój sposób genialne. Jesteśmy lepsi od niektórych, ale na pewno nie od wszystkich. Jak sprawić, aby każda drużyna była doskonale przygotowana? Wszyscy mają świetnych trenerów, ale piłka nożna to nie rakieta, nie możesz wymyślać stylu gry bez końca, każdego kolejnego dnia na nowo. Zespoły są dobrze przygotowane fizycznie i mentalnie, więc musi być jakiś powód, dla którego ty wygrywasz, a pozostali muszą obejść się smakiem.

Odpowiedź Kloppa dotyczy zbiorowego wysiłku. – Im bliżej siebie jesteście, tym więcej pracy wspólnie wykonacie. Im bardziej będziesz gotów cierpieć za cały zespół, tym lepszym się staniesz jako jednostka. Tak to wygląda na zdrowy rozsądek.

– Każdy musi czuć się odpowiedzialny i ważny. Normalne osobowości stają się super osobowościami, ponieważ wszyscy tacy jesteśmy. Chcemy otrzymywać pomoc, dopóki nie podejmiemy własnych decyzji, ale przez większość czasu mamy więcej pytań niż odpowiedzi i dobrze, jeżeli ktoś może nam podpowiedzieć jaka decyzja będzie właściwa.

– Oczywiście, przychodzi w końcu taki moment, że zaczynasz myśleć „Słyszałem już wystarczająco dużo, jestem gotów, zrobię to sam”.

– Musisz zapewnić zawodnikom tę swobodę w podejmowaniu decyzji, udzielając porad i informacji w odpowiedniej sytuacji. Tu nawet nie chodzi tylko o piłkę nożną, ale takie jest życie. Chodzi o wspólnotę, chodzi o wszystko, to właśnie nasze codzienne podejście do życia.

Niektórzy wypełnili lukę spowodowaną nieobecnością piłki nożnej w ciągu ostatnich trzech miesięcy, sugerując, że rekordy bite przez Liverpool powinny zostać oznaczone gwiazdką, jeżeli the Reds sięgną po tytuł mistrzowski w wyniku przerwania całkowicie obecnego sezonu. Klopp uważa, że osiągnięcia jego zespołu zostały niedocenione.

– To najtrudniejszy możliwy rok do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Jeżeli ktoś potrzebuje gwiazdki, to nie dlatego, że jest to pseudo osiągnięcie, ale dlatego, że jest wyjątkowe. To najtrudniejszy rok jaki miałem w życiu – z punktu widzenia sukcesu, ale też z punktu widzenia kryzysu. Nigdy nie musieliśmy sobie radzić z taką sytuacją.

Menadżer Liverpoolu nie przejmuje się tym, że krytycy chcą umniejszyć znaczenie osiągnięć Liverpoolu. Klopp sprowadza swoją filozofię do dwóch prostych zdań, które odnoszą się nie tylko do piłki nożnej, ale również do życia.

– Jak zachowujesz się wobec otaczających cię ludzi? Jeżeli traktujesz ich tak, jak chcesz być traktowany przez innych, a nie jesteś kompletnym idiotą – to jest to całkowicie w porządku.

Człowiek na szczycie góry lodowej ludzkich uczuć, bez obsesji na punkcie sławy. Nic dziwnego, że ludzie go kochają.

Tony Evans



Autor: Juluz
Data publikacji: 28.06.2020 (zmod. 02.07.2020)